"Połowę życia spędzamy na wykonywaniu rutynowych czynności, czego nie zauważamy. Chciałem zarejestrować te niepozorne chwile, żeby widz, po ich obejrzeniu, zaczął znów zastanawiać się, co robi ze swoim życiem" - Lisandro Alonso.
Ten bardzo dziwny film wzbudzał kontrowersje, gdziekolwiek był pokazywany poprzez swą niekonwencjonalną i radykalną formę. Tak naprawdę nic się w nim nie dzieje… Bohater ścina drzewa, jedzie do odbiorcy, dzwoni do domu, poluje i przygotowuje sobie kolację. Śledzimy życie Misaela minuta po minucie, niemalże jak w filmie dokumentalnym, próbując odkryć jego sposób "bycia" na świecie. Do przeżycia wystarcza mu jedynie to, co najbardziej potrzebne. Prawie nie widuje się z innymi ludźmi. Cykliczna, powtarzająca się praca wykonywana przez Misaela zmusza widza do zastanowienia nad wolnością jednostki.
Muzyka zastosowana w filmie podkreśla granicę między hermetycznym światem lasu a rzeczywistością istniejącą na zewnątrz. Rytmiczne techno towarzyszy pierwszym sekwencjom filmu. Cisza nakłania do rozmyślań, podczas gdy użycie światła i cienia służy do podkreślenia związku drwala z naturą. Uderzające światło pojawia się przy zbliżeniu na twarz głównego bohatera, który wpatruje się bezpośrednio w kamerę, jakby pytał o ocenę etyczną jego spokoju życia.
Prasa o "LA LIBERTAD":
/.../ debiut reżysera "Los muertos" (2004) i "Liverpoolu" (2008) potwierdza, że Lisandro Alonso to jeden z najciekawszych przedstawicieli młodego kina argentyńskiego.
NEWSWEEK
Wolność po argentyńsku. Alonso w "La libertad" unika słów, ale ma wiele do powiedzenia.
PRZEKRÓJ
"La libertad" to zuchwałe kino, które zamiast tradycyjnego zestawu atrakcji (akcja, fabuła, scenopis), oferuje zadumę filozoficzną. Unikat.
DZIENNIK
Radykalna wolność. /.../ Alonso prowokuje do rozmyślań nad wolnością. Dla drwala jest nią być może odcięcie od hałasu miasta, prostota życia. Dla Alonso wyraźny styl w opozycji do mody w kinie.
POLSKA THE TIMES
/.../ ogląda się ten film z rosnącą fascynacją i przyjemnością, jaką daje podglądanie człowieka niezdającego sobie z tego sprawy. To efekt zamierzony przez Alonso, który ustawia kamerę pomiędzy widzem a bohaterem. To odległość, która zamiast dystansu stwarza niemal czułą bliskość.
RZECZPOSPOLITA
|