"Pręgi" to współczesny dramat psychologiczny opowiadający o dojrzewaniu do ojcostwa, a także o tym, jak dzieciństwo determinuje nasze dorosłe życie. Bohaterem filmu jest trzydziestoletni Wojciech, mężczyzna ambitny i samodzielny, a jednak izolujący się od świata i ludzi. Wychowany w dzieciństwie przez sadystycznego ojca, notorycznie bity, zbudował mur. Życie wypełnia mu chodzenie po jaskiniach i pisanie tekstów do gazet. W oczach rówieśników, kolegów z bazy, jest silny, bezkompromisowy, cyniczny. W głębi duszy to wrażliwiec, który cały czas ucieka. Żyje sam, bo tak łatwiej i bezpieczniej. Nie ma miłości, nie ma rodziny, a więc zagrożenia, ze mógłby powielić błędy własnego ojca i stać się dla swoich dzieci taki sam, jak jego ojciec dla niego, l nawet gdy ta miłość się pojawia, Wojciech broni się... Bo w każdym lustrze, w które spogląda, widzi twarz swojego ojca... Film rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych.
Pierwsza - retrospektywna, przedstawia przełomowy okres dzieciństwa bohatera. Poznajemy najbliższe otoczenie chłopca: szkołę, kościół, dom. Jest rok 1984. Wojtuś ma trzynaście lat. Jest normalnym, prawidłowo rozwijającym się nastolatkiem. Jak każdy chłopak w tym wieku lubi płatać figle, jednak w odróżnieniu od kolegów, za wszystko jest karany. Matka Wojtka zmarła zaraz po porodzie, więc ojciec musi "wychować syna na człowieka". Do tego celu często używa pejcza, szukając za każdym razem pretekstu do swoich sadystycznych praktyk. Nie jest to jednak li tylko wyrachowanie. Ojciec, w głębi duszy, kocha Wojtusia, kupuje mu na komunię magnetofon (obok pejcza główny rekwizyt w filmie - to na niego Wojtuś będzie nagrywał ojca), zawsze stawia się na wezwanie nauczycielki, martwi się, kiedy syn jest chory lecząc go starymi metodami, wysyła do spowiedzi. Jest głęboko przekonany, ze metody wychowawcze, które stosuje, są słuszne. W tym sensie "Pręgi" to także, a może przede wszystkim, dramat ojcostwa... Ojciec chce obudzić w synu odwagę, a budzi strach. Niestety otoczenie chłopca też nie jest mu przyjazne. Zamiast ze zrozumieniem, spotyka się z głupotą. Nauczycielki -działaczki, ksiądz, dla którego spowiedź jest szansą wyciągnięcia z dzieci świńskich grzeszków, lekarz - erotoman. Jedyną bratnią duszą jest kolega ze szkolnej ławki -Bartek -jedyna przyjaźń, która przetrwa lata. Te przykre życiowe doświadczenia zbiegają się z dojrzewaniem Wojtusia. Ale nawet pierwsza młodzieńcza fascynacja okazuje się porażką: dziewczyna kpi z niego, pierwszy pocałunek nie pozostawia miłego wspomnienia. Wszystko to sprawia, że Wojtuś ucieka z domu...
Druga część filmu dzieje się już współcześnie. Dorosły Wojciech ma swoje dziwactwa, samotnie wynajmuje ciasne mieszkanko, nie uznaje kompromisów z sąsiadami, parapet okienny ma najeżony gwoździami przeciw gołębiom, ale nieźle radzi sobie w codziennym życiu. Podczas jednego z pobytów w górach, gdzie od lat razem z Bartkiem zdobywają jaskinie, spotyka Tanie, l ona ma swój ból: matkę, która nie potrafi pogodzić się z przemijaniem, zdziecinniałego ojca, który za wszelką cenę pragnie utrzymać córkę przy sobie. W jej domu panuje ciągła histeria, Tania musi często pełnić rolę katalizatora. Najbardziej brak jej wolności, powietrza, niezależności - tego czegoś, co jak jej się wydaje, nosi w sobie Wojciech. Tania świadomie dąży do tego, by ich znajomość przybrała charakter związku. Ale Wojciech się broni. Unika kontaktów fizycznych, panicznie bojąc się odpowiedzialności, jaką byłoby ewentualne nieplanowane ojcostwo. Wojciech czuje, że doświadczenia z dzieciństwa na nim ciążą, mówi o niewidzialnych pręgach, które nosi na duszy, i które już nigdy nie znikną, boi się, że może dla swojego dziecka być takim potworem, jakim ojciec był dla niego. Co więcej w wielu sytuacjach zachowuje się podobnie: wpada w nieopanowany gniew, potrafi wybuchnąć, uderzyć. Tymczasem ojciec, z którym Wojciech nie utrzymywał przez