„Hańba i sława w ich krwi
Wystarcza śmierci i miłości,
Ale tylko wilka nie nakarm,
będzie mu wciąż mało”[ii]
Bohater „Wojny” – Iwan, zwykły żołnierz armii rosyjskiej, opowiada historię o swoim pojmaniu, niespodziewanym wypuszczeniu przez czeczeńskiego terrorystę i powrocie na wrogie ziemie wraz z towarzyszem – Anglikiem, pragnącym wykupić narzeczoną z rąk porywaczy. Już pierwsze kadry filmu dają wrażenie reportażu o gotujących się do wojny Czeczenach. Dynamiczny montaż, częste ujęcia „z ręki”, pozorna niedbałość o wizualną stronę materiału. Jednak nietrudno dostrzec, że poszczególne elementy przekazu filmowego zostały starannie dobrane, tworząc spójny komunikat: groźne twarze islamskich wojowników, zdjęcia zburzonego miasta, okrzyki „Allah akbar!” i słowa piosenki w tle „O Allachu! (...) Tylko dżihad, tylko w dżihadzie życie jest jasne (...) Przed nami okrutne boje (...) i w ogniu będzie długo świat gorzeć/ O Allachu, będą wszyscy ciebie wzywać!”[iii]
Jednostronny i negatywny obraz Czeczenów zapowiada wyraźną niechęć autora filmu do bohaterów tej narodowości. Jest to spojrzenie bliskie rosyjskiemu stereotypowemu postrzeganiu mieszkańców Republiki Czeczeńskiej jako „bandyckiej nacji”. Wyraźne nawiązanie do formy reportażu akcentuje rolę medium w przekazywaniu informacji o istotnych wydarzeniach i na próbę uzyskania maksymalnego realizmu przedstawienia. Kim jest niewidoczny „człowiek z kamerą”? Jakie aspekty czeczeńskiego konfliktu zaakcentuje?
„Była pewnego razu Czeczenia”[iv]
Dzieło Bałabanowa wpisuje się w nurt kilku obrazów, podejmujących temat wojny w Czeczenii. Ze względu na fabułę, „Wojna” najczęściej była porównywana do „Jeńca Kaukazu” Siergieja Bodrowa. Główni bohaterowie obu filmów to żołnierze, rosyjscy jeńcy, przetrzymywani w wiosce, zagubionej gdzieś we wrogiej Czeczenii. Jednak, o ile w filmie Bodrowa można odnaleźć przychylnych Czeczenów (bohaterowie budzą współczucie i nawiązują porozumienie z kaukaską dziewczynką) to w obrazie Bałabanowa wszyscy „górale”(tym słowem Rosjanie określają Czeczenów) to zdrajcy i bandyci. U Bodrowa można zrozumieć postępowanie staruszka, Czeczena, przetrzymującego zakładników w nadziei wymiany ich na syna. Przemoc Asłana Gugajewa – czeczeńskiego watażki – wobec zakładników w „Wojnie” nie znajduje żadnego usprawiedliwienia. W „Jeńcu Kaukazu” rosyjskie helikoptery niosły śmierć wszystkim – u Bałabanowa „naszym” przynoszą wybawienie. Wymowa „Wojny” jest pod tym względem jednoznaczna – czeczeński naród to wróg, którego należy zwalczać za wszelką cenę. W czasie upokorzeń mitu rosyjskiego imperium film Bordowa był zbyt „politycznie poprawny”. Dlatego jasno pokazujący wroga i usprawiedliwiający jego poskramianie film Bałabanowa, choć wzbudzał pewne kontrowersje, został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność.
