Najnowszy, długo oczekiwany film znakomitego aktora i reżysera, Jerzego Stuhra. Twórca Historii miłosnej, Tygodnia z życia mężczyzny, Dużego zwierzęcia i Pogody na jutro powraca na ekrany filmem, którym mierzy się ze współczesną polską rzeczywistością. Jerzy Stuhr obserwując rozgrywające się na oczach całej Polski widowisko z wyciąganymi z archiwów IPN-u teczkami, nakreślił zarys swojego kolejnego projektu. Korowód stał się głośny na długo przed swoim powstaniem. Choć nie jest „filmem o lustracji” wzbudził duże kontrowersje już na etapie scenariusza. Stało się to m.in. przyczyną opóźnienia terminu rozpoczęcia zdjęć i wycofania się z koprodukcji filmu przez TVP S.A.
W korowodzie ekranowych zdarzeń splatają się losy kilkunastu postaci... Opowieść rozpoczyna przypadkowe spotkanie w pociągowym przedziale. Lawirujący przez życie student Bartek zainteresuje się porzuconą przez tajemniczego podróżnego komórką. Odebranie pierwszego telefonu rozpocznie serię dziwnych zdarzeń, w które wplątani zostaną nieznający się dotychczas ludzie - żona i córka pasażera, dziewczyna Bartka, od której znacznie się oddalił, nowo poznana Ula, do której chłopak chyba czuje coś więcej.
Każde z nich ma coś na sumieniu, każde pragnie własnego szczęścia bojąc się, że prawda może je w jakiś sposób zrujnować... Korowód opowiada przede wszystkim o miłości, która musi zmierzyć się z kłamstwem, zdradą i wątpliwościami.
Roberto największym twoim błędem jest pojawienie się na tym świecie, potem wypisywanie bredni, następnie niezrozumienie filmu, potem pomylenie lodów z ciastkiem, "Radom" to małe miki. Ale cóż; zażywasz-przegrywasz! ...tachaj słonego mondziole! Paulina Kowalska 15-01-2008, 02:06 Drogi kaczowstrzymywaczu! przyznaję sie do błędu z tym Radomiem - rzeczywiście był to Rzeszów!! I z niczym innym się z Tobą nie zgadzam. Nie wiem ile masz lat - sądząc po wypowiedzi to chyba 13 lat - i Tobie się nie dziwie - bo dialogi i film jest maksymalnie dla takiej młodzieży. Jednak jest to chybione ponieważ problemy dotyczą dorosłych - stąd moje oburzenie. Takiego języka nikt nie urzywa - wszystko jest sztuczne w tym filmie i przez to film jest jak farsa, jak Rejs (tu podzielam zdanie Kamilling). Nic dodać nic ująć i nie trzeba być do tego kulturoznawcą ani studiować na filmówce - trzeba rozumieć co się mówi i umieć słuchać!!! roberto 23-11-2007, 16:25 Film wspaniały! Polecam! Uśmiałam się do łez. Nie wiecie kiedy wychodzi soundtrack z tego filmu? Miałam wrażenie, że oglądam Rejs... tylko, że reżyserowi chodziło raczej o coś innego:) (Z góry serdecznie przepraszam za porównanie, chodzi bardziej o klimat. Niektórzy powinni zrozumieć co miałam na myśli) No cóż, nie żałuję, przynajmniej wiem, które z Waszych opini podzielam. Przyznam, że nazwisko Pana J. Stuhra zawsze mnie przyciągało do kina. Wasze opinie jeszcze bardziej wzbudziły moją ciekawość i chęć weryfikacji, które z nich uznam za podobne do swoich. Przyznam, ze raczej nie dowierzałam tym krytycznym... Gra aktorska, scenariusz, no i muzyka;-) Kryptoreklama tak nachalna, że w pewnym momencie wywołuje głośny śmiech na sali. "Poważne" rozmowy bohaterów na długo utkwią mi w pamięci i obejrzę film raz jeszcze