lata kontaktu, umiera. Wojciecha ogarnia rozpacz, widząc jego zwłoki w prosektorium. Lekarz przekazuje mu rzeczy osobiste ojca, wśród których jest kaseta magnetofonowa z wyznaniem ojca. Wojciech bierze udział w kameralnym pogrzebie, który przybiera kuriozalną formę, bo trumna nie chce się zmieścić w dole. Roztrzęsiony i przygnębiony, znajduje ukojenie w ramionach Tani. Te przeżycia sprawiają, że Wojciech zaczyna zastanawiać się nad sobą, nad własną przyszłością. Dochodzi do wniosku, że nie chce być sam, nie chce żyć ani umierać, jak jego ojciec. Odzyskuje wiarę, że z pomocą Tani pokona przeszłość. [tekst: eksplikacji reżyserskiej]
Kolejny materiał na etiudę a nie pełny metraż. Gdy po kilku latach ogląda się "Pręgi" zauważalna jest schematyczność scenariusza z nachalną tezą i trochę papierowymi postaciami w części drugiej. kri100 10-07-2007, 14:14 test test 07-05-2006, 11:15 Film bardzo dobry, dopracowany i spójny. Na mnie zrobił duże wrażenie. Niektóre sceny faktycznie mało wiarygodne, ale nie psują ogólnie pozytywnego efektu. A teraz "z innej beczki": z jakich to względów umieszczono Marcina Kwaśnego w pierszej piątce obsady (tu, na stronie kina Charlie), a pominięto Borysa Szyca, który zagrał niewielką, ale bardzo ciekawą rolę? Kwaśnego widać w filmie przez kilkanaście sekund - odgrywanie tła stało się już zresztą specjalnością tego superprzeciętnego aktora, który poluje na okazje, aby zaprezentować na ekranie swą nieciekawą fizjonomię. Cóż, każdy ma swą własną metodę na robienie kariery, ale od samego obcowania ze zdolnymi kolegami talentem zarazić się trudno. Zwracam uwagę kina Charlie na konieczność korekty tego szczegółu, bo umieszczenie nazwiska aktora "statysty" w ścisłej czołówce raczej nie pomoże mu w karierze, a na pewno wprowadza czytelników strony w błąd i jest po prostu niesprawiedliwe wobec pozostałych członków zespołu aktorskiego. ola 04-07-2005, 21:21 mocny zarówno sam film w sensie tematyki, jak i realizacji, daje 10/10 blacksherry 17-04-2005, 22:13 przestancie sciemniac film jest berdzo madry o tym jak dziecinstwo na nas wplywa potem i pzesladuje przez całe zycie....dla mnie bomba:) mała18 08-03-2005, 08:24 Ostatecznie: żenada, nieprawda, kłamliwość, banał, sztuczność, żalosność, Żebrowski. Choć pierwsza polowa zapowiadala zupelnie coś innego... hannnah 03-02-2005, 00:10 Piszecie o grze aktorów, takiej bądź innej... Dla mnie zaś najwazniejszy jest przekaz tego filmu, to że zmusza do zastanowienia się nad rolami, and tym, co za nami wlecze sie przez życie, jak to siędzieje że właśnie tak sie zachowujemy. Pięknie pokazane uwikłanie rodzinne, tworzenie skorupy ochronnej, mylące pozory. Dla mnie ten film jest ważny, porusza, a nawet wstrząsa. Gazella 02-02-2005, 11:00 Wiecie co? Na wymioty mi się zbiera jak czytam te wasze mdłe, na siłę wypocone recenzidła... Człowiek się zastanawia czy ma iśc na film, czyta opinie(obojętnie:pozytywn e czy negatywne) i cala ochota wnet idzie w diabły. Antyfilister 14-01-2005, 23:03 dla mnie...uderzająco PRAWDZIWY. i choc rzeczywiście drażni teatralna maniera Żebrowskiego, wart jest obejrzenia. chyba pójde jeszcze raz. dorrit z przełęczy 30-12-2004, 11:41 Moim zdaniem ten film jest warty obejżenia,ponieważ gra w nim Michał pati 13-12-2004, 14:10 jak ktos ma ochote to obejrzec mozna. ogolnie duzo schematow i tanich chwytow (ten ciezki proces myslowy malujacy sie na twarzy Frycza po spraniu syna to juz w ogole rozsmiesza) ale mimo to chce sie doczekac do konca. Olo 29-11-2004, 08:06 Film rewelacyjny.Duze brawa dla autorów.PodobaBo mi sie w nim wszystko a zwlaszcza- chwilami -ta teatralnossc.No i najwa|niejsze- nie wystarczy kochac trzeba jeszcze umie to okazac.Fabula zrozumiala pod kazda szerokoscia geograficzna,a wiec Oskar bedzie.! anusia 22-11-2004, 13:22 kategoria "dramat" odnosi sie nie tyle do treści, co do jakości... no i losów kariery Michasia Żebro, wszystko razem bardzo