Spojrzenie Bałabanowa jest charakterystyczne dla wielu Rosjan. Okres po kolonizacji charakteryzuje się często usprawiedliwianiem zajęcia ziem, rozlewu krwi i wykorzystywania podporządkowanego narodu. Najczęściej zakłada się wtedy, że podbita grupa jest „dzika i potrzebuje edukacji i rehabilitacji”; kultura ludu skolonizowanego nie osiąga poziomu kultury kolonizatora, zatem należy ją „wygładzić”; podbity naród nie jest w stanie sam funkcjonować; skolonizowana grupa stanowi zagrożenie dla samej siebie i cywilizowanego świata, dlatego w interesie „wszystkich” leży sprawowanie nad nią kontroli. Bardzo podobne argumenty wysuwa rząd Federacji Rosyjskiej pod adresem Czeczenii[v].
W rozmowie z pojmanym Iwanem dowódca czeczeński – Asłan Gugajew – stwierdza, że jego przodkowie już od 150 lat są w stanie wojny z Rosjanami. Chociaż rosyjskie media zaprzeczają temu „mitowi”[vi], wiadomo, że podbijanie kaukaskich narodów rozpoczęło się już w XVIII w. Celem caratu było „poskromienie górskich narodów lub zniszczenie niepokornych”[vii], jak stwierdził car Mikołaj I. Apogeum konfliktu stanowiła wojna kaukaska (1817-1859: po wielu latach walk caratowi udało się włączyć terytorium Czeczenii do imperium. Za czasów istnienia Związku Radzieckiego została połączona z Inguszetią. Po upadku ZSRR separatystyczni przywódcy ogłosili niepodległość Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, która jednak nie została uznana przez inne państwa. Dziś rząd rosyjski podkreśla, że walka z „czeczeńskimi terrorystami” to wewnętrzna sprawa Rosji. Traktowanie Czeczenów jako niebezpiecznych bandytów jest zatem silnie zakorzenione w tradycji rosyjskiej. Przykładami mogą być utwory literackie, np. „Jeniec Kaukazu” Tołstoja (na motywach tego dzieła powstał film Siergieja Bodrowa) lub „Kozacka kołysanka” Lermontowa, powstała w czasach kolonizacji Kaukazu (1840r.): „Zły Czeczen pełznie na brzeg, ostrzy swój kindżał...”.
Niektóre rozwiązania fabularne filmu Bałabanowa bardzo przypominają western – gatunek będący, w swym głównym nurcie, apologią kolonizacji Ameryki Północnej. Wyraźnie widoczne są w „Wojnie”, charakterystyczne dla westernu, opozycje: „nasz” i wróg (zamiast nieustraszonego kowboja bohaterem jest dzielny rosyjski żołnierz); dzikość (gór czeczeńskich) i cywilizacja (pionierskie miasteczka zastępują rosyjskie metropolie – Moskwa i Petersburg); opozycje geograficzne (tu: zetknięcie kultury Północy z dzikością islamskiego Południa) [viii].
Wilk i baran
„Albo jesteś pasterzem, albo baranem. Ci co dają się nadziać na rożen, to barany” – mówi do Iwana Asłan. Trzeba być czujnym, bo zbliża się wojna. Jaka? Widz miał okazję usłyszeć o niej w początkowych ujęciach filmu. To dżihad – rozumiany jako krwawa wojna wydana wszystkim niewiernym. W filmie Bałabanowa nie ma miejsca dla pokojowo nastawionych muzułmanów.