specjalnie, żeby utrwalić je sobie na papierze... nie dowierzałam swoim uszom... inni kinomani widziałam, że również. Pewne sceny także pozostaną w pamieci;) Np bohater Bartek stojący w Bieszczadach na rozstaju dróg:-D jakież to było dramatyczne... Hmmm... oceńcie sami. Uważam, że najlepsza komedia ostatnich lat! Kamilling 22-11-2007, 09:45 drogi kaczowstrzymywaczu! nie musisz tak bujnie opisywać o czym jest film, bo tego się w tym filmie nie da przeoczyć! jest to tak oczywiste, że aż przykre. o gustach jak to mówią się nie dyskutuje, choć z tobą chętnie bym pociągnęła temat, bo jak widzę, marne dialogi potrafią chwycić za czyjeś serce... poza tym twierdzisz że to z naszych krytycznych uwag sączy się żółć, tymczasem mam wrażenie, że ganiąc nas za swoje własne zdanie, to ty brzmisz na sfrustrowanego... śliwka 20-11-2007, 17:38 Jeszcze biuro podróży reklamują! I to w dodatku zagraniczne! Ale czy to reklama?! Wycieczki z tym biurem sie raczej nie udają; płacisz za tydzień, a wracasz następnego dnia ;-) Orbis 17-11-2007, 10:56 O Jezu! Ale ten Maćkowiak męski się zrobił! Jak już nie fika nóżkami w Niżyńskim, trochę nabrał ciałka. Bardzo milusio wygląda, tak pluszowo i męsko za razem. Mirabelka 17-11-2007, 10:48 pokaż opinięA mnie się film podobał! Nie chcę pisać że był wspaniały, wyjątkowy, zachwycający, genialny, bo nie ma co strzępić jęzora po próżnicy. Zastanawia mnie jednak skąd tyle niezasłużonego jadu we wcześniejszych wypowiedziach. Czyżby jakiś sfrustrowany i miękikim chujem robiony wykładowca filmówki, czy kulturoznawstwa zły na Stuhra prowadził krucjatę wraz ze swymi studentami? Paulina Kowalska to się aż 2 razy z tej złości wpisała ;-) Krytyk jest jak impotent; sam zrobić nie potrafi to zohydzi innym. Napisałem to tylko dlatego żebyś drogi widzu nie przejmował się opiniami rzygających żółcią, tylko obejrzał film i ocenił sam. Ja po przeczytaniu poniższych opinii też nie chciałem iść na ten film; dziewczyna mnie namówiła i nie żałuję! "Roberto" był na jakimś innym filmie, albo był pod wpływem jakiegoś psychostymulanta. Otóż dentystka proponuje pacjentce lody, nie ciastko! Lody po zabiegu są doskonałe (zapytaj stomatologa lub farmaceuty;-). Miasto Radom się w tym filmie nie pojawia! No jest Kraków, Warszawa, Palma de Majorka, Rzeszów, ale Radom NIE! Poza tym nie ma tu słowa, czy kadru krytykującego mieszkańców jakiejkolwiek miejscowości. Sam film nie jest wcale o "esbeckich teczkach" tylko o tym że warto żyć prawdziwie i budować tylko na prawdzie. Najwspanialsza konstrukcja wali się w ułamku sekundy jeśli została zbudowana na fałszu. Prawda jest ZAWSZE dobrem, nawet ta trudna, bolesna i zupełnie niepasująca do naszych planów. Gdyby Bartek "zaczekał" z bolesną prawdą tylko tydzień; "dla dobra Kasi" pozbawiłby ją szansy na poznanie ciekawego człowieka, wyjaśnienia zagadki namolnego turysty, a być może szczęścia. Jest o tym że relatywizm moralny współczesnego społeczeństwa pozbawia życie sensu. Ula wcale nie jest "wyszczekana", ona TYLKO nazywa rzeczy po imieniu. Nie napiszę że film jest dobry, wzruszający, prawdziwy. Napiszę tylko że mnie się on podobał i że każdy powinien iść i wyrobić sobie własne zdanie, nie zważając