nadęte, a przy tym banalne, ale fakt - ładnie zrobione, bardzo ładnie jip 17-11-2004, 12:50 dla mnie ten film powinien skonczyc sie na pierwszej czesci, ktora byla dobrze zagrana (Frycz, Adamczyk), sfotografowana i opowiedziana. A pojawienie sie na ekranie Zebrowskiego bardzo mnie poirytowalo, te jego deklamacje i sztucznosci dzialaly na mnie, i nie tylko na mnie, jak plachta na byka. Sceny, ktore mialy wzruszac i poruszac widza tylko smieszyly i czulam sie, jakbym ogladala jakas farse. Zebrowski maniere teatralna niech zachowa na skrzetuskich czy innych panow tadeuszow, widocznie postaci wspolczesne nie sa jego mocna strona. Dlaczego Frycz jest w swojej roli tak przekonywujacy, a Zebrowski tylko wzbudza w widzu zaklopotanie i smiech?? justa 12-11-2004, 10:09 Mieszane uczucia, ale raczej negatywne. Spodziewałam się czegoś genialnego, a to przereklamowane takie... Gra Grochowskiej mierna, Żebrowski- jeszcze gorzej, jakby wiersze recytował. Jedyny plus za aktorstwo- doskanały Wacek. Wizja może nie przeysowana, ale jak dla mnie banalna. Schematyczna, nic mnie nie zaskoczyło. Zbyt dramatyczne, tanie ujęcia (krwawiące dłonie Wojciecha, gdy słucha taśmy od ojca)... Generalnie zawiodłam się. 4-5 punktów na 10. Za Wacka i zdjęcia. Nie więcej. Kasia 07-11-2004, 20:03 pokaż opinięA mnie ten film powalił na kolana. Bardzo rzadko mi się to zdarza, bo jestem raczej wybredny, ale stawiam 10/10.
Czemu ten film się może nie podobać, a zarazem czemu mi się tak podobał? Jest straszny, bo niestety prawdziwy. Wydaje mi się, że każdy z nas może się po części utożsamiać z głównym bohaterem. Przynajmniej ja go doskonale rozumiem. Oglądając film przypominałem sobie migawki z mojego, własnego dzieciństwa. Moim zdaniem film nie jest przerysowany, jak czytam w poprzednich opiniach. Cały stworzony tu obraz jest bardzo realny. Ze względu na utożsamianie się z głównym bohaterem przeżyłem ten film bardzo mocno. Pierwsza cześć filmu była dla mnie straszna, ale to był tylko obraz, przypomnienie tego co było. Kary cielesne nie są dobre, ale niektórzy z nas musieli przez to przejść. Trwa to tylko kilka, czasami kilkanaście lat, później się kończy, dorastamy, stajemy się samodzielni. Pozostają wspomnienia, które się odradzają tylko podczas oglądania filmów typu „Pręgi”, albo „Męska sprawa”. Ciężki okres życia, który można jednak zapomnieć. Druga część filmu jest jednak o wiele straszniejsza. Pokazuje co dzieje się z ofiarami przemocy po ich dorośnięciu. Mam teraz 22 lata i to co zobaczyłem w tym filmie po prostu mnie przeraziło. Wizja tego, że będę taki jak mój ojciec nie daje mi spokoju. I kolejny raz twierdzę, że film nie jest przerysowany. Film widziałem wczoraj i kilka godzin przed jego seansem rozmawiałem o tym, że uwielbiam chodzić po górach, jeździć motocyklem i robić tego typu rzeczy, bo zostawiam coś za sobą. Nie potrafiłem określić co, ale wiem, że tego potrzebuje. Nazywam to ucieczką od życia codziennego. Będąc w górach najbardziej lubię samotne wędrówki, uczucie spokoju które wtedy jest, towarzyszy mi tylko wtedy gdy jadę motocyklem powyżej 150 km/h. Odchodzi wtedy strach przed czymś, nie potrafiłem określić przed czym. Podobnie jest w filmie. Wojciech odwiedza samotnie znajome mi jaskinie (jaskinia Mylna w dolinie Kościeliskiej) i jest to jego sposób na urazy z dzieciństwa. Alienuje się od ludzi, stara się być sam, ucieka przed uczuciami. I niestety muszę przyznać, że całkowicie go rozumiem, że robię to samo, że nie jest mi to obce. Film nie kończy się dobrze. Bo ten film po prostu dobrze się skończyć nie mógł. Niestety przejmujemy wzorce wychowania od naszych rodziców i nie możemy nic na to poradzić. Jedynym pocieszeniem jest to, że to kim jesteśmy jest wypadkową wpływu wielu osób – ojca, matki, reszty rodziny, przyjaciół, wpływają na nas książki które przeczytaliśmy i filmy, które obejrzeliśmy. Ale niestety ojciec ma na swojego syna wpływ największy.