Ich przywódca - Gugajew[ix] - zostaje poniżony - nawet jako wyznawca Islamu. Podczas rozmowy Asłana z rosyjskim jeńcem za oknem pojawiają się odprawiający modły żołnierze; jego samego nigdy nie zobaczymy podczas modlitwy. Co więcej, Gugajew powołuje się na szariat – święte prawo Islamu – tylko wtedy, gdy jest to dla niego wygodne (twierdzi, że prawo zezwala na zabieranie pieniędzy Żydom na cele wojenne), ale ignoruje zakaz przeklinania. Asłan chwali się swoim majątkiem w Rosji i stwierdza, że „doi Rosjan”[x]. Asłan waha się, czy wypuścić Iwana. Wie, że nie dostanie za niego okupu, ale i straci człowieka, potrafiącego obsługiwać Internet. Swoją drogą, trudno uwierzyć w to, by po licznych porwaniach w Czeczenii w okresie międzywojennym, i po porażających materiałach z obcinaniem głów jeńcom[xi], zarejestrowanych i pokazywanych w rosyjskiej telewizji, czeczeńscy bojownicy nie potrafili obsługiwać sprzętu elektronicznego (zwłaszcza, że – jak widać w filmie – są lepiej wyposażeni od Rosjan). Iwan wspomina także, że Asłan nie wiedział – przed rozmową z Johnem – o wyższej wartości funta nad dolarem. To dziwi, biorąc pod uwagę jego dostęp do informacji za pośrednictwem Internetu.
W filmie odzwierciedlone zostały liczne przesądy i negatywne stereotypy odnoszące się do Czeczenów. Kiedy Iwan rozmawia z matką i żoną kapitana Miedwiediewa – dzielnego i uczciwego żołnierza armii rosyjskiej, również pojmanego w Czeczenii – starsza kobieta stwierdza, że nigdy nie kupuje pomarańczy „od tych w czapkach”. Barbarzyńskie zachowania bojowników podkreśla powtórzenie sceny zabicia rosyjskich żołnierzy – za drugim razem widz widzi ją w zbliżeniu – na ekranie telewizora, głowy owiec, wbijane na pal, torturowanie jeńców. Okrutny jest sposób, w jaki „kąpią” Margaret czeczeńscy żołnierze. Na jeńców mówią pogardliwie „komercyjni” – od spodziewanego zysku z okupu. Dosłownym wyrażeniem poglądu, że Czeczeni to bandyci, jest stwierdzenie Rusłana – pojmanego przez Iwana czeczeńskiego pasterza: „Nie każdy Czeczen umie paść owce, ale każdy umie strzelać”. W filmie Bałabanowa pokazane są nawet czeczeńskie dzieci kopiące bezbronnych jeńców. Nie zobaczymy tam jednak zrozpaczonego chłopczyka, błagającego obcego dziennikarza o pomoc, kiedy jego dom rozbiła rosyjska bomba[xii]. Jedynie w finałowym starciu rakiety rosyjskich samolotów trafiają w bojowników czeczeńskich – nie zabijając żadnych niewinnych ofiar.
W ostatecznym rozrachunku, nawet niewinnie zachowujący się Rusłan okazuje się być zdrajcą – nie ma moralnych zahamowań przed atakiem na przywódcę (jako że jego rodzina jest zwaśniona z rodem Gugajewa). Z ostatniego opisu Iwana dowiadujemy się, że zeznawał przeciwko niemu na procesie – i, choć sam „nie ucierpiał”, mógł przyczynić się do skazania bohatera na śmierć.
Dziki Zachód
W niewoli Iwan poznał Johna i Margaret – dwójkę aktorów z Anglii, pojmanych dla okupu. Chociaż Iwan i John to bliźniacze imiona, oba – pospolite - należą do zwykłych ludzi, którzy znaleźli się w tragicznej sytuacji. Jednak od początku widać, że jeden jest przeciwieństwem drugiego, a ich relacja bardzo przypomina „niebezpieczne związki” Rosji z krajami Zachodu (jak Anglia, czy USA). Iwan mówi, że już na początku John mu się nie spodobał – wydał mu się „strasznym mięczakiem”, ale porozumienie ułatwiła znajomość jednego języka – angielskiego. John podczas pobytu na ziemiach Federacji Rosyjskiej nauczył się zaledwie kilku słów po rosyjsku – nigdy nie był w stanie zrozumieć tego kraju. Tak, jak kraje Europy zachodniej nie są w stanie pojąć „wewnętrznych” interesów Rosji.
