Georges jest prezenterem telewizyjnego programu, w którym dyskutuje o nowych książkach. Pewnego dnia otrzymuje kasetę, na której nagrano kilkugodzinną obserwację jego domu. Materiały na kolejnych taśmach stają się coraz bardziej intymne, towarzyszą im także niepokojące rysunki, przypominające Georgesowi sceny z dzieciństwa. Wszystko wskazuje na to, że nadawca zna go od dawna. Mężczyzna czuje, że nad jego bliskimi zawisło wielkie niebezpieczeństwo, ale, ponieważ nikt bezpośrednio im nie groził, policja odmawia pomocy.
Również moim zdaniem film warto obejrzeć. Jednak faktycznie nie radziłbym nastawiać się na akcję w stylu Pulp Fiction. Nie znaczy to, że film nie trzyma w napięciu. Oj trzyma, trzyma! A najgorsze w tym draństwie jest to, że - w odróżnieniu od filmów Pana Quentin’a – po objerzeniu "Ukrytego" napięcie wcale nie mija. LGN 20-01-2006, 01:26 Nie red,jeszcze ja dorzucę swoje trzy grosze,jak w końcu zobaczę film;) Miłych chwil w charlim :) tulku 08-01-2006, 12:57 "Nie wiem, red, czy powinnam reagować na Twoją wypowiedź, bo może chcesz mieć ostatnie słowo na temat tego filmu."
Owszem. Film warto obejrzeć. Zamykam dyskusję. ;) red 05-01-2006, 12:55 Nie wiem, red, czy powinnam reagować na Twoją wypowiedź, bo może chcesz mieć ostatnie słowo na temat tego filmu. Cieszę się, że "Ukryte" Ci się podobało, nie będę dyskutować o tym, czy ten film jest "rozprawą na temat zła", skoro dostrzegłeś takie jego znaczenie, to dobrze. Mnie po wyjściu z kina zirytował fakt, że ostatnio każdy reżyser z ambicjami uważa, że spuentowanie opwiedzianej historii by go poniżyło (patrz "Broken Flowers"). Przypadek? A może moda? Mnie to nie skłania do refleksji , tylko zwyczajnie denerwuje i prowokuje przypuszczenie, że twórca nie potrafi stworzyć ciekawego zakończenia, a boi się być banalny. Poza tym, pisząc o przewidywalności scenariusza byłam pewna, że ktoś wspomni scenę z nożem, ale takie wydarzenie też było do przewidzenia - fabułą rządzi logika snu - dziwaczność sytuacji, bezradność bohatera, atmosfera zagrożenia i wydarzenia, które nie powinny mieć miejsca, które trudno wyjaśnić. Szkoda tylko, że tego środka wyrazu też pan Haneke nie wynalazł. Co jeszcze mogę powiedzieć? Że bardzo lubię Dostojewskiego i nie uważam, żeby jego książki były długie. Że widziałam ostatnio kilka świetnych filmów, jak na przykład "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" i mimo, że śmiałam się na nich do łez, to jednak jeszcze długo potem obejrzeniu zastanawiałam się nad nimi i nad swoim życiem w ich kontekście. Wiem, że "ambitne" nie znaczy "niestrawne" i odwrotnie. Ale zastanawiam się, czy krytycy to wiedzą... Pozdrawiam Ewa 03-01-2006, 17:27 "zastanawiam się, co wartościowego dostrzeliście w tym filmie"
Wyjaśniałe m w kilku postach poniżej.
"Scenariu sz przewidywalny do bólu"
Mhm, bardzo przewidywalny. Zwłaszcza scena w mieszkaniu Araba, w której padają słowa: "chciałem żebyś był przy tym". Normalnie byłem pewien że to się stanie. Co za beznadziejny scenarzysta!
