Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Michelangelo Frammartino opowiada o wiosce Caulonia w górzystej Kalabrii, skąd pochodzi cała jego rodzina. By pokazać jej surowe piękno wykorzystuje minimalistyczny styl bliski Robertowi Bressonowi, czy Raymondowi Depardonowi, jak również Argentyńczykom, przedstawicielom poetyckiego naturalizmu. Wydaje się, że głównym bohaterem Le quattro volte jest stary, schorowany pasterz, który leczy się kurzem zebranym z kościelnej podłogi, wypijając go z codzienną porcją wody. Ale pozbawiony dialogu film Frammartino, chcąc odejść od antropocentrycznej wizji kina, bohaterem czyni raczej duszę, która w symbolicznym procesie reinkarnacji przemieszcza się w czasie, zatrzymuje w różnych istotach, roślinach czy przedmiotach. Frammartino w wywiadach podkreśla też "polityczny" charakter swojego filmu. Jego zdaniem widz powinien posiadać wybór w procesie konstruowania znaczenia: reżyser daje widzowi wybór na przekór przyzwyczajeniu, które umacnia władzę wytwórcy obrazów nad ich odbiorcą.
Akcja filmu rozwija się zgodnie z naturalnym kalendarzem, wciąga w krąg zmian, obrzędów, regulowanych odwiecznym cyklem. Film balansuje pomiędzy etnograficznym dokumentem, a filozoficznym esejem o relacji człowieka z naturą. Pitagorejskie cztery życia zostają spełnione w postaciach czterech bohaterów: pasterza, młodej kozy, drzewa ściętego przez mieszkańców wioski, wykorzystanego podczas ludowego święta i kawałka węgla drzewnego, wytwarzanego tradycyjną metodą. Frammartino lokuje swój film pomiędzy światami, pomiędzy konwencjami, skupia się na przekraczaniu granic. Dlatego jednym z bohaterów uczynił pasterza, który również tkwi na granicy, z jednej strony otoczony zwierzętami, zdawałoby się odsunięty od społeczności, z drugiej - zachowujący żywą relację z otoczeniem. Przemiana życia w śmierć, drewna w węgiel, rosnącego na zboczu drzewa w rytualne drzewo życia, dorastanie kozy ma wymiar symboliczny. Frammartino powołuje się na inspirujące go, tradycyjne traktowanie wzajemnie przenikających się przestrzeni prywatnej i publicznej, wewnętrznej i zewnętrznej, codziennej i mitycznej. "W Kalabrii drzwi domów nie są zamykane na klucz, gdy chcesz wejść do środka, otwierasz je i dopiero wtedy pytasz o pozwolenie" - opowiada reżyser. Często powołuje się też na fascynujące go, charakterystyczne dla kina Andrieja Tarkowskiego budowanie przestrzeni, pochodzących z różnych porządków.
Michelangelo Frammartino: Śledzimy losy czterech postaci: pasterza, młodej kozy, drzewa oraz kawałka węgla, ale tak naprawdę bohaterem filmu jest dusza. Filmowaliśmy "ciała" tak, by wydobyć tę wewnętrzną obecność. To film o powierzchni, jednak zrobiony z determinacją i przekonaniem, że kamera jest w stanie uchwycić kryjącą się pod nią istotę. (…) Film złożony jest z prostych, niemal prymitywnych obrazów. Widz musi zdobyć się na wysiłek, by odnaleźć wszystkie elementy przedstawienia. Musi stać się w pewnym sensie operatorem, zaprojektować swój krajobraz, albo montażystą, składającym film w całość. Jego zadaniem jest dokończenie filmu, wzięcie za niego odpowiedzialności. (cineuropa.org)
Krytycy o filmie:
"Tę z pozoru etnograficzną przypowieść napędzają kapitalne ślady banalnej codzienności (psy i kozy odgrywają przed kamerą niemal własny spektakl), która bez cienia pretensjonalności odsyła do czegoś więcej. Może właśnie do czystej duchowości (...)".
Paweł T. Felis, Gazeta Wyborcza, 27.07.2010
"Michelangelo Frammartino pokazuje nieubłagany cykl przyrody. Ale wznosi się ponad płaszczyznę banału. Umie tak operować niedopowiedzeniem, aby zamiast tchnąć w widza pewność co do porządku metafizycznego, zasiać w nim wątpliwości. Na ekranie nieustannie mieszają się różne porządki - rytuały religijne mieszkańców wioski, siła przypadku, prawo natury. Czy w tym wszystkim jest sens? Jakie jest miejsce człowieka w przyrodzie? Nie jest łatwo wypowiedzieć się na podobne tematy w sposób piękny i nieoczywisty. Frammartino się udało".
Krzysztof Kwiatkowski, KINO nr 9/2010
"Spełnieniem kina czystego, które ani samo siebie nie unieważnia, ani nie podsuwa gotowych wytrychów, było włoskie Le quattro volte Michelangelo Frammartino, gdzie obserwując krzątaninę starego kalabryjskiego pasterza, nieoczekiwanie odrywamy się od ziemi. W oglądanej na ekranie wiosce czas jakby się zatrzymał, zapętlił w powtarzalnych cyklach natury - i tylko życie ludzkie, pozornie tak doskonale wpisane w ten rytm, skazane jest na cykl jak najbardziej pojedynczy i bezlitośnie skończony".
Anita Piotrowska, Tygodnik Powszechny, 8.08.2010