Mikołaj, jego dziewczyna Anna - absolwenci polonistyki oraz wspólnik Krzysiek są właścicielami małego wydawnictwa literackiego na przedmieściach Gliwic. Za kilka dni odbędzie się ślub Anny i Mikołaja. Młodzi nie mają jednak głowy do przygotowań: po komercyjnej klęsce pierwszej wydanej książki intensywnie poszukują tekstu, który stałby się sukcesem i wyprowadził wydawnictwo na prostą. Mają kłopoty finansowe, liczą na pomoc rodziców Anny.
Ojciec i matka Anny; były górnik, obecnie odnoszący sukcesy finansowe masarz i jego żona Barbara, elegancka gospodyni domowa, zawsze przy mężu. Ojciec Anny (Sławomir Orzechowski) co prawda nie rozumie młodych, "bo kto teraz czyta powieści współczesne, przecież widać, jak jest", ale w rezultacie wspiera ich działania. Jego pomoc będzie nieoceniona, jeśli młodym uda się znaleźć kolejną książkę.
Zarówno w poszukiwaniu książki, jak i w przygotowaniach do ślubu, Annie i Mikołajowi towarzyszy kolega Jacek, który kręci o nich film. Jacek początkowo chciał nakręcić film o ojcu Mikołaja - Andrzeju Mielczarku, działaczu "Solidarności", ten jednak po nagraniu pierwszych ujęć odmówił dalszej współpracy. Jacek postanowił więc nakręcić film o jego synu - kolejnym pokoleniu polskiej rzeczywistości.
Do Marii (Gosia Dobrowolska), matki Mikołaja mieszkającej w Warszawie, przyjeżdża z Wrocławia były mąż Andrzej (Jerzy Stuhr). Po gwałtownym rozstaniu małżonkowie nie widzieli się 12 lat. Andrzej chce zrobić niespodziankę Mikołajowi; pragnie razem z Marią pojawić się na jego ślubie. Pierwsze po latach spotkanie przebiega burzliwie; małżonkowie wypominają sobie dawne krzywdy. Według Marii zbyt wiele ich dzieliło, aby małżeństwo mogło przetrwać. Ona, pełna ambicji dziennikarka z Warszawy i on, robotnik z Wrocławia, działający w podziemiu. Maria zarzuca Andrzejowi, że zniszczył jej życie; skazał ją też na samotność obrażając wszystkich znajomych. Okazuje się jednak, że dopiero teraz są wstanie rozmawiać o tym szczerze. W końcu Maria się zgadza na wspólną podróż na Śląsk, która być może stanie się szansą na ponowne zbliżenie...
Film już nie taki doskonały i jednak w sali klubowej... Patryk 23-04-2008, 08:20 film jest calkiem przyjemny do ogladania. Zasluguje na uczciwe 7pkt Olo 12-05-2007, 22:27 Szkoda, że projekcje nie wychodzą poza salę klubową... :( Patryk 10-05-2007, 12:24 Wojcieszek kolejny raz udowadnia, że jest bodaj najlepszym 'młodym' polskim reżyserem. Głośniej Od Bomb to już rzecz kultowa. Nowy film ma może trochę naiwnie optymistyczną puentę i brakuje mu jakiegoś momentu kulminacyjnego, emocjonującego wątku głównego, który trzymałby w niepewności, ale Doskonałe Popołudnie i tak ogląda się znakomicie. Za największą umiejętność Wojcieszka uważam naturalną zdolność do wyłapywania szczegółów z naszego życia codziennego, różnego rodzaju osobliwości, absurdów. Prawie każdy polski film, który sili się na społeczne obserwacje, jest położony przez sztuczność, koślawość tychże i wydumane, irytujące kreacje aktorskie. Popołudnie potrafi naprawdę rozbawić celnością przeniesionych na ekran absurdów (cały wątek masarni, dancing na trasie Warszawa-Gliwice), a z drugiej strony dialogi poważniejsze pokazują, że Wojcieszek dostrzega istotę rozterek młodych Polaków, których nie ima się konformizm i mentalne dresiarstwo. Dodatkowo oczy cieszą bardzo plastyczne, ciepłe zdjęcia i sprytne zabiegi formalne (te elementy robiły wrażenie już w Głośniej Od Bomb). Dawno nie byłem na tak budującym, fajnym po prostu, polskim filmie. (łódzka Aleja Gówniarzy jest niestety przy Popołudniu niezgrabnym bełkotem, szkoda) Marcin 10-05-2007, 11:23
|