John kilkakrotnie ujawnia zupełny brak orientacji w wojennej rzeczywistości. Podczas transportu w nowe miejsce uwięzienia krzyczy o braku poszanowania praw człowieka[xiii] – choć dla widza oczywiste jest, że muzułmanie gardzą „niewiernymi” jeńcami i nie traktują ich jak ludzi. Co ciekawe, swój film – zapis podróży powrotnej do Czeczenii – zatytułował John „Moje życie w Rosji” – tak jak rząd Federacji uznając Czeczenię za jej część. Pomimo, że dla Rosjan John jest „tym złym” obcym, w ostatecznym rozrachunku przyjmuje rosyjski punkt widzenia na kwestię Czeczenii. Kiedy Asłan uwalnia Johna i każe wrócić z okupem za Margaret – John stwierdza, że nie należy negocjować z terrorystami. O ironio, podobną kwestię wypowie generał rosyjski, odmawiając mu pomocy w ocaleniu życia ukochanej. Prezydent Putin zabronił płacenia okupu terrorystom
W niejednej scenie John staje się wręcz karykaturalny, jak w chwili kupowania „sprzętu” przed powrotem do Czeczenii, czy pod koniec filmu, gdy obnosi się ze swym karabinem, niczym heros amerykańskich filmów sensacyjnych. W pociągu Sasza Matrosow bierze go za Amerykanina – Anglia jest uważana za poplecznika Stanów, który gotów jest na każde skinienie „starszego brata”. Nawet narzeczona wybiera „prawdziwego mężczyznę” – rosyjskiego żołnierza – Miedwiediewa (zdaniem Iwana, już przy pierwszym spotkaniu zakochała się w nim).
John wydawał się być szlachetnym człowiekiem: dbał o swoją narzeczoną, robił wszystko, by zdobyć pieniądze na okup – pomimo niechęci władz i rodziny. Jednak, tak jak komedianci w „Hamlecie” „zdradzili” króla-zabójcę, tak John – zawodowy aktor - zdradził człowieka, który, z narażeniem życia, pomógł mu odnaleźć ukochaną i całemu powrócić z „samobójczej” wyprawy. Cytowany przez Johna monolog z „Hamleta”, książę duński wypowiada w chwili, gdy jego przyjaciele: Rosencrantz i Guildenstern przyznają, że zostali posłani przez zdradliwego króla jako szpiedzy – mieli sprawdzić, czy Hamlet w istocie jest chory psychicznie. Iwan także został zdradzony. Nie rozumiał, co John szeptał do swojej kamery i nie podejrzewał, że zapis brawurowego przedarcia się do obozu groźnego terrorysty przyczyni się do osadzenia go w więzieniu. John zarobił dużo pieniędzy na opublikowanych materiałach i nawet nie zjawił się na rozprawie Wani.
Jest coś chorobliwego w państwie rosyjskim[xiv]
Rosyjski bohater – jak jego ojczyzna – zostaje osaczony i osamotniony. Jednak niebezpieczeństwa i nieszczęścia czekają go i w „rodinie” (słowo to oznacza w języku rosyjskim ojczyznę).
Zadziwiająca jest wypowiedź Asłana, podczas rozmowy z Iwanem przy komputerze. Podając jeńcowi papierosa Czeczen stwierdza, że gdyby politycy rosyjscy byli silniejsi i dzielni, jak pewien silny Rosjanin, którego kiedyś spotkał, Rosja mogłaby wygrać tę wojnę. Potem, z pogardą wymienia kolejne kraje „oddawane’’ przez Rosję – przecież czeczeński separatysta powinien się z tego cieszyć! Zdanie Gugajewa doskonale oddaje natomiast bolączki współczesnego państwa rosyjskiego i ludzi, stęsknionych za dawnym wizerunkiem wielkiego mocarstwa. Rosja coraz bardziej traci kontrolę nad sytuacją byłych republik radzieckich, a niezakończony konflikt czeczeński stał się upokorzeniem dla „wielkiej” armii rosyjskiej i rządzącego nią prezydenta. Dlatego zrozumiały jest przerysowany obraz „groźnego” Putina, dumnie spoglądającego z portretu w gabinecie generała.
