"Kroniki portowe" to opowieść oparta na motywach uhonorowanej Nagrodą Pulitzera powieści E. Annie Proulx pod tym samym tytułem.
To historia trzeciorzędnego dziennikarza, który po latach powraca do Nowej Fundlandii i tam na nowo odkrywa sens życia. Film ukazuje refleksyjny, a zarazem komiczny obraz współczesnej rodziny. Jest także pełną ciepła, podnoszącą na duchu uniwersalną przypowieścią o człowieku i jego niezłomnej woli życia, która potrafi zatriumfować nad rozpaczą i pokonać demony skołatanej ludzkiej duszy. Kiedy Quoyle (Kevin Spacey), samotny, nieszczęśliwy dziennikarz traci w wypadku samochodowym żonę (Cate Blanchett), z którą od dawna już łączą go tylko luźne stosunki, jego życie zmienia się na zawsze. W poszukiwaniu ukojenia i ucieczki Quoyle przenosi się do Nowej Fundlandii, do małej rybackiej wioski Killick-Claw i wraz ze swoją ciotką (Judi Dench) i córeczką (Alyssa, Kaitlyn i Lauren Gainer) wprowadza się do tajemniczego domu swoich przodków. Wkrótce udaje mu się zdobyć posadę reportera w lokalnej gazecie "The Gammy Bird", a z każdym nowym artykułem dotyczącym spraw wioski umacnia się jego poczucie więzi z nową społecznością. Po jakimś czasie Quoyle nawiązuje romans z Wavey Prowse (Julianne Moore), kobietą, która także walczy z własnymi demonami z przeszłości. Quoyle rozpoczyna nowe życie w Nowej Fundlandii - twardej krainie o nieubłaganym klimacie, lecz pełnej magii i urzekającego, surowego piękna - i stopniowo odnajduje drogę do samego siebie, by w końcu stać się nowym, szczęśliwszym i lepszym człowiekiem.
Film został zrealizowany przez wytwórnię Miramax/Winkler Films i wyreżyserowany przez Lasse Hallstroma, twórcę m.in. "Co gryzie Gilberta Grape", "Czekolady" i nominowanego do Oscara za "Wbrew regułom".
Super film, ok wszystko tylko trochę za smutny nastrój(9/10)pkt Kris 28-11-2005, 21:32 Piekny i poruszający film, ukazujący wpływ traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa na dorosłe życie- no i triumf nad nimi człowieka, który odwazył się z nimi zmierzyć.Daję dychę. Darek Niewinowski 26-11-2005, 22:13 Steniczne postacie, emocjonalne glissandro, rozwiązany problemat, słowem: film na 6. Ezaw 27-04-2004, 13:45 Mocna podstawa i ...taki sobie film. Wszystkie dotychczasowe historie Hallstroma mnie wciągały i tym razem było podobnie, jednak coś mi zanadto wiało miejscami pustką z ekranu. W ogólnym rozrachunku i tak dostanie ode mnie wysoką notę za wspaniałą historię i obsadę, którą bardzo lubię, no ale może nie maksymalną. (7/10) artua 15-01-2003, 16:38
|