Uważam, że nie dość że film nie jest przerysowany, to pomija jeszcze dużą część problemu. Ojciec Wojciecha w filmie jest tylko katem, nie wiemy czemu jest taki, nie wiemy jak powstał, a mógłby to być temat na zupełnie oddzielny film. Pominięty został motyw śmierci matki Wojtka, co na pewno miało ogromny wpływ na obydwu bohaterów. Ojciec Wojciecha stara się nadrobić brak matki, wychować syna jak najlepiej, ponieważ jest jedyną osobą, która mu została i bardzo go kocha. Film nie oddaje jednak prawdziwej sytuacji przynajmniej do końca, bo przeważnie w naszych realiach problem pogarszałby alkohol.
Film dla mnie typowo męski. Najlepiej zrozumieją go ludzie, którzy przeszli przez ciężkie wychowanie. Moim zdaniem jest to film dla nich. Osoby wychowane w beztroski sposób po prostu go nie zrozumieją, będzie przerysowany, przesadzony itp., lepiej żeby sobie darowali. Dla mnie jest to rewelacyjny film, ale może po prostu dlatego, że jest o mnie.
Dobrym tłem dla filmu jest jego muzyka. Co do obsady – nie przepadam za Michałem Żebrowskim i jego „słodziutkimi” ; rolami, ale w tym filmie pokazał swoje zupełnie nowe, rewelacyjne oblicze. Oby tak dalej. Giaur 06-11-2004, 12:09 Odnoszę nieodparte wrażenie, że film ten został nakręcony li i jedynie celem ukazania szaradziarskiego nerwu scenarzysty, który, w istocie, minął się był z powołaniem. Wpadłszy bowiem na, błyskotliwy skądinąd, pomysł przeanagramowania imienia głównego bohatera, postanowił oprzeć na tej idei cały film, co dla filmu okazało się nieszczególnie korzystne. I pewnie dlatego "Pręgi" kończą się w momencie, w którym równie dobrze mogłyby się zacząć, a modne niedomówienie, mające zapewne budzić refleksje, wygląda jak dezercja ekipy, której zabrakło chęci i konceptu. Jestem rozczarowana. inane 31-10-2004, 23:35 Film świetny - dobra gra aktorska(może z wyjątkiem Agnieszki Grochowskiej która nie udźwignęła swojej roli). Żebrowski może momentami zbyt teatralny, ale Wacław Adamczyk rewelacyjny, idealny no i Frycz,który mnie nabrał - nie widziałem aktora tylko ojca tyrana. Fabuła momentami zbyt banalna i zbyt szybkie były zmiany bohaterów - bo ktoś kto przez całe życie był samotnikiem w tak krótkim czasie nie otworzyłby się dla drugiej osoby - za duże miał psychopatyczne zmiany by to tak się stało - nie wierzę też w nagłą przemianę ojca!!! Mimo tego wszystkiego film ogląda się bardzo przyjemnie i oceniam go na max czyli 10 ze względu na to, iż myślę, że te przerysowania, momentami dosłowność i prostota była celowa. Dodatkowo plus dla Magdaleny Piekorz za to, iż oglądając jej debiut przypomniał mnie się Bergmann(choć to zupełnie inny film - to klimat wyrażania uczuć podobny - no może Bergman był bardziej subtelny). Oby więcej takich filmów. P.S. Muzyka świetnym tłem w tym filmie. robert 28-10-2004, 11:11 p.Żebrowski momentami jakby nagrywał kolejna płyte z wierszami o miłości :((( , zero konsekwencji, a wiarygodnośc psychologiczna i głębia na poziomie I roku psychologii dla gimnazjalistów ;)), niedopracowany polski scenariusz (Wesele o niebo! lepsze i wiecej w nim dramaturgii i wspaniale oddanych emocji), niestety 100 lat do tyłu jesteśmy w pisaniu w miarę dobrych scenariuszy, ktoś mi mówił ze film ten sie dobrze kończy(??) - dla mnie kończy się tam gdzie powinien na dobre się zacząć, finał może posłużyć jedynie na materiał obrazujacy kolejny dramat rodzinny........ogólnie film 3 w skali 1-10 tylko za grę p.Frycza pozdrawiam! eM 27-10-2004, 19:46 świetne Kino strasznego czasem życia ..... BRAWA DLA REŻYSERKI ... - == Film w fotel wciskający/łzy wyciskając- esc 24-10-2004, 21:48 Film porusza bardzo ważny temat - w jakiej mierze jesteśmy obciążeni negatywnymi (nieraz wręcz patologicznymi) zachowaniami rodziców, które przyswoiliśmy w dzieciństwie. Niestety jest to poważny problem dla wielu ludzi!