"dług ie, kilkuminutowe sceny, w których nic się nie dzieje i brak rozwiązania"
A nie przyszło Ci do głowy, że te sceny były tak długie z jakiegoś powodu? Z tym brakiem rozwiązania też byłbym bardziej ostrożny. No ale ok, może faktycznie powinien po projekcji pojawić się na ekranie reżyser i wytłumaczyć co miał na myśli. Tak by było zdecydowanie lepiej. Człowiek by chociaż wiedział co jest grane, a tak to głupi się zastanawia. A fe, panie Haneke!
"Film jest, rzekłabym, conajmniej nudny. I przy okazji za długi. Spokojnie wyciełabym ok 45 minut."
No faktycznie. A jakie długie są np. książki Dostojewskiego. Czytasz, czytasz i końca nie widać. Koszmar. Czekam na Twoje propozycje, które ze scen należy wyciąć. Może zrobimy jakieś alternative cut i oszczędzimy widzom 45 minut z ich życia. Można by je przecież spożytkować znacznie lepiej. Pobiegać sobie albo pograć w bierki.
Upieram się, że Wasze podejście do tego filmu wynika z niewłaściwych oczekiwań. To NIE JEST klasyczny thriller, respektujący reguły gatunkowe. Jeśli ktoś spodziewa się wartkiej akcji, postaci, z którymi łatwo się identyfikować i konwencjonalnego zakończenia, w którym zło zostaje ukarane, to lepiej, żeby tego filmu nie oglądał. Po raz kolejny podkreślam - mamy tu do czynienia z autorską wypowiedzią, rozprawą na temat zła, poczucia winy (zarówno osobistej jak i zbiorowej), postrzegania rzeczywistości, zachowania jednostki w obliczu zagrożenia itd. Koniec moich wypocin. Dziękuję. red 30-12-2005, 16:31 Krytyka kieruje się swoimi własnymi, często niezrozumiałymi dla przeciętnego odbiorcy, prawami... Niestety i ja - tym razem - zupełnie nie zgadzam sie z peanami na temat tego obrazu. Film jest, rzekłabym, conajmniej nudny. I przy okazji za długi. Spokojnie wyciełabym ok 45 minut. Może wtedy zyskałby odrobinkę... Ale tylko odrobinkę... Żałuję, że spóżniłam się na OPOWIEŚĆ O ZWYCZAJNYM SZALEŃSTWIE, na które miałam wtedy iść... Mam poczucie straconego czasu... maimaj 28-12-2005, 12:08 Nieczęsto komentuję filmy, bo każdy ma swój gust i upodobania, ale zastanawiam się, co wartościowego dostrzeliście w tym filmie. Scenariusz przewidywalny do bólu, napisany jakby od niechcenia, długie, kilkuminutowe sceny, w których nic się nie dzieje i brak rozwiązania - mam takie nieprzyjemne wrażenie, jakby Haneke chciał nam zrobić dowcip - "Wcisnę krytykom każdy gniot, który wyjdzie spod mojej ręki". No i wcisnął. Ewa 23-12-2005, 12:55 oszaleliście?!ksiażke piszecie?umówcie się na piwko i obgadajcie ten temat m 22-12-2005, 21:33 Wiesz Red.... nic tu po nas. starczy chyba tych wyjaśnień i polemik (w formie monologów... funny). do niczego to nas chyba nie zaprowadzi. Są ludzie od nas mądrzejsi, którzy wiedzą lepiej... ehhhh... ostatnia moja refleksja jest taka, że dawno film nie wzbudził w widzach i bywalcach strony Charliego tak ożywionych i skrajnych reakcji... i to jest wg. mnie siłą tego filmiku... po prostu wzbudza emocje. P.S. Tulku, byłaś? widziałaś? Jak tam Twój instynkt? :-)) suz 18-12-2005, 23:14 "stawiającego natomiast szereg treści filozoficznych, psychologicznych, politycznych"
miał o być "szereg pytań" red 15-12-2005, 11:09 "Jak ktos lubi przerost formy nad trescia to niech idzie do kina i sam sie przekona..." Nie lubię tego określenia, bo wydaje mi się, że w każdym dziele sztuki forma jest jednocześnie treścią, więc nie ma chyba uniwersalnego wzorca, który określałby wzajemne proporcje między formą a treścią w idealnym dziele sztuki. No ale jeśli już miałbym szukać takich filmów, to wskazałbym np. jakieś amerykańskie superprodukcje czy też kino Tarantinowskie, które jest popisem sprawności reżyserskiej, nie niosąc za sobą jakichś głębszych filozoficznych czy psychologicznych treści (choć na marginesie - bardzo lubię Tarantino). Nie kumam natomiast jak taki argument ma się do "Ukrytego" - filmu ascetycznego, oszczędnego w środkach wyrazu, pozbawionego wyszukanych efektów specjalnych czy videoclipowych ujęć, stawiającego natomiast szereg treści filozoficznych, psychologicznych, politycznych.