na komentarze pełne jadu i kłamstwa (Radom). Nie rozumiem też czepiania się dialogów. Moim zdaniem są OK. Czy mówiąc na do swoich bliskich używacie języka Słowackiego, Mickiewicza, Tuwima, Miłosza? Pewne niezręczności są całkiem naturalne. Jedyne co może w filmie drażnić to nachalny "product placement", czyli kryptoreklama. Wszyscy używają komórek NO... no wiecie jakich i jeszcze zachwalają ich zalety (GPS). Żenia! Występują też "tanie" linie lotnicze, aparat który robi "najlepsze zdjęcia na świecie" i pare innych. No podobno były kłopoty z produkcją... Myślę że legenda o wycofaniu się TVP z produkcji to chwyt marketingowy. TO NIE JEST FILM O LUSTRACJI INO O MORALNOŚCI i PRAWDZIE i JAK WARTO ŻYĆ. OBEJRZEĆ WARTO! kaczowstrzymywacz 17-11-2007, 10:30 lepiej bym tego nie ujęła! podpisuję się całą sobą pod opinią poniżej- świetnie i trafnie ujęte wszelkie gafy p.Stuhra.... katastrofa! ps. dlaczego nie można dać oceny zero za film???? śliwka 16-11-2007, 14:51 pokaż opinięPan Stuhr zrobił sobie żart ze swoich widzów, albo został obarczony nagłym zanikiem artyzmu i kompetencji reżyserskich!!!
Ni estety nie jest to złośliwe, nie jestem przeciwnikiem talentu reżyserskiego Pana Sturha (choć do zwolenników też nigdy nie należałem). Jestem zwykłym widzem, który wybrał się do kina na polski film – wierząc, że wyszło ono z tarapatów. Wiarę taką przywróciły mi ostatnie „Sztuczki”, czy chociażby wcześniejszy „Plac Zbawiciela”. Wiara ta jednak została mocno podważona i jest to dla mnie kolejny wielki sprawdzian przez który ciężko będzie mi przejść. Przejdę do fabuły, która miała być najmocniejszą stroną filmu. Zaczyna się obiecująco – przedstawiony zostaje nam główny bohater Bartek (jeszcze nieoszlifowany diament łódzkiej sceny teatralnej - Kamil Maćkowiak) – udaje, że studiuje, udaje, że kocha, udaje, że jest szczery…po prostu typowy współczesny student – kłamca, zdrajca, bezlitosny na cudze nieszczęście, szukający wrażeń we wszystkich dziedzinach życia tylko nie w nauce (chyba to miał na myśli reżyser). Tutaj po raz pierwszy nie zgodzę się z wizją Pana Jerzego – postać zbyt schematyczna, przerysowana, w ogóle nie przekonywująca. W tle przedstawione są jego kobiety – ta obecna i ta przyszła. O tych postaciach nie warto się nawet rozpisywać – no można wspomnieć o mieszkance Radomia – która przedstawiona jest jako zbuntowana nastolatka z „wyszczekaną” ładną buzią, która używa bardzo swojskiego słownictwa – ciekawe swoją drogą jak film odbiorą mieszkańcy Radomia – miasto zostało przedstawione jako zabita dechami wieś z ograniczonymi ludźmi. Najważniejszą sprawą jednak w filmie jest sprawa teczek esbeckich i historia współpracownika tej instytucji. Całe napięcie (bo takie nawet się pojawia przez pierwszy kwadrans filmu) pada, gdy profesor Dąbrowski (w tej roli Jan Frycz) czyli wspomniany SB-ek opowiada całą swoją historię łowcy sensacji, dziennikarzowi jednego z tabloidów, którym jest właśnie Bartek. Zagmatwane to wszystko- jednak w filmie to jest bardzo proste. Łatwe też jest nabieranie przez Bartka wszystkich wokół – no może tylko nie widza. Od tego momentu, czyli tak naprawdę przez ¾ filmu mamy do czynienia z filmem romantycznym, a tak