Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Kirsten Dunst, Charlotte Gainsbourg, Kiefer Sutherland, Stellan Skarsgård, Alexander Skarsgård, John Hurt, Charlotte Rampling, Udo Kier,
Nominacje
MFF Cannes 2011: udział w konkursie głównym (Lars von Trier)
Czas trwania
130 minut
Dystrybutor
Gutek Film
Apokaliptyczne kino Larsa von Triera, twórcy Antychrysta. Polska premiera filmu odbędzie się już tydzień po oficjalnej premierze na festiwalu w Cannes.
Melancholia opowiada o dwóch siostrach (Kirsten Dunst i Charlotte Gainsbourg). Jedna z nich cierpi na depresję. Obie reagują całkiem odmiennie na zbliżający się koniec świata
Justine bierze ślub z Michaelem podczas okazałej ceremonii, która ma miejsce w domu jej siostry i szwagra. Tymczasem do Ziemi niebezpiecznie zbliża się planeta Melancholia... To będzie piękny koniec świata.
Lars von Trier:
W „Melancholii” zaczynam film od końca. Najciekawsze nie jest to, co się stanie, ale jak to się stanie. Więc zaczynamy od pokazania destrukcji świata, a następnie opowiadamy jak do tego doszło. W ten sposób nie musisz siedzieć przez cały seans i snuć teorie na temat tego, co się stanie, ale po prostu zagłębić się w inne kwestie i zainteresować się obrazem i światem filmu – tak to sobie wyobrażam.
W filmie pojawiają się także akcenty autobiograficzne. W dzieciństwie von Trier bał się wszystkiego od „wojny nuklearnej po zapalenie wyrostka robaczkowego.” W filmie pojawia się wątek 6-letniego siostrzeńca depresyjnej siostry, który płacze, gdyż dowiedział się, że nie ma się gdzie ukryć przed obcą planetą . Wtedy kobieta próbuje go uspokoić, opowiadając o specjalnej jaskini, w której może się ukryć. To aluzja do dzieciństwa reżysera, który z obawy przed wojną „zbudował” schron pod stołem.
To było straszne! W dodatku trwało prawie 2 godziny. I zaliczam się do nieprzeciętnych widzów. Zgadzam się z hellraiser. I trudno mi uwierzyć, że Dogville to tez ten sam pan.
X21-08-2011, 15:24
TRAGEDIA!!! Dla przeciętnego widza, nie będącego Kazimierą Szczuką czy zachwyconym trudnym kinem filmoznawcą ten film jest tak totalnie nudny, tak beznadziejnie przeintelektualizowany, tak artystycznie zagmatwany, że dla mnie to były totalnie stracone 2h. Ten Pan już nie zagości na moim ekranie, bo jest z zupełnie innej bajki.
PS Nie, nie jestem wielbicielem Rambo ani seriali z TVN. Po prostu lubię kino, w którym się coś dzieje. Cokolwiek!
hellraiser07-08-2011, 21:24
Nie jestem wielkim wielbicielem twórczości von Triera,aczkolwiek jako jednego z niewielu reżyserów uważm za artystę kina,ponieważ skrajne postawy jego bohaterów mają moim zdaniem mało wspólnego z rzeczywistością.I być może wałśnie dlatego Melancholia jest dla mnie jego najlepszym filmem. Perfekcyjnie poprowadzona fabuła fantastycznie oddaje klimat ostatnich godzin (aż chciałoby się przytoczyć sowa Zorby "Jaka piękna katastrofa"). Sama konstrukcja fabuły,która zwalnia nas z zastanawiania się czy aby na pewno,pozwala skupić się całkowicie zachowaniach i emocjach towarzyszących bohaterom stojącym wobec czegoś ostatecznego,czegoś po czym nie ma już nic i pewnie nigdy nie będzie.I wbrew pozorom nie jest to czyste science fiction. Tak naprawdę stan naszej obecnej wiedzy nie pozwala nam na określenie choćby przybliżonego prawdopodobieństwa zajścia takiego zdarzenia.
Septimus04-08-2011, 22:46
...a dołków było 19
alut13-07-2011, 16:59
Poszedłem na film, niestety czytając wcześniej już sporo recenzji.Jeszcze raz niestety, znam chyba cała wcześniejszą twórczość Triera z Przełamując fale, Królestwem i Dogville na czele. Poprzeczka była wysoko, ustawiona zresztą przez samego autora. I coż film "zrobiony" dobrze, dobrzez nakręcony i dobrze zagrany. Spełniony warunek pobudzania emocji, utożsamiałem się z losami bohaterów, cierpiałem gdy oni cierpieli. A jednak ta poprzeczka jest nietknięta dużo wyżej. A co do samego przesłania. Pomyślałbym, że Trier wyznaje wiarę w Boga (nie po raz pierwszy). Aby być tego pewnym potrzebuję wyraźnego odrzucenia jakichkolwiek związków z rychami neofaszystowskimi a takie plotki się pojawiają.
charlie10-07-2011, 18:39
Bardzo dobry film, daje do myślenia i wywołuje dyskusje. Polecam :)
zibi06-07-2011, 12:28
Film epokowy, na miarę "Odysei Kosmicznej 2001". Wykrycie jego wszystkich intelektualnych treści po prostu wymaga skupienia i pogłębionej, wnikliwej analizy. Polecam recenzję Kuby Majmurka: http://www.k rytykapolityczna.pl/Serwi skulturalny/MajmurekTeskn otazareprezentacja/menuid -1.html
MTG28-06-2011, 14:01
Dla mnie ten film jest fenomenalny. Bardzo emocjonujący i od pierwszej minuty czuje się w tym filmie ogromny niepokój, który przeradza się w napięcie a wszystko wytworzone przez tytułowego bohatera planetę melancholie. Melancholia nieobecna fizycznie w pierwszej części filmu, staje się obecna mentalnie poprzez niepokój i zdezorientowanie bohaterki granej przez Kristen Dunst. W mistrzowski sposób pokazane są etapy godzenie się ze śmiercią. Piękne zdjęcia, piękna muzyka, subtelne z jednej strony, a mocno odczuwalne z drugiej relacje pomiędzy bohaterami, którymi dyryguje... melancholia. Metafizyka na wysokim poziomie, pochłaniająca do reszty, wymaga koncentracji i zaufania - po prostu
portokal17-06-2011, 15:35
Ten film świetnie mi się oglądało ale nie pozostał w mych myślach na dłużej. Największe wrażenie zrobiła na mnie wiedczorna sceneria wokół pałacu. Według mnie film jest o dwie klasy gorszy niż np "Dogville" lub "Przełamując...". Uwaga dla cierpiących na chorobę lokomocyjną: kamera z ręki.
PJ11-06-2011, 12:50
Rzadko kiedy krytykuję twórców szanując ich pracę i wysiłek włożony w film, ale niestety Melancholia mnie rozczarowała. Fabuła ciągnie się niemiłosiernie, jak pnącza ze snu Justine przywiązane do jej łydek. Slow motion z początku filmu przedstawiający tenże sen byłby świetną recenzją - widz siedzi w fotelu i toczy wewnętrzną walkę - wyjść, czy zostać na seansie. Ja zostałam tylko dlatego, że usnęłam.