Zły obraz państwa dopełniają skorumpowani urzędnicy, byli agenci służb specjalnych, którzy działają wbrew prawu i armia, która zdaje się funkcjonować tylko dzięki istniejącemu w przyrodzie zjawisku absurdu. Iwan kilkakrotnie ze współczuciem pyta innych żołnierzy, ile czasu zostało im do końca; żołnierze gotowi są na każdy – nawet nielegalny handel: przewiozą nieznajomych ludzi przez granicę dla pary nowych butów. Smętnie latające nad Czeczenią bombowce zdają się wypuszczać bomby w powietrze, a dowództwo zupełnie nie dba o zaginionych w boju bohaterów wojennych, jak Miedwiediew. Nawet uniwersytety – mające szkolić przyszłe pokolenie, „nadzieję narodu” – są skorumpowane: także dla syna czeczeńskiego „pasterza” znajdzie się miejsce, choć nie zna on dobrze rosyjskiego.
Na rodzinnej Syberii nie jest lepiej – koledzy Wani, choć nie na wojnie, giną od kul lokalnych gangsterów, sami przystępują do mafii, nie mają szans na normalne życie. Dziewczyna – zupełnie nie rozumiejąca problemów Iwana (przecież nie mogą zamieszkać razem, skoro ojciec Wani ma wrócić ze szpitala), ostateczne faux pas popełnia, serwując chłopakowi herbatę „Akbar” (sic!)
Najgorszy jednak jest fakt, że nie czeczeńscy terroryści pokonali bohatera, ale system prawny jego własnej ojczyzny, karząc go za „Zabójstwo pokojowych obywateli” – choć gdyby Wania zrobił to na służbie – może nawet dostałby medal... W ostatnim ujęciu filmu Wania, razem ze zdradzieckim Rusłanem, siedzą na tle zachodzącego słońca. Jakby skazani na siebie przez tych, którzy jeszcze nie zakończyli tej wojny. Gwiazda słońca zachodzi, a ścieżce dźwiękowej rozbrzmiewają słowa pieśni:
„Moja gwiazda jest zawsze ze mną...
Ona nie świeci nikomu.
Ona nie grzeje nikogo...
I mówi przepraszam- żegnaj ...
I porzuca na zawsze.
Właśnie tak moja gwiazda mnie grzebie”
Ojczyzna, choć potrafi odrzucić, unieszczęśliwić, zawsze będzie kochana. Jednak ze stoickim spokojem swój los zdołają przyjąć tylko prawdziwi bohaterowie, tacy jak Wania.
“What you call hell, he calls home”[xv]
Iwan – obwieszony bronią, zastraszony chłopiec, który po powrocie na wojnę staje się nieustraszonym mężczyzną – przypomina bohatera amerykańskiej serii o weteranie wojny wietnamskiej – Johnie (cóż za zbieżność imion) Rambo. Postać Iwana także wydaje się być przerysowana – jego nonszalancki sposób palenia papierosów, niezwykła odwaga i zdolność do wyjścia nawet ze śmiertelnej opresji – przypominają amerykańskiego żołnierza. Podobnie jak John Rambo, Wania nie mógł odnaleźć się poza wojną. Nie zgadzam się z opinią, że przerysowanie bohatera świadczy o zdystansowanym stosunku autora tekstu do postaci. Podobnie, Rambo tworzony był dla „normalnej” (jak to ujął Bałabanow) publiczności, a nie dla „elity”; również Iwan wpisuje się w konwencję przedstawiania „superbohatera”. Podobna postać pojawia się w innym rosyjskim filmie z 2002 roku, „Antykiller” gdzie osamotniony bohater – były policjant - musi pokonać wielu bandytów, by pomścić swój niezasłużony pobyt w więzieniu i śmierć przyjaciela.
