Import/Eksport kontrowersyjnego, austriackiego reżysera Ulricha Seidla mówi o seksie, śmierci, życiu i bezradności, zwycięzcach i przegranych. Nie jest to jednak zwyczajna, wzruszająca opowieść, ale mocna rzecz, która została zrealizowana, by wstrząsnąć widzem, wyrwać go z letargu. Pokazać świat, jaki naprawdę istnieje. Jednak, aby go zobaczyć, trzeba wyzbyć się własnych przyzwyczajeń i mechanizmów obronnych.
Film Import/Eksport ma dwóch głównych bohaterów, którzy nigdy się ze sobą nie zetkną. Choć mają te same problemy, marzenia, niespełnienia… To opowieść o dwóch indywidualnych losach, które biegną w dwóch przeciwnych kierunkach. Również geograficznych.
IMPORT, czyli uciec z ośnieżonej Ukrainy
Pierwsza część to historia młodej Ukrainki, Olgi. Dziewczyna jest samotną matką. Pracuje jako pielęgniarka. Choć bardzo chce odnaleźć się w życiu, jakie wiedzie, nie umie przestać marzyć o czymś więcej. Własny dom, praca, miasto, w którym mieszka, ojczysty kraj doprowadzają ją do pasji. Olga chce od życia więcej, lepiej. Dlatego porzuca rodzinę i decyduje się na wyjazd do wyśnionej Austrii. Spodziewa się, że tam odnajdzie szczęście, a jej życie nabierze tempa i kolorów. W obcym, zachodnim kraju znajduje pracę. Jest pomocą domową, ale nie utrzymuje posady zbyt długo. Pani domu pozbywa się jej bezceremonialnie, gdyż dziewczyna nawiązuje serdeczną relację z jej dziećmi. A to niedopuszczalne! Olga kończy jako sprzątaczka w szpitalu geriatrycznym. Codziennie obserwuje starych, samotnych, umierających ludzi. To jest jej lepsze życie w lepszym kraju.
EKSPORT, czyli porzucić Austrię
Młody Austriak, Paul, mieszka z matką i ojczymem. Jest zblazowany, mało zaradny, zazwyczaj bezrobotny. Ledwo udaje mu się rozpocząć pracę jako stróż, już ją traci. Znowu wraca do urzędu pracy. Ma gigantyczne długi, pożycza pieniądze od znajomych, obcych i od żałosnego ojczyma, który, chcąc nauczyć czegoś chłopaka i wyrwać go z beznadziei, zabiera go na Ukrainę. Tam pokazuje mu swoją ciemną, cyniczną twarz i upokarza.
Film o poszukiwaniu siebie, mrocznej seksualności, samotności i śmierci.
Film otrzymał wiele nominacji do prestiżowych nagród na międzynarodowych festiwalach. Był pokazywany w konkursie w Cannes, i zgłoszony (jako jeden z dziesięciu filmów obok, m.in. „Aleksandry” Sokurowa, „Na krawędzi nieba” Akunina) do nagrody Hollywood World Award.
Widziałam ten film na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocawiu. Mocne sceny i brutalna rzeczywistośc,ale to jeden z niewielu filmów,który tak mocno zapada w pamięć bobek 03-02-2008, 17:06
|