Michael Moore, zeszłoroczny laureat nagrody Oscara, uprawia publicystykę zaangażowaną, demaskatorską i subiektywną. Moore nie ogląda świata z zewnątrz, lecz z pasją wnika do centrum zdarzeń. Dzięki temu widz dostaje obraz bezpośredni, a przede wszystkim przekonujący. Taki jest właśnie jego najnowszy film - "Fahrenheit 9 11", poświęcony kulisom i konsekwencjom zdarzeń z 11 września, nagrodzony na tegorocznym festiwalu w Cannes Złotą Palmą i nagrodą krytyków FIPRESCI.
Wbrew niektórym komentarzom nie jest to tylko polityczny pamflet na prezydenta Busha. Moore pokazuje, jak można wykorzystać słabości demokracji do realizacji orwellowskiego modelu państwa. Jego zdaniem, do którego przychyli się pewnie spora część widzów, ten proces ma miejsce w Ameryce od lat. Moore spina autentyczne zdarzenia w fascynującą opowieść o upadku ideałów, korupcji władzy i słabości mediów. Wymowa tej opowieści przeraża, jednak reżyser nie zamierza przytłaczać widza. Moore ośmiesza Bestię i pokazuje, jak ją ujarzmić. Demokracja bowiem, mimo swych wad, zostawia każdemu prawo głosu. Moore z humorem i ironią przekonuje, na kogo tego głosu jesienią nie oddać.
Otóż to, Bartuś. miu-miu 08-10-2004, 20:18 Tym razem Pan Moore nie popisał sie!Brak mocy jaką maja "Zabawy z bronią".Typowa propaganda.Dołączam sie do opinii człowieka zwanego Bartek. nazgul 07-10-2004, 18:58 Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię być prowadzony na sznureczku oglądając film zaliczony do gatunku dokumentów - a chyba nie o to w dokumencie chodzi... Tym, którzy dali się nabrać na płytką propagandę tego szalejącego skrajnego lewicowca szczerze współczuję. Przeanalizujcie dokładnie sceny z filmu, dla przykładu jaki żołnierz miesza z błotem swojego dowódcę, a przecież prezydent jest najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych USA. Nagroda jaką Moore otrzymał w Cannes nie świadczy w żadnym względzie o wielkości jego filmu. Świadczy wręcz przeciwko niemu i ukazuje jak niewiele związanym z prawdziwym filmem stał sie festiwal w Cannes. Zniżył się niestety do poziomu taniej politycznej gry (do tego oczywiście odbył się we Francji, szczerego "przyjaciela" Stanów Zjednoczonych, ale tego nie muszę chyba przypominać) a na dodatek werdykt z zadowoleniem w głosie ogłosił Quentin Tarantino, który chyba w oczach wielu utracił sporo szacunku. No cóż, w moich na pewno... Oby Amerykanie mieli dość rozumu i wiedzieli na kogo powinni zagłosować w nadchodzących wyborach bo inaczej nie widze nikogo kto mógłby zadbać o losy tego Świata... Bartek 23-09-2004, 00:57 Taaak, pytania są tendencyjne... Po seansie zacząłem podejrzewać Busha o odpowiedzialność za lata przestępne i dziurę ozonową. Tylko skąd to dziwne uczucie, gdy słyszę w TV że kogoś wyzwalamy lub coś stabilizujemy? Wilczy 15-09-2004, 18:25 normalnie taka propaganda jak w prl-u. po tworcy "zabaw z bronia" spodziewalam sie czegos wiecej enza 13-09-2004, 12:56 perfekcyjny film propagandowy - kto po jego obejrzeniu nie stwierdzi że Bush to głupek? to nic że niektóre argumenty wątpliwej konduity, dramaturgia jak źle złozona ręka po złamaniu, miejscami humor nizszego kalibru - mimo wszystko film sprawia przyjemność widzowi. a p rzynajmniej nie nudzi. to jak na film propagandowy i tak dużo. Ewa Ciszewska 10-09-2004, 01:26 Z pewnoscia film Moore'a nie zasluzyl na Zlota Palme, ale warto go zobaczyc, by dowiedziec sie o ciekawych faktach z zycia prezydenta Busha. Karolina 27-08-2004, 10:19 brdzo dobrze ze powstal ten film!!moze teraz oglupialy nieustajacym pedem sukcesu i uluda wolnosci obywatelskich przecietny amerykanin ocknie