Historia tragicznego w skutkach romansu 70-letniego wykładowcy i publicysty z dwudziestokilkuletnią dziewczyną o kubańskim pochodzeniu, rozgrywająca się na tle Nowego Jorku.
Film znakomitej hiszpańskiej reżyserki Isabel Coixet, autorki Życia ukrytego w słowach i Mojego życia beze mnie, w znakomitej międzynarodowej obsadzie.
Elegia ukazuje namiętny związek słynnego profesora oraz młodej studentki, który z pełnej erotyzmu fascynacji przeradza się w niebezpieczną miłość. Opowieść o pięknie, które potrafi zaślepić i o zazdrości, która potrafi zniszczyć.
Ekranizacja powieści Konające Zwierzę autorstwa Philipa Rotha, jednego z najwybitniejszych i najbardziej kontrowersyjnych amerykańskich pisarzy.
Obdarzony wielkim autorytetem i charyzmą profesor David Kepesh szczyci się kolejnymi miłosnymi podbojami wśród swoich studentek, ale żadnej z nich nie pozwala zdobyć swojego serca. Gdy na jego zajęciach pojawi się Consuela Castillo, wykładowca utraci chłodny dystans i wkrótce zakocha się w pięknej dziewczynie.
Dla Kepesha Consuela jest przede wszystkim ucieleśnieniem fizycznego ideału. Przy bliższym poznaniu okazuje się kobietą doskonale świadomą swoich pragnień. Zaskakuje profesora swoją dojrzałością emocjonalną. Jego pożądanie wkrótce przerodzi się w obsesję, ale zazdrosne urojenia mężczyzny zniechęcą Consuelę do kontynuowania romansu.
Zdruzgotany Kepesh zagłębia się w pracy i zmaga się z odejściem starych przyjaciół. Po dwóch latach Consuela ponownie pojawi się w jego życiu, a jej zaskakująca prośba zmieni jego życie na zawsze.
W głównych rolach występują Ben Kingsley (Dom z piasku i mgły) i Penelope Cruz (Volver).
wyjątkowa historia wielkiej milości. przypomniała mi czasy, kiedy ktoś powiedział mi:" zapach Twoich pięknych włosów, aksamit Twej skóry, Twoje spojrzenie...oddałbym wszystko żeby to teraz poczuć....jesteś dla mnie niebiańską istota, jesteś Wszyskim"...pewnie każdy w życiu jest dla kogoś kimś ważnym, jak nie najważniejszym i ten film uświadamia nam to wyjątkowo i subtelnie perełka 14-05-2009, 12:20 budzący wiele pytań Rucrem 09-11-2008, 21:52 prawdziwe lola 02-11-2008, 12:06 ...Ben Kingsley i Penelope Cruz w tak naturalny sposób wtajemniczyli widzów w nieskończoną i jakże piękną miłość, zarazem tak bardzo się różniących i tak podobnych do siebie dwojga ludzi...Dziękuję Panu... Kami$ka 31-10-2008, 01:58 Maga, podpisuje sie pod twoim komentarzem... nic specjalnego As 28-10-2008, 16:48 PO PROSTU PIĘKNY I INTRYGUJĄCY. MOTYLEK 19-10-2008, 19:16 pokaż opinięOgromne rozczarowanie! Przyzna m, ze czekałam na ten film ze względów, że tak powiem, autobiograficzych:) W ogóle obsypało ostatnio filmami o obsesjach miłosnych i spodziewałam się po "zajawce", że będziemy mieć tu do czynienia z czymś podobnym... A tymczasem ...A tymczasem dostajemy, jak to już ktoś powiedział, film o niczym z kilkoma ładnymi ujęciami i kilkoma scenami, które mogłyby nie byc złe, gdyby nie były tak amerykańskie.Zakalec... Ktoś gdzieś porównał ten film do "Motyla i skafandra" i to już pokazuje sedno nieporozumienia. Bo w głębi, ta ekranizacja Rotha, ma mówić o podobnie istotnych rzeczach - starzeniu się, śmierci, chorobie, przywiązaniu, przyjaźni, o tym, że uciekają nam sprzed nosa sprawy ważne, albo nie przywiązujemy wystarczajacej uwagi do drobnostek, a zycie składa się z drobnostek. O tym, że bojąc się zbliżyć ranimy wszystkich wokół. Niestety, to sedno sprawy ginie w amerykańskim opakowaniu przeładowanym gadzetami, schamatami, banalnymi rozmowami i brakiem scalającej fabuły. Aż by się chciało powiedzieć - gdzie do licha jest ta miłość, kazdy kto kochał naprawdę , wie jakie to piekło i siła, więc dlaczego nie ma tu ani ognia, ani mocy? Dlaczego problemy i relacje bohaterów ( w tym drugoplanowych) przypominają banał wycięty w tekturze? Trzy dobre sceny na ponad stu minutowy film to zdecydowanie za mało ( jako dobre sceny punktuję: scenę nadmorską z wyjazdu, rozmowe o starzeniu sie z długoletnią, starzejącą się kochanką Kepesha i wreszcie wyimaginowaną rozmowę, którą Kepesh prowadzi ze swoim zmarłym przyjacielem ) Wszystkie trzy wygrane na idealnych półtonach, z całą swiadomościa jaki ogrom żalu, bólu i niezrozumienia leży poza kilkoma wypowiedzianymi zdaniami) Niestety to tylko tyle. Dla wielu widzów film ten będzie ratowała muzyka ( głównie Satie, który ma to do siebie, że zaskakuje nawet słuchany po raz 150) oraz piękno zdjęć ciała ( ciało Penelope Cruz jest pokazane jak olśniewający klejnot w każdym ujeciu). Przyznam zresztą szczerze, że jestem zaskoczona aktorstwem Penelope Cruz - wyciszone, subtelne, niejako schowane w sobie stanowi przeciwwagę dla Kingsley'a, który jest w tym filmie momentami denerwujący przez sztuczną , groteskową mimikę. Jakkolwiek nonsensownie to brzmi, stwierdzam po tym filmie, że Penelope Cruz nie jest ładną aktorką - jest przede wszystkim DOBRĄ aktorką. Udało jej się coś piekielnie trudnego - wyjście poza scenariusz okreslajacy ją od A do Z tylko i wyłącznie jako ciało. Zresztą, to zabawne bo film rezyserowała kobieta, a ilosc schematów, które się w nim piętrzą wokół ciała aż przeraża...Zabrzmi to pretensjonalnie, ale ten film mozna było zrobić o wiele lepiej, gdyby...nakręcić go po francusku...niestety, jest nakręcony przynajmniej w 70% po amerykańsku. Szkoda. Marta 14-10-2008, 13:01 film o niczym, bardzo przewidywalny i gdyby nie parę wielkich nazwisk, utonąłby w morzu filmów produkcji USA. dla mnie - strata czasu Maga 13-10-2008, 12:06 Polecam bardzo dobry. Konrad 12-10-2008, 23:04 Fenomenalnie ukazana uroda i wdzięk Consueli (Penelopa Cruz) i genialna gra Ben'a Kingsley'a. Film ekscytujący w swym erotycznym wymiarze, refleksyjny i wzruszający. Dostarcza bogactwa przeżyc emocjonalnych w całej swej rozciągłości. Polecam MichalR 10-10-2008, 19:16 Prawdziwy... i bolesny... mm 15-09-2008, 19:43 Niezwykle subtelny i delikatny obraz bliskości...uczucia... przemijania... Poleca m! Martha 13-09-2008, 20:17
|