Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Laureat Oscara z 2002 roku za „Ziemię niczyją”, Danis Tanović, powraca z nowym filmem. Zdobywca nagrody publiczności na festiwalu w Sarajewie i nagrody CinemAvvenire na 67. festiwalu w Wenecji.
Akcja filmu rozgrywa się w czasie końca epoki Jugosławii i początku wojny. W „Cyrku Columbia” akcja opiewa wokół historii mężczyzny w średnim wieku, za to z młodą narzeczoną u boku i kluczykami do Mercedesa w kieszeni. Divko wraca po emigracji w Niemczech do pozornie łatwiejszej niekomunistycznej rzeczywistości w swoje rodzinne strony. W jego domu w bośniackiej wiosce mieszkają żona i syn. Divko najpierw musi stawić czoło swojej „starej” rodzinie a potem przekonać małomiasteczkową społeczność do „nowej”.
Danis Tanović pierwszy raz od pamiętnej tragikomedii „Ziemia Niczyja” wraca do swojej ojczyzny, by przyjrzeć się bałkańskim paradoksom okresu tuż po obaleniu komunizmu i na chwilę przed wybuchem wojny w pierwszej połowie lat 90. Do rodzinnej wioski w Bośni po 20 latach emigracji wraca Divko (wybitna rola Mikiego Manojlovica) wraz z nową, młodą narzeczoną. Z determinacją i bez skrupułów wyrzuca żonę i syna z domu, który ci zamieszkali podczas nieobecności mężczyzny i stara się powrócić na łono lokalnej społeczności, tworząc wokół siebie rzeczywistość, jakiej nie można było budować w czasach komunistycznych. Tanović w urokliwy, staromodny sposób stara się uchwycić ten krótki moment bałkańskich przemian, gdy ludzie byli jeszcze pełni nadziei, że zmiany, które się dzieją na ich oczach, stanowią zapowiedź dostatniej, spokojnej przyszłości, choć, jak dziś wiadomo, nic takiego w tamtym rejonie wówczas nie nastąpiło. „Cyrk Columbia” pełne jest prowincjonalnego sentymentalizmu i tragikomicznej nostalgii, to fabuła w stylu wczesnych filmów Giuseppe Tornatore. Zabrało jednak tej ładnej historii nieco magii i poezji, które na pewno wzbogaciłyby swojski, małomiasteczkowy klimat fabuły. W takiej formie jest to bardziej sympatyczna, dość przeciętna ciekawostka europejskiej kinematografii niż istotne, ważne dzieło filmowe.