"Wilbur chce się zabić jest" refleksją na temat miłości i śmierci, która powinna oczarować tych widzów, którym spodobał się Włoski dla początkujących. Film ma też szansę pozyskać dla jego reżyserki i scenarzystki, Lone Scherfig, nową falę wielbicieli. Cechując się tym samym, kapryśnym urokiem i humorem, co jego poprzednik, Wilbur... splata te cechy z głęboką analizą kruchości życia i złożoności związków międzyludzkich. Film stąpa po cienkiej linii, oddzielającej radość od zmartwienia.
"(...) Zagracone, zakurzone sklepiki, kiepsko oświetlone pomieszczenia i walące się szpitale, w których rozgrywa się jego akcja, cechuje pewna wyblakła poetyckość. Wilbur (Sives), szorstki, ponury człowiek, usiłował już popełnić samobójstwo na każdy możliwy sposób, dotychczas bezskutecznie. Po śmierci jego ojca, brat - Harbour (Rawlins) - namawia go, by zainteresował się podupadłym antykwariatem, który wspólnie odziedziczyli. (...)"
Allan Hunter, Screendaily
nie dooglądałam do końca... bleeeee mi 10-08-2007, 23:55 Kocham takie filmy i naprawde kiedys z kocze z dachu. mania 30-09-2005, 17:34 Smutny, ale wesoły. Basia 10-08-2004, 14:33 Nie podoba mi się ładne sprzedawanie złych emocji. Postępowanie młodszego brata wobec starszego i żony wobec męża było godne potępienia, dla swojego szczęścia zupełnie nie dbali o cudze emocje. Modna postmodernistyczna etykietka "Samo życie" próbuje zastąpić uczciwość i moralność. Ania 02-08-2004, 16:02 dla mnie świetne! proporcje między wzruszeniem i makabreską idealne. wielokaratowa suknia kinderbalowa splugawiona pawiem i altruistyczne samobójstwo dobrodusznego pedanta. mnie się po tym seansie naprawdę zachciało|! ałła 07-07-2004, 16:37 Czy mnie ten film moglby rozbawic? W duzej mierze zalezy to zapewne od tego z kim go obejrze... Mam pewne preferencje... Izuś... marol 05-07-2004, 09:56 Absolutnie się z Tobą nie zgadzam, m. Mnie ta historia bardzo wciągnęła, była komediowa nie tylko dla mnie bo śmiali się wszyscy na sal; nie wiem czego oczekiwałaś ale moje oczekiwania ten film spełnił. A akurat postac psychiatry to nie miała w sobie nic poza tym, że był najbardziej męski wśród aktorów, więc jeśli tego poszukujesz w kinie... joanna 25-06-2004, 14:57 sądzę ,że film jest dory,ciekawy scenariusz prawdziwy,znów potwierdziła się teoria że ludźmi rządzą namiętność i chemia, psychiatra rzeczywiście niemożliwy selma 23-06-2004, 19:58 Trochę przydługawa paplanina o niczym. Dla mnie banał, choć muszę przyznać, że ogląda się raczej przyjemnie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że siedząc w kinie byłem świadkiem 2756 odcinka telenoweli w stylu tych, którymi karmią nas ze szklanego ekranu, że oglądając to ani nic nie zyskuję ani nie tracę wątku rozciągniętego na setki innych odcinków. W sumie nie jestem rozczarowany - choć może to tak zabrzmieć - jednak wolałbym coś ambitniejszego i bardziej treściwego w zamian. Mika 21-06-2004, 10:16 Ha!jestem pierwsza! Niestety film mnie nie powalił,co gorsza nie rozbawił mnie,a niby powinien,powiem tak:to ani komedia ani dramat.Nie pośmiałam się,ani nie wzruszyłam,nie wciąga ta historia,nie wzbudzają zainteresowania bohaterowie,cały film oglądałam z boku nie zagłębiając się w opowieść.Jedyna sympatyczna i milutka postać to psychiatra, jedyny plusik,a tak to jestem rozczarowana. m 16-06-2004, 15:23
|