Film oszczędny, ładnie fotografowany, bardzo dobra Agnieszka Grochowska, Michał Żebrowski jak dla mnie bez rewelacji.
Niestety dużo psuje ostatnia scena z lustrem - odbieram ją niestety jako łopatologiczny zgrzyt w hollywoodzkim stylu.
Trzymam kciuki za dalszą karierę Magdaleny Piekorz! Piotr J. 23-10-2004, 14:29 Arcydzieło to to nie jest,na kolana mnie nie powaliło, rzeczywiście mocno dosłowne i mocno...promowane. A miałam nadzieję, że w "polski kinie" idzie nowe, idzie lepsze....to były tylko plotki. Ale zobaczyc można me'shell 21-10-2004, 10:56 Dla mnie mało wiarygodny. Jest tak wiele niedopracowanych scen że ogląda się go nieprzyjemnie. Temat bardzo poważny ale, przykre że tak średni technicznie film jest tak mocno reklamowany. Kubuś Puchatek 13-10-2004, 13:09 film ciekawy, dobrze zrealizowany, wybija sie wyraźnie spośród miernoty polskiego kina ostatnich lat. RoberT 11-10-2004, 23:35 niezrażony opiniami poprzednikow oceniam Pręgi bardzo wysoko (m: podpadasz ;-) temat, owszem, mocno juz wyswiechtany ale dlugo juz bodaj nieobecny w kinie, a realizacja z udzialem inteligentnie grajacych aktorow dodaje mu specyficznego smaczku. fakt ze historia opowiedziana jest wielkimi literami, jednak sa to na tyle piekne i zgrabne wersaliki ze wcale ta czcionka w oczy nie kole. mamy tu troche przystepnej psychologii i z zycia wzietej patologii rodzinno-spolecznej, cos calkiem na czasie. nie zawaham sie dac 10, film obejrzalem przypadkiem co potwierdza regule dobrych spontanicznych wyborow. ruddy 11-10-2004, 19:53 m jestem naprawdę pod wrażeniem Twojej krótkiej recenzji - zgadzam się z każdym słowem. Martwi mnie tylko to, że pomimo tak strasznej niewiary w widza i kilku beznadziejnych scen mnóstwo ludzi się tym filmem zachwyca i wypisuje słodkie brednie na jego temat. Doskonała promocja, brak jakiegokolwiek substytutu czy zwyczajny "owczy pęd" ? / a z tym oscarem to już żart najcięższego kalibru mg 11-10-2004, 02:32 Ziutek kidyś Ty ostnio oglądał polski film?Zdaje się, że wiele, wiele lat temu, bo do najlepszych filmów polskich to Pręgom bardzo daleko.Nie powiem, nie powiem, Frycz był świetny! ojciec żywcem wyjęty z mojego blokowiska i Żebrowski genijalnie go naśladował.Motyw panienki włażącej gościowi do łóżka i w ogóle w życie jest rozbrajająco realistyczny.Ale czy to wszystko musiało być tak przerysoawne, no takimi wielkimi literami powiedziane?Czy już nikt nie wierzy w widza?że załapie aluzje?że zrozumie?czy już bliżej nam do Amerykańskego filmu?wszystko na tacy, nie może być lekki róż, bo nikt nie zauważy, trzeba przyładować taki, żeby ludzi oczy bolały.Przesada.A zakończenie?Co to miało być?!No już lipa przestraszna.Komuś pomysły się skończyły? Reasumując: nikogo nie zachęcam do pójścia do kina, no chyba że na inny film;) m 09-10-2004, 12:04 arcydzieło. ludzie. to jest najlepszy polski film od wielu lat. brawo magda piekorz, brawo wojciech kuczok! ziutek 23-09-2004, 09:58
|