1 maja rozpoczyna się Przegląd Nowego Kina Francuskiego, który ma na celu przybliżenie polskiej publiczności najciekawszych dokonań tamtejszej kinematografii na przełomie ostatnich kilku lat. Jednym z filmów pokazywanych w ramach tego wydarzenia jest obraz zatytułowany "Witamy" (Welcome ) w reżyserii Philippe'a Lioreta, który wraz z "Domem złym" zdobył nagrodę publiczności zeszłorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego.
Głównym bohaterem filmu Lioreta jest Simon, podstarzały ex-mistrz w pływaniu, który wypalił się w rytmie codziennych życiowych wyzwań i odpowiedzialności. Pracuje jako ratownik na basenie, rutynowo przeżywając kolejne dni, a żona-aktywistka od niego odeszła, bo przestała w nim zauważać pasję i jakiekolwiek ideały. To wszystko ulega przemianie, kiedy na horyzoncie pojawia się siedemnastoletni Kurd o imieniu Bilal, który uciekł z Iraku, aby dostać się do swojej ukochanej mieszkającej z rodziną w Londynie. Niestety jego podróż skończyła się we Francji, bowiem jako nielegalny imigrant nie może przekroczyć kanału La Manche. Prostolinijny chłopak, pełen wewnętrznego żaru i młodzieńczej werwy, sprawi, że Simon zacznie inaczej patrzeć na życie. A kiedy Bilal, nie mając innych perspektyw na dostanie się do Londynu, porwie się na przepłynięcie kanału wpław, Simon odnajdzie w sobie ukryte pokłady idealizmu, które wydawało mu się, że bezpowrotnie utracił i zacznie chłopakowi pomagać, nie zważając na hipokryzję sąsiadów i grożące mu konsekwencje prawno-finansowe.
Brzmi znajomo? Dla niektórych powinno, bowiem "Witamy" jest pod wieloma względami bliźniaczo podobne do "Spotkania" ("The Visitor") Toma McCarthy'ego. W obu filmach zagubiony w rytmie codzienności podstarzały bohater spotyka młodego imigranta, który znajduje się w kraju nielegalnie, po czym wywiązuje się między nimi więź przyjaźni. W obu filmach motywem podskórnym jest wadliwa polityka imigracyjna własnych krajów (Francji i Stanów Zjednoczonych), która doprowadza do biurokratycznych absurdów oraz bezceremonialnego łamania podstawowych praw ludzkich. W obu obrazach siłą napędową głównych bohaterów jest miłość. Simon początkowo pomaga Bilalowi, żeby wywrzeć wrażenie na żonie, dopiero potem angażuje się mocno w całą sytuację, sprowadzając na siebie gniew władz. I choć cała historia ma smutny wydźwięk, to Simon, podobnie jak bohater "Spotkania", wychodzi z niej zmieniony.
"Witamy" to piękny, humanistyczny portret ludzkiej siły i wytrwałości w dążeniu do upragnionego celu. To również słodko-gorzki film o fałszywym pojmowaniu liberalności, opowiadający o tym, że człowiek potrafi być człowiekowi wilkiem, a nadzieja, jakkolwiek słabo się tląca, umiera zawsze ostatnia. Warto go obejrzeć i ustosunkować się do zawartych w nim wydarzeń; pomyśleć sobie, co by się zrobiło na miejscu Simona, a co będąc w skórze Bilala. I czy aby na pewno pierwsza myśl przychodząca do głowy jest tą prawdziwą.
źródło: Stopklatka