Kolejna odsłona najbardziej szaleńczego projektu filmowego ostatnich lat!
Małżeństwo lekarzy, William i Dakota Block są świadkami pustoszącej ich miasteczko niepokojącej choroby, której objawami są gangrenowate zmiany ciała oraz puste spojrzenie w oczach ofiar... Tymczasem na poboczu drogi Cherry, tancerka go-go, zostaje zaatakowana przez chorego na ową dziwną choroę. Na skutek ataku dziewczyna traci nogę. Świadkiem całego zdarzenia jest Wray, jej były partner. Ktoś inny na jej miejscu, załamałby się, ale nie Cherry. Jak się okaże, dziewczyna nie zatańczyła jeszcze swego ostatniego numeru... Razem z Wray’em staje na czele drużyny próbującej opanować hordy żywych trupów i odnaleźć ostatni bezpieczny kąt na Planecie Terroru.
Grindhouse to unikalne dzieło tandemu Quentin Tarantino/Robert Rodriguez stylizowane na filmy eksploatacji z lat 70-tych (exploitation movies). Terminem tym określa się niskobudżetowe produkcje, niekiedy z pogranicza soft-pornografii, w których krew wylewana była wiadrami, prezentowanymi na podwójnych seansach w małych kinach (tzw. grindhouse).
Grindhouse vol.2. Planet Terror to nowe dzieło Roberta Rodrigueza zrealizowane przy współpracy z Quentinem Tarantino - eksplozja, jaką może wywołać tylko mieszanka Kill Billa i Sin City! Swoim filmem Rodriguez składa pokłon filmom zombie spod znaku Nocy żywych trupów.
"Najnowszy film duetu Tarantino-Rodrigueza to jak spełnienie marzeń dla wszystkich kinomaniaków." Pete Hammond, Maxim
"Grindhouse to podwójna dawka chorego, szokującego i perwersyjnego klimatu rodem z exploitation movies. I w dodatku jedna lepsza od drugiej." Kirk Honeycutt, Hollywood Reporter
"Grindhouse to jeden z niewielu filmów, na które warto wydać pieniądze na bilet do kina." Erik Childress, EFILMCRITIC.COM
Dawno nie widziałem tak płytkiego filmu, nie było w nim nic co by mogło przyciągnąć moją uwagę. Widać Robert Rodriguez potrafi zrobić bardzo dobry film, jak np Desperado i totalny kicz, jak między innymi ten film. Wirudhaka 04-01-2009, 14:03 Bez wątpienia Tarantino i Rodriguez są mistrzami zabawy w złe kino. Najnowszy film twórcy "Sin City" to kino szoku z przymrużeniem oka, dlatego też polecam go tylko tym widzom, którzy nie odbierają kina zbyt poważnie. Fabuła "Grindhouse: Planet Terror" jest oczywiście tylko pretekstem do pokazania kilku ładnych ciał i bryzgającej na ekranie krwi. Pełen erotyzmu taniec w wykonaniu Rose McGowan doskonale wprowadza nas w klimat filmu, następnie poznajemy resztę bohaterów z dzielnym El Wray`em (Freddy Rodriguez) na czele i obserwujemy jak wszyscy dzielnie walczą o przetrwanie. Jak na klasyczny film klasy B przystało, reżyser zgromadził w nim aktorów, którzy w takich produkcjach zazwyczaj grywają (Michael Biehn, Jeff Fahey, czy Michael Parks po raz kolejny wcielający się w rolę teksańskiego szeryfa). Na dodatek ciekawy montaż (świetny pomysł z brakującą szpulą) oraz stylizowana na zniszczoną taśma filmowa sprawiają, że mamy wrażenie jakbyśmy oglądali jeden z tych dawnych, tandetnych, niskobudżetowych grindhouse`owych filmów. A na deser znakomite cameo Bruce`a Willisa, któremu udało się dopaść Bin Ladena. Konrad 01-11-2007, 14:14
|