Bezkompromisowy i odważny film Łukasza Barczyka to elektryzująca historia o najgłębiej skrywanych instynktach i pragnieniach.
Barczyk znany jest jako twórca "Przemian" i "Patrzę na ciebie Marysiu". Jego nowy film, "Nieruchomy poruszyciel", od prapremiery na festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym, wzbudza kontrowersje i dzieli publiczność. Reżyser wycofał swój film z konkursu festiwalu w Gdyni w formie obywatelskiego protestu wobec tego, jak festiwal w Gdyni wygląda i jakie są jego werdykty.
Akcja filmu rozgrywa się współcześnie w małym miasteczku.
Przestrzenią, w której rodzą się przedstawione w filmie obrazy jest wyobraźnia głównych bohaterów: Mężczyzny o pseudonimie Generał, dyrektora fabryki i Teresy, jego podwładnej, która wyzwala w Generale najdziksze instynkty, pragnienia, chęć panowania i posiadania jej na własność. Wchodzimy w świat, w którym nasi bohaterowie powodowani są instynktami dobywającymi się z wnętrza ich popędowej, tłumionej natury. Czym jest siła, która w sposób tak zdeterminowany warunkuje ich zachowania?
Nieruchomy poruszyciel to termin stworzony przez Arystotelesa. Arystoteles poszukiwał pochodzenia wszelkiego ruchu - zmiany potencjałów, praprzyczyny. Doszedł do wniosku, że przyczyną wszelkiego ruchu musi być Ten, który spoczywa w absolutnym spokoju - nieruchomy poruszyciel. Tworząc koncepcję nieruchomego poruszyciela Arystoteles stworzył pierwszą w naszej części świata koncepcję monoteistycznego Boga, Boga rozumianego jako pierwsza przyczyna i ostateczny cel każdego ruchu.
Nieruchomy poruszyciel nie jest filmem realistycznym. Nie chodziło o relacjonowanie siatki zdarzeń. Kolejne sceny łączy nie chronologia faktów, ale chronologia emocji.
"Nieruchomy poruszyciel to bajka à rebours - niewygodna, uwierająca, atakująca zmysły i zaburzająca poczucie równowagi. Pozbawiony pasów bezpieczeństwa widz może się pogubić - i ma się pogubić". Paweł T. Felis, Gazeta Filmowa
"Łukasz Barczyk swoim trzecim w karierze filmem nie tylko przekonuje, że jest reżyserem utalentowanym, ale też autorem odważnym i bezkompromisowym. (...) Autor Przemian zrealizował tym razem film agresywny, krzykliwy, prowokacyjny, a nawet niemoralny przyjmując pewne estetyczne oraz etyczne kryteria. Wyzbywając się jednak fałszywej i wbrew ludzkiej naturze krępującej pruderii nie trudno też dostrzec w owym dziele karykaturalnego piękna, stylistycznie bardzo bliskiego poetyce obrazu serwowanego przez chociażby samego Davida Lyncha". Artur Cichmiński, Stopklatka.pl
Nie widziałem, więc krytykować nie mogę, ale na opiniach krytyków już się kilka razy mocno przewiozłem. miauman 14-12-2008, 15:25 zgadzam się w 100% z Leo Baleo - ten film to porażka. Dziwię się krytykom, którzy tak bardzo doszukują się głębszego sensu w tym filmie, nazywają dziełem, porównują do filmów Lyncha... lepiej zostać w domu mm 12-12-2008, 23:44 Proszę sobie nie żartować...jak w ogóle reżyser śmiał nawiązać tym wybrykiem kinematografii do tak potężnej tezy Arystotelesa? I jeszcze próba wytłumaczenia ogólnego chaosu przez autora...darujcie sobie. Chcecie obejrzeć film, podczas którego można się pogubić? Sięgnijcie po Zagubioną Autostradę chociażby... Leo Baleo 16-11-2008, 15:28
|