Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Marlon Brando, Maria Schneider, Maria Michi, Giovanna Galletti, Gitt Magrini, Catherine Allégret, Luce Marquand, Marie-Hélene Breillat
Nominacje
Oskar 1974:Najlepszy aktor pierwszoplanowy (Marlon Brando)
Najlepszy reżyser (Bernardo Bertolucci),
Złoty Glob 1974: Najlepszy dramat, Najlepszy reżyser (Bernardo Bertolucci)
Czas trwania
136 minut
Dystrybutor
Art House
Bohaterowie filmu, starzejący się Amerykanin (Marlon Brando) i młodziutka Francuzka (debiutująca na ekranie Maria Schneider), spotykają się przypadkowo w pustym mieszkaniu w Paryżu. I nic o sobie nie wiedząc, decydują się na sadomasochistyczny związek seksualny, który staje się dla nich przekraczaniem kolejnych barier. Historia ta, pełna tradycji literackiej i filmowej (choćby koło ratunkowe z napisem L’Atalante przywołującym antymieszczańskie dzieło Jeana Vigo z lat trzydziestych) jest przepełniona perwersyjnym erotyzmem podszytym psychoanalizą. Ale także oddaje nastrój dekadenckiej rozpaczy zakorzenionej w myśli egzystencjalnej. Bowiem romans tej dziwnej pary załamuje się wtedy, gdy zdaje się, iż miedzy kochankami nawiązuje się nić porozumienia. Zwłaszcza Marlon Brando stworzył postać przejmująco tragiczną, zyskując dzięki niej – jak również dzięki kreacji w "Ojcu chrzestnym" Coppoli w tym samym czasie – pozycję wielkiego aktora światowego kina.
Ostatnie tango…” opowiada o niemożności ucieczki od schematu. Bohaterowie nie tylko zrzucają z siebie gorset obyczajowych konwenansów. Uwalniają się także od konieczności odgrywania ustalonych z góry ról. Mężczyzna nie musi już udawać pogrążonego w standardowej żałobie wdowca. Kobieta przestaje być mimowolną muzą narzeczonego- reżysera. Pieprz ma w sobie jednak mnóstwo goryczy. Jęki rozkoszy nie mogą zagłuszyć bólu istnienia. Imperium zmysłów zbudowano na chwiejnych fundamentach. Pozostaje oczekiwanie na widowiskowy rozpad.
Bernardo Bertolucci, mimo oskarżeń o pornografię, stworzył dzieło przejmujące, odkrywające mroczną, dramatyczną stronę ludzkiej seksualności, w której mieszają się najwyższe emocje, obsesja wolności, totalne zniewolenie, twórczość i autodestrukcja...
Nie byłoby to możliwe bez rewelacyjnych kreacji aktorskich - debiutującej tu Marii Schneider i Marlona Brando.
„To film, o który ludzie będą się spierać, dopóki będzie istniało kino”, napisała Pauline Kael.
Film słaby. Prowokujący może 40 lat temu. Nudny. I jeszcze ta kiepsko wyglądająca aktoreczka. Strata czasu. Odradzam.