"Jed nak nie kazdy jest studentem kulturoznastwa(czy filmowki) i idzie do kina analizowac ujecie po ujeciu." Nie jestem studentem kulturoznawstwa ani filmówki. Podszedłem do tego filmu z otwartą głową i to wystarczy według mnie.
"Umiem jednak poznac, kiedy film jest dobry, a kiedy trzeba sie zachwycac bo tak wypada." A to sorry, ten argument zamyka dyskusję. Bo skoro umiesz poznać, no to chyba nie mam tu nic do gadania :D
"A "Ukrytemu" do "Powiekszenia brakuje bardzo duzo..." Może i brakuje - nie potrafię ocenić. Obydwa te filmy uważam za wybitne. Nie chciałem ich mechanicznie zestawiać i porównywać, tylko dać do zrozumienia że tak w jednym jak i drugim niebagatelną rolę odgrywa problem postrzegania rzeczywistości. red 15-12-2005, 11:07 Jak ktos lubi przerost formy nad trescia to niech idzie do kina i sam sie przekona... Jednak nie kazdy jest studentem kulturoznastwa(czy filmowki) i idzie do kina analizowac ujecie po ujeciu. Lubie dobre kino i niekoniecznie musi byc to widowiskowe kino gatunku. Umiem jednak poznac, kiedy film jest dobry, a kiedy trzeba sie zachwycac bo tak wypada. Haneke zrobil zly film i tyle. A "Ukrytemu" do "Powiekszenia brakuje bardzo duzo... Lab 14-12-2005, 18:35 dziękuję suz i red za wyrażenie opinii,bo już zdrefiłam i zwątpiłam w instynkt;)Pozdrawiam tulku 14-12-2005, 11:06 Forma filmu jest rzeczywiście kunsztowna i nieprzypadkowa. Te długie ujęcia czynią "Ukryte" wręcz esejem na temat postrzegania rzeczywistości przez człowieka. Fantastyczne jest to, że reżyser tak wiele wymaga od widza, nie podrzuca mu gotowych odpowiedzi, każe poszukiwać, zastanawiać się. Problem z tym filmem jest taki, że każda jego analiza odbiera część przyjemności osobom, które jeszcze go nie widziały. Mam tu na myśli odkrywanie rozwiązań fabularnych, ale także związanych z fenomenalnym montażem, który tutaj jest nierzadko elementem kluczowym (i to wbrew estetyce videoclipu). No a przede wszystkim warto poszukać na własną rękę tych przeróżnych znaczeń zawartych w filmie. A co do tego czy "Ukryte" jest nudne czy nie, to powiem, że ja osobiście siedziałem w kinie jak na szpilkach.
