Daniel (Jakob Cedergren) mieszka w Kopenhadze i utrzymuje się z malowania deklaracji miłosnych na murach - przez ostatnie cztery lata zarobił całe siedem dolarów. Ma wieczne problemy z parkingowymi, policją, właścicielem mieszkania... Mimo to udaje mu się wieść dość beztroskie życie.
Jeżdżąc po mieście wysłużonym Fiatem 500 i słuchając muzyki klasycznej, Daniel wydaje się w ogóle nie zauważać problemów dnia codziennego. Wszystko to do dnia, w którym zakocha się we Franc (Tilly Scott Pedersen), dziewczynie równie nieodpowiedzialnej i czarującej, jak on sam. Do tego mało przytomnej. Daniel wie, że znalazł wreszcie dziewczynę stworzoną dla siebie.
Pełna absurdalnego humoru opowieść o ludziach wyluzowanych do granic możliwości, o spotkaniach, które zmieniają życie na zawsze, o miłosnej gorączce, dzięki której ulicami przechadzają się słonie.
ciekawy,jak ludzie widzą świat asia 08-02-2006, 13:51 naprawde bardzo dobre kino, nastrojowo przypominajace "Do utraty tchu" czy" Winda na szafot".Wspaniałe czarno-białe zdjęcia, urzekająca, dająca do myślenia symbolika.Jak ciepły letni deszcz.. Emi 01-02-2006, 19:05 dla mnie świetny, nie lubię przgadanego kina, w którym wszystko jest nazwane, dopowiedziane wolę takie zakręcone a jednocześnie proste i ciepłe, polecam! me'shell 29-01-2006, 13:35 ...magia, idea i optymizm tego filmu pozostają dla mnie ukryte, tak samo, jak niezauważone były przez głównych bohaterów słonie przechadzające po ulicach (ich) kopenhagi... maja 03-01-2006, 22:11 cóż nawet taka głęboka refleksja jak ta pode mną nie zmieni faktu ze film po prostu jest.... nudny styl minimal sie juz troche w kinie przejadł jac 03-01-2006, 08:18 Ci co żyją w ciągłej gonitwie, mogą a nawet powinni zatrzymać się na chwilę i obejrzeć ten film, tak spokojny, wręcz nostalgiczny, przepleciony akcentami humorystycznymi. A wszystko to za sprawą dobrodusznego młodego mężczyzny, któremu do pewnego momentu życie "przecieka" przez palce.(tak jak mojemu"kinowemu" partnerowi).Szlachetnemu, bo potrafi pomóc bezinteresownie. Może zbyt mało dojrzałemu emocjonalnie na początku drogi, ale nispodziewanie i do Jego wnętrza wdziera się uczucie, które Go wzbogaca i dodaje uroku. Cóż, zakochani nie tylko widzą słonie, zaczynają dostrzegać całą paletę barw dnia codziennego. Jest to przełom w życiu tych wszystkich, którzy zaczynają kochać i odczuwać, że są kochani. "Kolorów" szukamy wszyscy, ale nieliczni potrafią się do tego przyznać i zdobyć na odwagę aby zaczynać, zaczynać......., nie bać się. Prawda Pawełku?! To dla Ciebie. Dziękuję za ten wieczór. EWA 02-01-2006, 09:22 Nie każdy widzi w kolorze. Z czarno-białego czasami uda się wydobyć kolor. Kolor życia. W jaki sposób zrobił to jeden z tych co Widzieli Słonie standryg 30-12-2005, 12:17 Jak na straszne nudy, całkiem fajny i przyjemny. Nudzisz się i jednocześnie się uśmiechasz :) Klaudija 30-12-2005, 08:57 Durny i nudny film Szad 25-12-2005, 21:21 Do połowy filmu non stop beka później nieco mniej ale ogólnie spoko polecam Mrbuli 21-12-2005, 22:25 Wyschizowany jak cholera!!! Nigga 18-12-2005, 01:00 W porównaniu z Noi Albinoi ten film to dno...spodziewałem sie dużo lepszego kawałka...wyszedłem z kina nieco zawiedziony. Flood 14-12-2005, 08:36 Oglądałem film po bardzo ciężkim dniu w pracy. Wychodząc z seansu wiedziałem, że mogę smiało przeżyć jeszcze kilka takich dni, a i tak będzie mnie stać na odrobinę "fantazji", do czego z chęcią się przyznaję :-) Booly 09-12-2005, 19:48 Nie wiem o co chodzi z tymi snami, bo film nie o nich traktuje... Jest on dla mnie zderzeniem światów, uczuć, ludzi. Ukazuje, że nie wyszystko jest takie proste i takie oczywiste, że każdy z nas mimo wielkiej presji społecznej do usystematyzowania i uniformowania poszukuje ucieczki od normy, stereotypu. Każdego z nas stać na "szaleństwo" i każdego z nas stać na odpowiedzialność - nie każdy jednak ma odwagę... kasia 09-12-2005, 13:15 Ja też mam kolorowe. Teoria o czarno-białych snach jest bzdurna! Ania 08-12-2005, 14:05 to nieprawda, że mamy czarno-białe sny, ja mam kolorowe:)) nie wiem jaka "nauka" tak mówi(??) Magda 25-11-2005, 12:58
|