Brak mi słów.Podzielam poprzednie recenzje odnośnie filmu jako arcydzieła, jest nim w sposób całkowity. Dodam, że moim zdaniem, każdy rodzic, nauczyciel, właściwie każdy każdy powinien zobaczyć ten film. Udziela odpowiedzi na całe mnóstwo pytań i zadaje ich jeszcze więcej. Dotyka każdego, bo każdy jest samotny,jeśli nie znajduje zrozumienia u innych. A my, ci inni, nie umiemy i nie chcemy słuchać, nawet siebie. Tylko mówimy i mówimy - to akurat robimy najlepiej. inana 25-08-2010, 12:38 pokaż opinięZgadzam się. Myślę, że brak opinii na temat tego poruszającego, jedynego w swoim rodzaju filmu, wynika z tego, że jest nieco zapomniany. Oczywiście są osoby, które znają 'Odwiedziny prezydenta', ale nie jest to grono liczne, a sam film (chociaż wierzę, że się mylę) jest nieco zapomniany. Dla mnie jest to arcydzieło. Film, który zawsze wzbudza we mnie te same ogromne emocje.
Aktorzy zagrali fantastycznie. Z jednej strony oziębli, niczym kamienie Beata Tyszkiewicz, Leon Niemczyk i Irena Malkiewicz (babcia). Którzy własnymi sprawami, niemal nie dostrzegając dziecka. Ojciec grany przez Niemczyka, to przykład zapatrzonego w siebie prostaka, który dostrzega jedynie własne problemy, z którymi na dodatek nie umie sobie poradzić. A własnego, kochającego go z całego serca synka, traktuje jak zło konieczne. Macocha i babcia zachowują się jakby Jacuś był dla nich niepotrzebną zabawką. Są jak wyjałowione z uczuć. Babcia nie może się pogodzić z upływającym czasem, ważniejsze są dla niej jej własne problemy. Przerażające .
Z drugiej strony - prawdziwa matka chłopca (Małgorzata Lorentowicz), która rozwiodła się z ojcem Jacka i wyjechała z nowym mężem (Stanisław Mikulski) do Krakowa. Paweł, kolejny mąż mamy Jacusia, to postać pozytywna, sam jest trochę jak dziecko, ale w odróżnienia od ojca chłopca, potrafi znaleźć z dzieckiem porozumienie. Tak samo jest w przypadku doktora, granego przez Jana Machulskiego. Dostrzega zagrożenie i problem, który rodzi się w małym chłopcu.
Jacuś bowiem, chcąc uciec od samotności i zapomnieć o ignorowaniu go przez własnego tatę, wyobraża sobie pana Prezydenta kraju Wenderdycja. Ma on twarz ojca Jacka, jednak różni się od niego charakterem. Jest taki, jaki Jacek chciałby, żeby był jego ojciec - zabierał go na spacer, opowiadał mu różne historie. Słowem - żeby go po prostu KOCHAŁ!
Niestety, rodzina nie dostrzega jak cierpiące i odtrącone jest ich dziecko. Kiedy chłopiec dowiaduje się, że być może ojciec odda go do zakładu (lub odeśle do matki) zamyka się w sobie jeszcze mocniej...
Dla mnie finał tego filmu, to najbardziej poruszająca scena w całej historii polskiego kina. Brawa dla małego Januszka Pomaskiego. Jak na 6-letniego chłopca, zagrał wspaniale. Dojrzale. Rzeczywiście, nie ma jego grze żadnych zbędnych ruchów, gestów. Jego sposób mówienia jest autentyczny. Ogromna zasługa reżysera filmu, Jana Batorego oraz mądrego scenariusza autorstwa Jerzego Zawieyskiego.
Wiem , że to film. Jednak zrobiony tak sugestywnie, że czasem aż trudno mi uwierzyć, że coś takiego może mieć miejsce co dziennie, gdzieś obok mnie. Że dorośli ludzie potrafią być tak nieczuli. Na prawdę genialnie została oddana ta ludzka znieczulica.
Całoś ć jest bardzo skromna, ale to tylko potęguje nastrój alienacji. Dekoracje są skromne, ale zrobione z plastycznym wyczuciem. Aktorów jest tu dosłownie kilku, ale każdy zagrał na najwyższym poziomie (przepięknie zagrał Jan Machulski oraz właśnie Janusz Pomaski). Nieco oniryczny klimat potęguje subtelna organowa muzyka.
ARCYDZIEŁO ! Nigdy nie wymarzę z mej świadomości tego filmu. Wojtek 02-02-2010, 00:25 pokaż opinięMyślę, że jest to piękny i wartościowy film. Redakcja kina "Charlie" nie popisała się i tym razem zbytnio - nie zamieszczając żadnej merytorycznej informacji o treści tego filmu, w którym występuje m.in. śp. Pan Leon Niemczyk - który był wspaniałym polskim aktorem, choć nie komunistą, hehe... No więc, aby uszanować Jego wspaniały dorobek aktorski, zamiast redakcji tego kina, ja postanowiłem zamieścić recencję tego filmu - dla zainteresowanych, z innej strony internetowej. Oto ona:
Film fabularny Produkcja: Polska Rok produkcji: 1961 Premiera: 1961. 04. 21 Gatunek: Film psychologiczny Dane techniczne: Czarno-biały. 2552 m. 93 min.
(...)""Film ten łączy w sobie trzy cenne i dość rzadko występujące razem zalety: poetycką wyobraźnię, realistyczną problematykę i walor społecznej dydaktyki" - napisał po premierze "Odwiedzin..." jeden z recenzentów. Podstawą scenariusza Jerzego Zawieyskiego stała się autentyczna historia, którą opowiedział pisarzowi jego przyjaciel, pracujący w Poradni Zdrowia Psychicznego. Pod piórem doświadczonego literata przerodziła się ona w przejmującą opowieść o kilkuletnim chłopcu bezskutecznie poszukującym czułości i serdeczności. Mimo że znajduje się pod opieką ludzi zamożnych i wykształconych, dotkliwie doskwiera mu samotność. Jest dzieckiem z poprzedniego małżeństwa swego ojca. Nowa "mama" i przyszywana babcia pozornie poświęcają mu wiele uwagi. Ma piękne zabawki, jest czysty i zadbany. Jednak tak naprawdę obie kobiety zaprzątnięte są własnymi sprawami. Dla ojca zaś jest tylko niemiłym wspomnieniem życiowego zawodu, jakim było pierwsze małżeństwo. Na domiar złego w domu jest jeszcze drugie dziecko i to ono właśnie jest "oczkiem w głowie" całej rodziny. Chłopcu nie pozostaje więc nic innego jak szukać pociechy w świecie wyobraźni. Tu spotyka tajemniczego "Prezydenta Wenderdycji", który ma postać jego ojca, lecz zachowuje się zupełnie inaczej. Ozdobą filmu jest nadspodziewanie dobra rola sześcioletniego Januszka Pomaskiego. Wielka w tym zasługa reżysera, który potrafił znakomicie poprowadzić młodocianego aktora. Jego Jacek zagrany został bardzo naturalnie, swobodnie i prosto. Nie zrobił ani jednego fałszywego gestu, ani razu głos nie zabrzmiał mu sztucznie. Do dziś obserwowanie go na ekranie sprawia przyjemność. [PAT]" Pro memoriam 15-12-2006, 20:53
|