Odkąd w 1967 roku Leonard Cohen z rozmachem wszedł na scenę muzyczną, nieustannie inspiruje kolejne pokolenia niepowtarzalną osobowością i niesamowitą muzyką. Jest niewątpliwie jednym z najbardziej oryginalnych muzyków i jednym z niewielu, którzy po osiągnięciu sławy w latach sześćdziesiątych tworzą do dziś. Film Lian Lunson "Leonard Cohen: I’m Your Man". Film ten przybliży nam utwory, wiersze i życie jednego z najbardziej cenionych i wpływowych muzyków.
W styczniu 2005 roku Lian Lunson wyjechała do Sydney by nakręcić historyczny już koncert "Came So Far For Beauty", w hołdzie dla Leonarda Cohena. Wystawiony został w Sydney Opera House i wyprodukowany przez słynnego Hala Willnera. "Leonard Cohen: I’m Your Man" przeplata wywiady z wykonawcami utworów Cohena z fragmentami koncertu, w którym wystąpili tacy wykonawcy jak Nick Cave, Rufus Wainwright, Kate i Anna McGarrigle, Martha Wainwright, Beth Orton, Linda Thompson, Teddy Thompson, jarvis Cocker, The Handsome Family, Julie Christensen i Perla Batalla. Gwoździem programu był utwór "Tower of Song.", który zaspiewał razem z Bono/U2. Oprócz tego możemy posłuchać o jego burzliwej przeszłości i o tym jak tworzy obecnie. W wywiadach muzyk często posiłkuje się swoimi utworami, unikatowymi fotografiami i poezją. Całość okraszona jest fantastycznymi anegdotami, i daje znać o sobie cierpkie poczucie humoru Leonarda.
Jest to wspaniała uczta dla melomanów, szczery i intymny portret wyjątkowego artysty. "Leonard Cohen I’m Your Man" reżyseria: Lian Lunson; produkcja: Lian Lunson, Mel Gibson i Bruce Davey; szef produkcji: Kevin Beggs, Eric Nelson, Tom Ortenberg oraz Sandra Stern.
Na film czekałam od dawna. Rozczarowałam się. Jedynie Cave na jakimś poziomie, choć i jego wykonanie nie przypadlo mi do gustu:( aaa i jeszcze taki rudy chłopak. Reszta beznadziejna. Zgadzam się z Normalną kobietką i po części z Cube. To było kaleczenie Cohena, taka trochę profanacja. Moj chłopak, któy nie jest zawodowym muzykiem śpiewa i gra piosenki Leo o niebo lepiej. Ogólnie żenada Panie i Panowie, nie polecam fanom Cohena, bo jeno się człowiek rozczaruje i frustracji dozna. Ech... Madzia 26-12-2006, 11:34 Dawno nie byłam na filmie, na którym nie ma kompletnie nic do oglądania. Do posłuchania zaś są moim zdaniem tylko jęki. Film jest przeplatany piosenkami z jakiegoś bardzo słabego koncertu. Jeden z wykonawców wygląda na pedała, potem są dwie staruszki z gitarami oraz paniusia, której najwidoczniej chce się siusiu. Dalej jakiś babochłop wyglądający na chorego psychicznie. Nie chciałabym obrażać chorych psychicznie, ale z całym szacunkiem: jeśli ktoś nie uwielbia Cohena niech sobie kupi czekoladowego mikołaja i zostanie w domu. Naprawdę szkoda czasu na ten film. I szkoda prądu by wychodzić z domu. Normalna kobietka 17-12-2006, 22:46 Przyjemny. Choć lepiej wiedzieć coś wcześniej o Cohenie - ten film to raczej impresja niż dokument. Kłopotliwa sprawa to występy "w hołdzie" - po powrocie z kina musiałem szybko włączyć oryginały, żeby wrócić do równowagi psychicznej. Prawie wszystkie występy są w manierze "miauczącego country"- sorry, ale piosenki LC trochę na tym tracą. Mam dwie wczesniejsze płyty 'tribute to Cohen' ("I'm Your Fan" i "Tower Of Song") i tutaj, w filmie, brak tej różnorodności w wykonaniu. Poza tym, do cholery, mogliby wybrać wykonawców naprawdę wielbiących Cohena, a nie tych zczytujących tekst jego piosenki z promptera. Ech, wylałem trochę żalu, ale i tak film dobry. Kilka razy wzruszenie chwyciło mnie za gardło. Cube 14-12-2006, 15:21 Byłam i widziałam.. A raczej byliśmy i widzieliśmy. To nie będzie recenzja, ale kilka refleksji, garstka wspomnień pośród takiego bagażu emocji, których opisać się nie da, więc nawet nie próbuję..
Film momentami nostalgiczny, momentami zabawny, momentami ironiczny.. Wzruszający, przejmujący.. Nieśpieszna narracja.. Autentyczne uczucia..
Przepiękne piosenki, w ciekawych aranżacjach.. Niezapomniane „I'm your man" w wykonaniu Nicka Cave'a i przede wszystkim "Hallelujah".. Ciekawe anegdotki (np. o garniturach), archiwalne zdjęcia, komentarze autentyczne, z głębi serca..
„To jeden z najlepszych filmów muzycznych wszechczasów” napisał, a może powiedział Wim Wenders.. Mogłabym polemizować merytorycznie i udowodnić, że tak nie jest.. Ale nie będę.. To był cudowny film, cudowny czas.. Czasami są takie momenty, że pragnie się krzyknąć: „trwaj chwilo jesteś piękna” (na pohybel Faustowi) Sunshine 11-12-2006, 21:33 Premiera juz niedlugo.. nie moge sie doczekac.. Czuje, ze to bedzie wyjatkowy film.. Z wielu powodow.. Hmm.. zreszta jak mogloby byc inaczej? Sunshine 05-12-2006, 18:09
|
