Już po kinowym debiucie - "Niech cię odleci mara" - Andrzej Barański okrzyknięty został bardem polskiej prowincji. Dalsza droga twórcza urodzonego w Pińczowie (02.04.1941) absolwenta Politechniki Śląskiej w Gliwicach i łódzkiej Filmówki (1973) reżysera i scenarzysty to potwierdziła. Gros jego filmów (Kobieta z prowincji, 1984, Kramarz, 1989, Nad rzeką, której nie ma, 1991, Kawalerskie życie na obczyźnie, 1992) to "próby szkicowania biografii wewnętrznej bohaterów z małomiasteczkowym rodowodem w herbie" (Maria Brzostowiecka, FSP 1982 nr 17). Barański bez patosu i emfazy przygląda się prostym ludziom pędzącym swój żywot z dala od Centrum Wydarzeń. W filmach tych jednak Historia, choć nie dotyczy bohaterów bezpośrednio, choć nie są w nią uwikłani, stanowi ważny punkt odniesienia. Pochylając się nad losem swoich postaci, Barański pośrednio wyraża o niej swoje opinie, a raczej o tworzących ją i stojących za nią ludziach. Widać to szczególnie w Niech cię odleci mara. Pokazując powolną degradację rodziny sklepikarzy, którzy stopniowo, mocą kolejnych rozporządzeń Władzy Ludowej, pozbawieni zostają podstaw swojej egzystencji, reżyser obnaża obłudę nowego systemu, który stworzony dla dobra prostego człowieka, w niego właśnie uderzał najbardziej. Barański opowiada o przemianach początku lat pięćdziesiątych bez patosu, unika charakterystycznego dla kina moralnego niepokoju podniosłego tonu. Wręcz przeciwnie, wraca do nich z rozrzewnieniem. Wszak to czas jego młodości. Postać dorastającego Witka - głównego bohatera, narrator opowieści i medium filmowego obrazu - odczytana być może jako porte-parole samego reżysera. Niech cię odleci mara potraktować można zatem nie tylko jako próbę spisana historii ludzi prostych (wbrew temu, co mówi Witek do ojca, że: "Ludzie prości nie mają historii..."), ale też jako historię dojrzewania i konstruowania swojej tożsamości, która narodzić się może tylko wówczas, gdy z miłością zaakceptujemy swoją przeszłość.
|