Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Życie w tej zamieszkałej przez klasę średnią dzielnicy jednego z brazylijskich miast wydaje się bardzo poukładane. Większość domów należy do tej samej rodziny. Ci, którzy je wynajmują, funkcjonują jak we wspólnocie, odgradzając się od zewnętrznego świata. Pewnego dnia w okolicy pojawia się prywatna firma ochroniarska, która proponuje mieszkańcom swoje usługi. Kto jednak i przed czym powinien tu być chroniony? I czy nowi ochroniarze rzeczywiście gwarantują mieszkańcom bezpieczeństwo?
Niezwykle spójny jest ten film. Od pierwszych scen reżyser konsekwentnie buduje świat, którego poszczególne elementy wzmacniają się i uzupełniają. Nowoczesna, bezosobowa architektura staje się metaforą emocji bohaterów – za wysokimi ogrodzeniami o zamkniętych bramach ciągną się puste, wąskie korytarze, wypełnione przez tytułowe „sąsiedzkie dźwięki”. Te głosy działają na wyobraźnię, zapładniając ją strachem. Z każdą sceną narasta atmosfera zagrożenia: chcemy się z tej rzeczywistości wyplątać, odgrodzić od tych emocji. Reżyser jednak sprawnie myli tropy, potęguje uczucie niepewności, coraz głębiej wciąga widza w swoją grę.
Jesteśmy tylko my i strach.