Iwan – jak samo imię wskazuje – jest zwyczajnym „chłopakiem z ludu”, który w strasznych okolicznościach potrafi wykazać się męstwem – choć Asłan zarzuca mu, że walczy tylko dla pieniędzy. W czasach, kiedy nawet „heros” II Wojny Światowej – Aleksander Matrosow[xvi] - przepoczwarza się w handlarza narkotyków, dobijającego interesy z wrogiem, potrzebny jest nowy bohater. Takimi bohaterami są Iwan i kapitan Miedwiejew – który nawet w chwili ocalenia prosi, jak „prawdziwy mężczyzna”, o papierosa. Tylko oni – sprawdzeni w boju - pozostają wobec siebie lojalni (Iwan oddaje wszystkie pieniądze od Johna kapitanowi, a ten – jako jedyny – broni go przed sądem).
Życie takich bohaterów jest możliwe tylko na wojnie, która „z chłopca robi mężczyznę” – jak mówi ojciec Iwana, który sam najchętniej stanąłby do walki. Chociaż los chłopców takich jak Iwan jest okrutny – wielu z nich zostaje rannych lub ginie w wojnie z Czeczenami, których już zawsze będą nienawidzić – „istnieją” ludzie tacy jak Iwan, którzy ze stoickim spokojem przyjmują karę. Na końcu filmu Wania stwierdza, że „fajnie by było” zobaczyć teraz film Johna...
Shoot them all![xvii]
W trakcie podróży do Czeczenii Iwan dowiaduje się, że czasownik „to shoot” oznacza zarówno „strzelać”, jak i „kręcić”. „Spojrzeń kamery” – tak jak luf karabinów – jest w filmie Bałabanowa dużo.
Ludźmi, którzy władają kamerą niczym bronią, są w „Wojnie” dziennikarze, np. rosyjska reporterka. Podobnie John – choć nie jest dziennikarzem i zgadza się filmować swą podróż w gląb Rosji dla zdobycia pieniędzy na okup – staje się coraz bardziej zafascynowany możliwością pokazywania „rzeczywistości”, do tego stopnia, że przed atakiem na obóz Gugajewa zdaje się być pochłonięty jedynie myślą o zdobyciu materiału filmowego. Jak zagraniczni korespondenci, piszący „kłamliwe” artykuły o Rosji, bez trudu dociera na Syberię, choć nawet nie zna języka. Nie rozumiejąc „specyfiki” Federacji Rosyjskiej, oczernia ją – i jej bohatera - w oczach opinii publicznej[xviii]. Choć narratorem filmu jest Iwan – to jednak nie mówi on bezpośrednio do widza, lecz do dziennikarza, prawdopodobnie rosyjskiego, który zadaje mu prowokujące pytania (jak – „Czy był Pan już zdecydowany zabić?”) – choć sam z pewnością na wojnie nie był. Jak wiadomo, zbyt krytyczna postawa rosyjskich mediów została „ukrócona” (ostatnie tchnienie wolna telewizja wydała, gdy w kwietniu 2001. roku kontrolny pakiet NTV za długi przejął Gazprom, czyli de facto państwo)[xix].
John, dziennikarze, czeczeńscy bojownicy – przez zapisywanie swych działań na taśmie filmowej, a także sam Bałabanow (poprzez użycie autentycznych nagrań) starali się w jak najbardziej przekonujący sposób oddać swoją „prawdę” o wojnie i sytuacji w Rosji. Jaką „prawdę” można odczytać z filmu? Jedynym ratunkiem dla Iwana – i dla pogrążonej w chaosie Rosji – są reformy rządowe: silni politycy powinni zaprowadzić porządek w kraju i ukrócić „ataki terrorystyczne” ze strony Czeczenów. Czy można pozwolić, by tacy bohaterowie, jak Iwan, czy Miedwiediew nie mieli przyszłości we własnej „rodinie”?