To niezwykle wystawny film, podobnie zresztą, jak poprzednie dzieło tego reżysera, "Romeo i Julia". Koniec XIX w. Młody poeta, Christian postanawia opuścić swój rodzinny dom i przenosi się do paryskiej dzielnicy Montmartre. To tutaj poznaje malarza Henri Toulouse- Lautreca, który większą część swojego życia spędza w kabarecie Moulin Rouge, uważanym za jedno z najbardziej śmiałych miejsc na świecie. Co wieczór spotykają się tam najbogatsi panowie, aby popatrzeć na urocze tancerki i oderwać się od szarego, codziennego życia. Toulouse Lautrec znalazł tam temat dla swoich obrazów, ale okazuje się, że Moulin Rouge to również miejsce, gdzie można znaleźć miłość... Dzięki niemu Christianowi udaje się poznać jedną z największych gwiazd kabaretu - tancerkę, piosenkarkę i kurtyzanę - Satine.
Byłem pod wrażeniem głosu Mcgregor'a. W sumie to nie wiem na czym by lepiej zarobił: na aktorstwie (wysmienitym) czy na śpiewie.
Musical, jak to musical, trzeba je lubić. Mi się podobał. Prosta fabuła, fajne piosenki odrobina tańca. Tyle oczekiwałem i tyle dostałem. Zaro zawodu więc 8/10 Marmik 20-07-2007, 03:07 Hihihi... oglądałam chyba 11 razy: sama, z koleżanką i za każdym razem musiałam sie poryczeć ;) Dlaczego takie świetne filmy muszą mieć okropne zakończenia?! A mogło być tak pięknie...ale i tak pięknie było :) No to chyba obejrzę jeszcze raz ... ;D grrOlka:) 12-01-2005, 22:55 Wreszcie coś drgnęło w tym gatunku, bo trochę się już wynudziłem od tej "Deszczowej piosenki"... ;) A i ta Nicole coś ostatnio wzięła się do pracy. Inni, Moulin i Sth Stupid u boku Robbiego, no nie poznaję koleżanki... (8/10) artua 15-01-2003, 17:23
|
