Zapraszamy wszystkich wielbicieli animacji na wieczór poświęcony obecnym technikom animacyjnym. Zaprezentujemy dwa najnowsze dorobki animatorów
francuskich i australijskich - filmy
"Iluzjonista" oraz
"Mary i Max".
ILUZJONISTA - Historia rozgrywa się w Edynburgu lat 50. XX wieku. Film przedstawia historię starzejącego się artysty music-hallowego, zmuszonego podróżować bez przerwy pomiędzy miastami i wsiami, aby prezentować wciąż swój numer magiczny w podrzędnych barach i parkach. Spotyka on pewnego dnia na swojej drodze młodą dziewczynę - Alice, która posiadając w sobie zachwyt dziecka, całkowicie wierzy w jego sztuczki uważając je za prawdziwą magię. Iluzjonista zaczyna się więc starać w swoich występach, aby ją uszczęśliwić. A ona obdarza go coraz większym zachwytem. Obserwujemy jej przebudzenie z miejscowego kopciuszka w pięknego łabędzia. Za słowami reżysera: "to nie jest romans, to bardziej relacja, jak pomiędzy ojcem a córką".
Sylvain Chomet udowodnia, że proste rysunkowe historie są równie atrakcyjne, co dawniej, równie wielopoziomowe. Dorośli zgodzą się z tym, że nostalgia za tym, co minione nie przekreśla tego, co w zamian zyskane. Młodzi widzowie odnajdą w "Iluzjoniście" piękno starego świata, o którym ich rodzicom opowiadał Disney.
Film został nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej dla Najlepszego Filmu Animowanego w 2010 r.
MARY I MAX - Reżyser Adam Elliot (twórca oscarowego "Harviego Krumpeta") twierdzi, iż scenariusz filmu oparł na własnych doświadczeniach. Mary Daisy Dinkle (głos Toni Collette) to zahukana ośmiolatka z nadwagą i pryszczami mieszkająca na przedmieściach Melbourne. Dziewczynka nie ma szczęśliwego dzieciństwa: jej matka pije, a ojciec spędza wszystkie wolne chwile w szopie z wypchanymi zwierzętami. Jedynym przyjacielem dziecka jest poczciwy kogut. Pewnego dnia Mary - zaintrygowana opowieścią o tym, że niemowlęta w Australii znajduje się na dnie kufla z piwem - postanawia dowiedzieć się więcej o sposobach prokreacji w innych krajach. Pisze więc list do wybranego przypadkowo Maksa Horowitza (Philip Seymour Hoffman) z Nowego Jorku. Adresat okazuje się cierpiącym na zespół Aspargera (łagodna odmiana autyzmu) chorobliwie nieśmiałym obżartuchem, który rzadko kiedy opuszcza swoje mieszkanie. Wspólna korespondencja na zawsze odmieni życie obojga bohaterów.
Pod względem realizacji "Mary i Max" to majstersztyk. Zdjęcia do filmu trwały ponad rok. Efekty tytanicznej pracy przynoszą natychmiastowe rezultaty: tuż po rozpoczęciu seansu zdajemy sobie sprawę, że trafiliśmy do spójnego i zbudowanego z niezwykłą precyzją świata.