Historia oparta na podstawie książki "Dziennik we dwoje" autorstwa Jadwigi Stańczakowej.
Jadwiga Stańczakowa (Krystyna Janda) jest niewidoma. Mieszka z apodyktycznym ojcem, którego nadopiekuńczość sprawiła, że jest osobą niesamodzielną. Przyjaźń z Mironem Białoszewskim (Andrzej Hudziak), człowiekiem nieco ekscentrycznym, poetą i oryginalnym prozaikiem całkowicie odmienia jej życie. Niezaradność Mirona w sprawach codziennych uaktywnia i usamodzielnia Jadwigę, która pełni rolę sekretarza Mirona. Nagrywa na magnetofon dyktowane przez niego teksty, a następnie przepisuje je na maszynie. Poeta odwzajemnia się udzielając rad i poprawiając pisany przez nią dziennik. Ale nie tylko ze względów praktycznych są sobie potrzebni, to również głębsza potrzeba psychiczna wynikająca z całej komplikacji ich życia. Ta przyjaźń ma również wpływ na twórczość Mirona.
Jako nastolatka muszę powiedzieć, że w pewnych momentach film mnie nudził... Szczególnie na początku. Aczkolwiek było w nim wiele ciekawych momentów. Poza tym film jest bardzo dobry; zupełnie inny niż wszystkie. mamelia 22-09-2007, 19:26 Doskonała imitacja "tamtej" rzeczywistości, bez szwów, z doskonałą grą aktorów. Absolutna rewelacja! Nawet Janda gra świetnie. Nawet nie znając życia Białoszewskiego, można dać się narracji oczarować. kri100 17-09-2007, 11:02 cóż, są filmy, na które się czeka, ale których lepiej nie zobaczyć. przynajmniej ma się poczucie, że straciło się coś wartościowego. esc 26-08-2007, 15:23 To jest film dla miłośników i znawców Białoszewskiego i jego podłuchiwania "donosów rzeczywistości" - właściwie historyczny. Z niezwykłą starannością dobrano aktorów - są po prostu łatwo rozpoznawalnymi portretami ludzi ze środowiska warszawskiej polonistyki z lat akcji filmu (np.grających Tadeusza Sobolewskiego czy jego żonę Annę, Artura Sandauera etc.)Andrzej Hudziak to po prostu Białoszewski. Janda choć raz bez swojej maniery. Film obowiązkowy dla studentów polonistyki i - być może - maturzystów, świetnie pokazuje, na czym polegało niezależne życie literackie pewnych środowisk w latach 60-70, że w domach odbywały się spotkania literackie czy seminaria filozoficzne (w Łodzi też),a nawet teatry z garderobą w szafie, że pewne osobowości - nawet kompletnie nieporadne życiowo - przyciagały do siebie młodzież i tworzyły ważne środowisko kulturalne. Film dla miłosników stosunkowo niedawnej historii kultury - moim zdaniem bardzo czule zrobiony. Nie ma punktów kulminacyjnych, nie ma fabuły, bo to nie fikcja... Zgadzam się całkowicie z recenzją Arka Jadczaka - tego filmu trzeba słuchać... starsza pani 24-08-2007, 10:27 Zgadzam sie z AM. Film się zaczął.. i się skończył.. Nic sie nie działo a Janda grała tak samo jak w każdym innym filmie, te same triki, ta sama mowa. Nic specjalnego. Brak punktu kulminacyjnego! To raczej jakiś dziennik nakręcony niż film. Nie wiem, może ja się nie znam, ale nie było dosłownie nic, choćbym chciał to nie mogę pochwalić...Moja wypowiedź jest uboga jak "ten" obraz... MW 23-08-2007, 21:57 Problem jednak,ze kwestie takie jak zwiazek tych dwojga osob lub swiat czlowieka niewidomego zostaly w tym filmie totalnie pominiete tak naprawde,a rezyser w ogole ich nie rozwija...nadinterpretacj e umie zrobic kazdy. PS 21-08-2007, 22:37 Film jest dla ludzi, którzy oprócz patrzenia (to jakby nie patrzeć zdecydowana większość widzów w kinach) potrafią także słuchać. Jest to paradoks w pewnym sensie, że ten film trzeba słuchać, tak, jakby był zrobiony dla osób niedowidzących lub wręcz niewidomych. Parę razy zamknałem oczy by wczuć się w rolę Jadwigi i uzmysłowić sobie jak ona to odbierała: kontakt z Białoszewskim, świetnie przedstawiony w tym filmie moim zdaniem. Film jest nastawiony na duchowy odbiór, absolutnie bezcielesny. Brak fabuły nie ma nic do rzeczy. Bo to jest dziennik, a w dzienniku życie pisze scenariusz a nie scenarzysta... Dlatego właśnie siła tego obrazu leży w monotonnym często, ale jakże codziennym i prawdziwym podglądaniu życia bohaterów: czy to w kuchni, czy przy stole, czy podczas spacerów. To tak, jakby to był dokument pośmiertny o tej dwójce uzależnionych od siebie duchowo ludzi, którzy nigdy się nie widzieli, choć dotykali. Ale ten dotyk był pozbawiony cielesności, tak, jak ich całe uczucie. Polecam osobom wrażliwym, których zafascynuje opowieść o takim właśnie związku kobiety z mężczyzną. Arek Jadczak 20-08-2007, 10:27 Uważam że opinia AM jest trafna w 100%. Dodam tylko, że z kina wyszedłem z ulgą i nawet nie miałem ochoty przypominać sobie filmu a co dopiero go analizować. W roli gł. bohaterki Janda jest po prostu Jandą ubraną w stare kiecki, która trochę komicznie przez cały film mówi przez nos "Miron, Miron...", a do tego jakoś trudno uwierzyć, że bohaterka jest niewidoma. Uważam ponadto, że plakat jest okropny. Piotr 10-08-2007, 14:58 Witam. Film bardzo mnie rozczarowal. Mialam ochote wyjsc po pierwszych 10min.,kiedy to zdalam sobie sprawe, ze film ten nie posiada zadnej fabuly, zadnej dynamiki, i ze zapewne sie to nie zmieni. No i nie zmienilo sie. Generalnie kazdy z watkow filmu zostal zaledwie "musniety",rezyser rozpoczyna akcje,ale czesto jej nie konczy, badz pozwala by umarla ona smiercia naturalna. Gra Jandy (ktorą raczej lubie) jest tutaj dosc smieszna i przerysowana, troszeczke sztuczna. Duzo poruszonych w filmie watkow jest niezrozumialych,jak np opisana chociazby w streszczeniu nadopiekunczosc ojca glownej bohaterki, ktora w sumie pokazana byla w filmie bardzo slabo. Gdyby nie fakt, ze przeczytalam streszczenie, pewnie w ogole bym jej nie odczytala. Generalnie polecam tylko tym,ktorzy sa naprawde cierpliwi i lubuja sie w meczacym przeskakiwaniu z jednej sceny do drugiej bez mozliwosci chwilowego chociazby zatrzymania sie i ogarniecia tego,co dzieje sie na ekranie. Pozdrawiam AM. 05-08-2007, 12:30 czy można prosić o przegląd filmów p Barańskiego andrzej 02-08-2007, 22:00 świetny Film polecam Lucaben 11-07-2007, 14:13 Dołączam się do pytania-prośby o Parę osób, mały czas w Charliem! Piotr Szwed 17-05-2007, 14:46 Mam pytanie: czy mają Państwo w najbliższych planach wyświetlenie obrazu Barańskiego. Bardzo jestem zainteresowana jego obejrzeniem. Helena Ochocka 13-05-2007, 18:23
|