P.S. Jestem poprzednikiem ;) red 14-12-2005, 00:03 Popieram poprzednika (czkę?). film jest totalnie nieprzyswajalny dla widzów, którzy myślą, że filmy są tylko do oglądania. zwracam uwagę na formę... trochę podobna do "Dziecka." Całe sceny na jednym ujęciu, otwarte zakończenie... poza tym pierwszy kadr trwający nie wiem nawet ile, ale wystarczająco długo by dać do zrozumienia, że King Kong to to nie będzie. Ja widzę w tym filmie trochę Lyncha (kasety zostawiane na progu no i nazwisko głównego bohatera - Laurent... w Lost Highway mamy "Dick Laurent is dead.")... nie ma co analizować, warto zobaczyć a raczej przeżyć ten film, bo na pewno wpisze się on w historię współczesnego kina. mnie w napięciu trzymał od początku do końca. Jeżeli ktoś jest niecierpliwym widzem, niech sobie odpuści, bo trzeba cierpliwości, żeby dostrzec to co w Ukrytym ukryte. P.S. Lab, jeżeli sądzisz, że każdy student filmówki potrafi nakręcić takie dzieło, to jest to dla owych studentów duży komplement, szczerze im życzę kręcenia takich "nudnych gniotów". suz 13-12-2005, 22:03 No i dodam jeszcze, że zamieszczone poniżej głosy krytyczne, to oczywiste bzdury, a wypisujące je osoby prawdopodobnie nie wyobrażają sobie, że może istnieć coś poza kinem gatunków. Haneke - jak zawsze zresztą - jawi się tu jako chłodny analityk, przenikliwy obserwator współczesnej kultury, rozsadzający od środka nie tylko konwencje filmowe, ale i do pewnego stopnia nasz sposób postrzegania świata ("Powiększenie" Antonioniego byłoby może dobrym tropem). To film gęsty od znaczeń, trudny do ogarnięcia, choć istnieje pokusa odczytania historii bohaterów jako prostej alegorii konfliktu francusko-algierskiego. Nie wyczerpuje to jednak z pewnością obszaru interpretacyjnego. Polecam gorąco, ale tylko osobom o otwartych umysłach, które nie obawiają się poczucia dyskomfortu. red 13-12-2005, 01:40 hmm.. "historia ciekawa, ale przedstawiona w obrzydliwie nudny sposob", ale: "Nagroda za rezyserie - tu sie zgodze, ale za scenariusz nalezy sie zlota malina." Zdaje się, że sam sobie zaprzeczyłeś. red 13-12-2005, 01:08 Binoche bezplciowa i denerwujaca, Auteuil jak zawsze - DOSKONALY! Film mimo pozornych dluzyzn wart zobaczenia. @ 12-12-2005, 09:50 Nędza. Za co ja musiałem to oglądać. Same dłuuuuużyyyyyznyyyyy. To totalna pomyłka poświęcać swój czas na tą męczarnie. zamęczony_na_śmierć 11-12-2005, 17:32 Moim zdaniem film jest nudny. Fakt, historia ciekawa, ale przedstawiona w obrzydliwie nudny sposob. Nagroda za rezyserie - tu sie zgodze, ale za scenariusz nalezy sie zlota malina. oxygen 11-12-2005, 02:04 Baaardzo nie polecam!!! film jest nudny, trwa conajmniej o 45 minut za dlugo, dialogi sa nedzne, a historia, z pozoru niezmiernie ciekawa, przedstawiona zostaje jako nudny gniot. Najlepszy przyklad, dlaczego kina nie wolno dotowac z panstwowej kasy. Dwoje wspanialych aktorow i zepsuty film. Chore jest to, ze krytyka europejska uznaje taki film za arcydzielo! Kazdy przecietny student filmowki moze nakrecic taki "dzielo". Po zeby nakrecic takie sceny i napisac takie dialogi nie trzeba miec zadnego farsztatu, wystraczy kamera i sredni pomysl na zakrecona historie... Lab 10-12-2005, 10:48 Baaardzo polecam! film utrzymuje w napięciu mimo,że to nie horror ani film sensacyjny. Świetnie pokazane przeżycia człowieka i jego rodziny gdy coś zakłuca dotychczasowe życie, bohater próbuje normalnie życ ale ciągle myśli o problemie. Genialny jest tu Daniel Auteil. Kto lubi film europejski się ni zawidzie. jucha 30-11-2005, 14:11
|