Rosa Maria (LEONOR SILVEIRA), wykładowca historii na lizbońskim uniwersytecie wyrusza wraz z ośmioletnią córką, Marią Joaną (FILIPA DE ALMEIDA) w rejs z Lizbony do Bombaju, gdzie oczekuje na nie mąż i ojciec, pilot samolotów pasażerskich. Bohaterka korzysta ze sposobności odwiedzenia najważniejszych dla rozwoju zachodniej cywilizacji miejsc, o których opowiada na wykładach, ale których nigdy wcześniej nie widziała. Pokazując córce Ceutę, Marsylię, Neapol, Ateny, Kair czy Istambuł snuje opowieści, w których fakty historyczne przeplatają się z mitami. Na pokładzie statku nawiązuje znajomość z kapitanem Johnem Walesa (JOHN MALKOVICH), Amerykaninem polskiego pochodzenia i trzema kobietami o światowej sławie: Francuzką Delphine (CATHERINE DENEUVE) - znaną buissness woman, Greczynką Heleną (IRENE PAPAS) - pieśniarką i aktorką oraz Włoszką Francescą (STEFANIA SANDRELLI) - byłą top modelką. Podczas wspólnej kolacji, rozmawiają - każdy w swoim własnym języku - o kulturze i cywilizacji. Spotkanie przerywa nieoczekiwane zdarzenie...
mi sie bardzo podobal-naleze chyba do mnieszosci, z tego co widze na tym forum...Film jest powolny, postaci sa nienarzucajace sie, wszystko nakrecone z dystansem, nie ma mizdrzenia sie do widza. Dla mnie jest to piekny film, elegancki. Nieczesto spotyka sie takie kino. Moze te walory nie trafia do wszystkich, ale na szczescie mamy mozliwosc ogladania roznych filmow. Super kino. ola 28-04-2009, 10:40 Ten film został zakwalifikowany jako "przygodowy", a moim zdaniem to koszmaro-dramat. (Dramat widza). :) pj 02-08-2004, 11:40 Agnisia z "m jak flaki z olejem" ma konkurentke. Film tak piękny, ze czlowiekowi oczy z zachwytu same sie zamykaja. Gdyby nie to, ze bylam na projekcji z najfajniejsza osobą na świecie- Kasią D, to tego filmu nie dałoby sie obejrzec nawet jakbym była głucha i ślepa. pi i sigma 28-07-2004, 16:26 Daję filmowi wyróżnienie jako "najgorszemu, jaki widziałem"(w kategorii: "do tej pory u Charliego", rzecz jasna). Pomyśleć,że jego opis skłonił mnie akurat do przesadnych wysiłków, żeby dotrzeć na seans! Tymczasem w smaku jednej oliwki więcej jest ducha zachwalanej cywilizacji niż w całym tym obrazie. Przesłanie intelektualne utworu wykładane jest z worka łopatą, jak na literackim spotkaniu w garnizonie, osoby dramatu drętwe są bardziej od bohaterów serialu "Klan" (i to też jest powód do kolejnego wyróżnienia), a dialogi przy stole kapitana mogą doprowadzić do wycia każdego, kto wstydzi się zasnąć w kinie... Odradzam i przepraszam przyjaciół, których nie zdążyłem uprzedzić! Lewi 27-07-2004, 10:37 Dla mnie opis filmu już pachniał naiwną dydaktyką. Dawno nie widziałem tak złego filmu!!!
Główna bohaterka jest drętwa i nudna, bez wdzięku, głosem bez entuzjazmu klepie słownikowe terminy.
Scena kolacji na statku, w której damy i kapitan rozmawiają każdy w swoim języku, by po chwili stwierdzić: "jak to jest, że każdy z nas mówi we własnym języku i się rozumiemy?" - bez komentarza.
Poza tym film jest jakby niezgrabny i niedopracowany np na pokładzie matka i córka rozmawiają po portugalsku, podchodzi do nich kapitan i mówi: słyszę, że rozmawiają panie po angielsku (lub po francusku, już nie pamiętam), czy są panie angielkami? Było jeszcze kilka podobnie nielogicznych scen.
Nie brakuje też scen które wracają jak refren zbyt długiej piosenki: ujęcia dziobu statku przecinającego fale i ujęcia, w którym matka z córką stały przy burcie (jak na zdjęciu powyżej), kiedy to matka zamęczała córkę i widzów swoją wiedzą.
Nie chcąc wychodzić z kina postanowiłem, że jedyna rada to odbierać film na wesoło i traktować wszelkie naiwne frazesy i "niuasne braku logiki" jako gagi. I mogę powiedzieć, że tylko dzięki temu jakoś wytrzymałem. Piotr 16-07-2004, 15:35 Starałam się bardzo, naprawdę bardzo, dostrzec walory tego filmu, ale nic z tego...Film jest nudny, przegadany, ale przegadany w sposób naiwny, stereotypowy i bez pomysłu. Z trudem wytrwałam do końca i chyba tylko dlatego,że zawsze jestem ciekawa zakończeń...Jest to jeden z najgorszych filmów jaki widziałam i zakończenie nie uratowało go w moich oczach, wręcz przeciwnie!!! Kasia!!! 16-07-2004, 14:33 Wyobraźmy sobie film porno bez scen erotycznych - oto "Ruchome słowa". Wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym: jak statek płynie, to już płynie na na maksa przez całą szerokość ekranu, rozmowa z przypadkowym sprzedawcą ryb również przedstawiona w całości...
Główna bohaterka, przez tłumacza nazwana groteskowo "profesorką", wykłada historię (czemu więc nie nazwać jej "historyczką"?) co nie przeszkadza jej z podziwem słuchać wyjaśnień typu "co to jest Akropol" udzielanych przez przypadkowo spotkanego księdza. Podróżuje prawdopodobnie z córką... Pokrewieństwo da się zauważyć albowiem dziecko nie ma pojęcia co to są piramidy i zadaje inne debilne pytania godne niedorozwiniętego kosmity. No ale gdy ma się mamę która myli mity z legendami, a legendy z baśniami...
Podcza s długiego statkowego obiedania na ekranie miałem wrażenie że podsłuchuję strasznie nudną rozmowę gości przy sąsiednim stoliku. A jako że podsłuchiwać nie lubię, nie wiem jak film się skończył. Wilczy 11-07-2004, 18:37 Film: zero leżące, zero płaczące, zero na haku, zero w kapeluszu... tomek 10-07-2004, 18:56 Co moge napisac, by forumowicze nie zaczeli sie na mnie gniewac? Wybaczcie, ale uczucie maci rozum. Tesknie Izus za Toba... A kino C. jest wspaniale. W W-wie takiego kina nie ma. marol 05-07-2004, 09:48
|