sie, bo jak na razie to chyba tylko amerykanie (z malymi wyjatkami) wierza w american dream.mam wielki szacunek dla moore'a za jego determinacje w walce z wiatrakami jaka sa proby wlamywania sie do zamknietych na 4 spusty jak piwnice fortu knox glow "najszczesliwszego" narodu na swiecie. shqd 24-08-2004, 16:13 Jestem od kilku miesiecy w Szwajcarii, gdzie film Moora zostal przyjety jako jednostronny jednakze prawdziwy i przerazajcy obraz detrukcyjnej polityki pseudo polityka prezydenta W,Buscha. Jestem rozczarowan i jest mi wstyd za nasza polska ignorancje wobec tego co dzieje sie na swiecie.Jesli ten film krytykujecie jako propagande czemu nie widzicie propagandy ktora prowadza od lat Bush i jego kolesie?Czemu zgadzamy si e bys pionkami w ich rekach i biednymi wyrobkami zdecydowanymi zabijac dla pieniedzy ?Jest mi wstyd za nas i za naszych politykow ! ara 18-08-2004, 14:14 Film wybitnie tendencyjny! To fakt, ze Bush jest niebezpiecznym oszołomem na usługach wielkich korporacji, ale przedstawienie go w takim świetle, jak robi to Moore to już lekka polityczna przesada Michał 17-08-2004, 22:06 Dzieło wątpliwej konduity intelektualnej. Patrzy się na ten film nie widząc jego sensu, a widzi się sens nie patrząc. A im bardziej wzrasta precyzja postrzegania, tym bardziej maleje niezawodność interpretacji.
Jest to dowód w sprawie, że tylko prawdziwa demokracja zdolna jest wolność słowa wystawić na tak ciężką próbę.
Dla każdego, kto traktuje prezydenta Bush jako kretyna, ten film jest raczej apologią głupoty jego wyborców. A jak jest naprawdę wie tylko Bismarck. Pruss 03-08-2004, 16:03 Film pokazuje prezydenta USA jako kretyna, czyli tak, jak jest naprawdę i dlatego ten film mi się podoba. Bismarck 03-08-2004, 02:59 niestety nie nazwałabym tego filmu dokumentalnym, po jego obejrzeniu poczułam się tez rozczarowana, że doceniono go w Cannes, bo za co ? Pokazał stosunek większości ludzi do wojny w Iraku; że dla polityków najważniejsze są pieniądze, też nie jest nowością; płacz kobiety, której syn zginął w Iraku był dla mnie tak nienaturalny i przesadzony przed kamerą, że zastanawiałam się ile Moore jej za to zapłacił - nie tego oczekuję od filmu ze złotą Palmą. GK 30-07-2004, 09:16 jeśli chce sie mieć kisiel z mózgu to trzeba ten film zobaczyć. Można też potraktować go jako naukę propagandy , ale myślę że nie warto za tą naukę płacić, kiedy pełno jest kopi w Internecie. olaf 26-07-2004, 08:48 tommlody: skąd wiesz, widziałeś już film? przecież premiery jeszcze nie było
a tak naprawdę to wszystko zależy od punktu siedzenia, niektórzy uważają film moore'a za politcal fiction, inni artykuły wyborczej za political fiction, jeszcze inni co krok widzą rózne spiski narodowo-dziejowe
tak naprawdę wszystko jest subiektywne i trzeba się do tego przyzwyczaić
film dokumentalny traktujący o polityce, demaskujacy pewne nieprawidłowości zawsze będzie subiektywny i zawsze się znajdzie ktoś, kto go nazwie political fiction, nawet gdyby przedstawiał on najprawdziwszą prawdę, to duża ludzi go odrzuci podejrzewając o manipulacje
dość przypomnieć ostatni film sylwestra latkowskiego, który przedstawiał same fakty, ale i tak się okazał być swego rodzaju "political-fiction" według niektórych
polityk a dzieli ludzi bardziej od religii, chyba dlatego że większość ludzi ma do niej dystans i ogląda ją przez szklane ekrany telewizorów, wyrabiając sobie obiegowe opinie na równi z opiniami o bohaterach seriali telewizyjnych, bo to też taka polityka kk 20-07-2004, 03:38 to political fiction i nie ma nic wspólnego z filmem dokumentalnym tommlody 19-07-2004, 18:26
|