naprawdę z komedią, ale niestety nie z założenia reżysera. Śmiejemy się w filmie nie z żartów, gagów, komediowych dialogów, dowcipnych pomysłów – śmiech nasz wywołują niewiarygodnie głupie dialogi, które przyprawiają o ból zęba. To właśnie dramatyczne sytuacje wyglądają niezamierzenie komicznie ( dentystka zaprasza swoją pacjentkę tuż po zabiegu stomatologicznym na wspólne ciastko – nie patrząc na spuchniętą koleżankę i na to, że jeszcze nie skończyła pracy – problemy i chęć się podzielenia z nimi ważniejsze w końcu). To wszystko musi być śmieszne – sam popłakałem się w kinie. To były z jednej strony łzy radości, typowego wrzucania filmowi – z drugiej strony jednak łzy zawodu, że spodziewałem się cudnego filmu, z prawdziwymi ludźmi i przejmującymi historiami. Okazało się jednak, że cała konstrukcja filmu nie nadaje się nawet na zaliczenie pierwszego roku reżyserii na PWSFTviT. Mógłbym tak wymieniać te wszystkie wpadki reżyserskie, scenariuszowe, a nawet aktorskie – bo tutaj to też zawodzi. Nie wiem co się stało – czemu Pan Jerzy Stuhr podpisał coś takiego swoim nazwiskiem, zatrudnił tam też swojego syna (jedna z drugoplanowych ról). Nasuwają się dwa wnioski: • Pierw szy - Pan Jerzy jest już stary, nie widzi dobrze, gorzej słyszy. Wszyscy wokół nie chcą mu tego powiedzieć, że to co zrobił tym razem się nie udało, a wręcz jest katastrofalne. To daj też pewną tezę, że jednak warto być szczerym i mówić prawdę – bo gdyby o tym wiedzieli bliscy współpracownicy to nigdy by nie pozwolili na popełnienie takiego filmu • Drugi powód: Pan Jerzy przyjął postawę osiołka z pamiętnego Shreka i po prostu robi sobie z nas żarty. Oby się nie przeliczył… roberto 15-11-2007, 16:11 Słaby. Mierne aktorstwo Maćkowiaka. Fałszywe założenie, że lustracja jest be...a zdrajcy to biedne ofiary. kasia 14-11-2007, 22:41 WSZYSTKO OK, CIEKAWY FILM PORUSZAJACY AKTUALNE DOTYCHCZAS PROBLEMY, WATKI MIŁOSNE WPLATAJACE SIE W AKCJĘ, DWA RÓZNE OBLICZA I POKOLENIA LUDZI...ALE NA BOGA KTO ZATRUDNIŁ TE DWIE POCZATKUJĄCE AKTORKI, KTÓRE NIE POTRAFIŁY UDZWIGNAĆ FABUŁY I WYRAZIĆ POJAWIAJACE SIĘ UCZUCIA DANI 12-11-2007, 14:39 Hmmm... ja mam tylko jedno pytanie...Kto pisal dialogi? "Dzis jest dla mnie wazny dzien ale jutro bede szczesliwa" Czy to nie jest poziom telenoweli? Zgadzam sie ze naiwny, przekombinowany, niewiarygodny...Szkoda! Bardzo duzy zawod...Najwyzsza polka to to nie jest... z pewnoscia! O 11-11-2007, 23:33 Film psychologiczny, z tzw. wyższej półki; zmusza do myślenia, przeżywania. Polecam osobom lubiącym dobre kino. Zdecydowanie warto! LidkaB 10-11-2007, 21:32 ja tez bylem zawiedziony. Fabula niepotrzebnie przekomplikowana i malo wiarygodna (np. czym zawinila Bartkowi jego dziewczyna poza tym ze zab ja bolal?). Ogolnie zbyt duzo przerysowan. I to wszystko po to zeby przekazac widzowi jedna prosta prawde ze nie mozna zyc w klamstwie Olo 10-11-2007, 09:14 jestem zupełnie przeciwnego zdania!film zrobił na mnie wrazenie, warto! *** 09-11-2007, 22:25 właśnie wróciłam z kina.... no cóż, czegoś takiego się nie spodziewałam po "Mistrzu"...fabuła żadna, nuda, zero dobrej gry aktorskiej, naiwność i "łopatologia stosowana"....brak mi słów... Paulina 09-11-2007, 21:29
|