Jest rok 1984. W małym miasteczku na wschodnim wybrzeżu Nowej Zelandii mieszka chłopiec - BOY wraz ze swoją babcią, młodszym bratem - ROCKY, (który myśli, że ma magiczną Moc), gromadą kuzynów i kozą.
Boy (bo tak wszyscy do niego się zwracają) uwielbia Michaela Jacksona, ale oprócz niego Boy ma jeszcze jednego wielkiego bohatera - jest nim jego ojciec - ALAMEIN. Alamein jest dla chłopca ucieleśniłem marzeń, wspaniałym człowiekiem, sportowcem, bohaterem wojennym i przyjacielem Michaela Jacksona (nawet potrafi tańczyć jak on). W rzeczywistości
jednak ojciec Boya siedzi w więzieniu za kradzież, jest również członkiem trzyosobowego gangu „Crazy Horses”.
Kiedy Alamein wraca do domu po 7 latach nieobecności, chłopiec zmuszony jest do konfrontacji z człowiekiem, którego, wydawało się, zna i pamięta. Boy będzie zmuszony pogodzić się z utratą ideału w postaci ojca i odnaleźć własną drogę.
"Boy" to pełna humoru i ciepła opowieść o dorastaniu, magii oraz kulcie Michaela Jacksona.
Cohen otwiera przed nami drzwi wehikułu czasu i proponuje nostalgiczny trip w kierunku szalonych lat osiemdziesiątych. Z tęsknotą spogląda na świat, w którym na kinowych ekranach rządził Spielbergowski „E.T.”, a na estradach królował niezoptymalizowany chirurgicznie Michael Jackson. W opowieści o perypetiach jedenastoletniego Nowozelandczyka przywołuje na ekranie słodkawy zapach marihuany oraz smak pierwszego łyku piwa i innych przyjemności. Tworzy film przepełniony łobuzerskim wdziękiem, niesforny i rezolutny niczym jego tytułowy bohater. Boy zasłuchuje się w „Thrillerze” i pragnie przejść przez życie widowiskowym moonwalkiem. Ekscentryczny chłopiec zdaje się pochodzić z tej samej planety, co bohaterowie „Śniadania na Plutonie” czy „Billy’ego Elliota”. Tak jak oni, usiłuje uciec od rzeczywistości do krainy własnej wyobraźni. Stopklatka.pl
Ostatnią rzeczą jaką można powiedzieć o tym filmie to to że jest nudny. Wciąga od pierwszej minuty. Jest na przemian zabawny i wzruszający. Scena z Rocky'm (mój faworyt) na wrotkach z zimnym ogniem w ręku rozbraja, a sam film na pewno zapadnie mi na długo w pamięci. Kasia 14-10-2010, 12:05 Film przede wszystkim nudny. Potem można widzieć przesłanie o szukaniu przez małego chłopca autorytetu w osobie głupkowatego i niedojrzałego ojca. Całość ogólnie mało ciekawa. mmka 13-10-2010, 16:35
|