Scenariusz filmu oparty na podstawie powieści "Wychowanie dziewcząt w Czechach" popularnego czeskiego pisarza - Michala Viewegha (m.in. "Powieść dla kobiet").
Oskar Wegh - prawie jak Oscar Wilde - jest czeskim pisarzem i podobnie jak O.W. królem bon motów. Jednak w przeciwieństwie do angielskiego brata po piórze praski Oskar jest tylko przeciętnie kontrowersyjny i, niestety, przeciętnie popularny. Na jednym z wieczorków autorskich, stateczna jejmość poprosi Oskara o autograf mówiąc: "Teraz pana podpis nic nie jest wart, ale jak pan umrze, to kto wie, może jeszcze do czegoś mi się przyda".
Oskar jest również nauczycielem; dosyć już sfrustrowanym i cierpiącym mentalne katusze wśród, równie jak on, sfrustrowanych lub zdziwaczałych pedagogów. Lekarstwem na niespełnione ambicje okaże się niezwykle intratna propozycja lokalnego mafioza i "nowego" milionera (akcja filmu rozgrywa się na początku lat dziewięćdziesiątych): lekcje twórczego pisania dla młodych panien. A ściślej rzecz biorąc - dla pięknej Beaty (w tej roli Anna Geislerová) - ukochanej córeczki tatusia, która, nie wiedzieć czemu, od miesięcy tkwi pogrążona w depresji. Prywatna nauka z ambitnym i młodym pisarzem ma stać się dla dziewczyny odtrutką od spowitego mrokiem pokoju, czarnych myśli i alkoholu. Oskar czerpie z sytuacji pełnymi garściami: nieosiągalne dotąd pieniądze, wolne weekendy oraz śliczna i tajemnicza uczennica. Zupełnie inna niż czekająca w domu prozaiczna żona. Znudzona Beata stanowi nie lada wyzwanie: smutna i odpychająca wymaga zainteresowania, które, nie wiedzieć kiedy, zamieni się w sztubacką miłość. Oskar posunie się o krok dalej: postanawi napisać bestsellerową relację ich romansu…
W tle pikantnej, niejednoznacznej historii romansowej reżyser, Petr Koliha, szkicuje smakowite obrazki obyczajowe, wpisując się w bogatą literacką tradycję sarkastycznych obserwatorów czeskiej rzeczywistości.
Przeczytałam na filmweb.pl, że początek filmu nie zwiastuje niczego porywającego. Moim zdaniem, cały film nie jest porywający. Momenty były, no i dość ciekawe zakończenie, ale to wszystko. Nie polecam, szczególnie seansów w sali klubowej - bo ciężko wysiedzieć te 112 min na niewygodnym krześle. daria 03-06-2008, 09:43
|