CZYTELNIA
Spis artykułów
O filmie
Nie ma klątwy której nie odwrócimy
Nie ma uroku, którego nie zdejmiemy
Nie ma demona, którego nie zniszczymy
Dawno, dawno temu żyli sobie dwaj dziarscy i zupełnie różni bracia: cyniczny Wilhelm
i marzycielski Jakub, znani powszechnie jako Bracia Grimm. Przemierzali oni kraj gromadząc
i rozpowszechniając baśnie, które po dziś dzień zachwycają ludzi w każdym wieku. W ich przepełnionych niebezpieczeństwami i tajemnicami opowieściach dobre magiczne siły toczą bój ze złem, a zwykli śmiertelnicy stawiają czoło odwiecznym zasadzkom, zgotowanym przez potwory, mistyczne bestie i złośliwe czarownice.
Bez wątpienia baśnie braci Grimm to fantastyczne, zmyślone opowieści, w które uwierzyć mogą jedynie łatwowierni i przesądni. Czy na pewno? Terry Gilliam, wizjonerski twórca filmowy, autor niezapomnianych wizji światów w „Brazil”, „12 Małpach” oraz „The Fisher King”, przygotował dla rodzeństwa bajkopisarzy niezwykłą przygodę, która rozgrywa się w zaklętym miasteczku, gdzie większość baśniowych fantazji staje się rzeczywistością. Matt Damon i Heath Ledger, dwie najbardziej charyzmatyczne gwiazdy współczesnego kina, wcielają się w postaci jakich nigdy dotąd nie grali: braci, którzy z oszustów mimowolnie stają się bohaterami. Gilliam w swoim filmie przeplata elementy komedii, fantasy, horroru i romansu i kreuje zaskakującą przygodę inspirowaną najbardziej znanymi baśniami na świecie.
„Baśnie to mój świat, świat fantazji i niezwykłych istot” - tak Terry Gilliam wyjaśnia powód dla którego podjął się nakręcenia filmu NIEUSTRASZENI BRACIA GRIMM. „Ostateczny rezultat to scenariusz w który naprawdę uwierzyłem. Założenie polegało na tym, że jeśli uda się stworzyć bardzo realne postaci w realnym świecie, to w momencie gdy te dziwne i przerażające baśniowe elementy wtargną i opanują akcję, widzowie całkowicie uwierzą w ten świat i będą czerpać ogromną przyjemność z odkrywania go”.
Gilliam zdecydował się od samego początku wykroczyć poza fakty z życia braci Grimm i stworzyć dla nich artystyczną wycieczkę silnie inspirowaną ich inteligentnymi, przerażającymi i nieustannie fascynującymi opowieściami. Wyjaśnił to następująco: „Wiele zawdzięczamy braciom Grimm ale fabuła filmu nie dotyczy ich życia z historycznego punktu widzenia. Stworzyliśmy baśń o nich, w której poznajemy braci jako heroicznych facetów przemierzających miasteczka, by uwolnić ich mieszkańców od troli, wiedźm i wszelkiego rodzaju fantastycznych zjaw. Widz jednak szybko odkrywa, że to wszystko to jedynie sprytne oszustwo. W tym czasie armia Napoleona, która właśnie najechała Niemcy usiłuje pochwycić i unieszkodliwić bohaterów. Bardzo szybko jednak wszyscy znajdują się w świecie do złudzenia przypominającym ten z baśni braci Grimm. Ostatecznie baśnie stają się prawdziwe a rzeczywistość splata się z fantazją”.
W hołdzie zarówno wielkości braci Grimm, Gilliam żartobliwie wplata w akcję filmu jednoznaczne wątki z ich niektórych najbardziej znanych, czytanych i uwielbianych na całym świecie baśni. „Czerwony Kapturek, Jaś i Małgosia, Roszpunka... Przez film przewijają się aluzje do tych baśni braci Grimm, które są najlepiej znane odbiorcom” - zauważa reżyser. „Chociaż dzieło bracia Grimm obejmuje kilkaset baśni, chcieliśmy skoncentrować się na tych, które naprawdę tkwią w ludzkich umysłach”.
Film czci przede wszystkim ducha tych ciemnych opowieści: ich wysokooktanową, trzymającą w napięciu mieszankę przeciwstawnych sił magii i strachu, cudu i zemsty i mrożącego krew w żyłach zła. „Baśnie zawsze były sposobem wyrażania lęków i najciemniejszych wytworów wyobraźni. Służyły też utrzymaniu wiary w szczęśliwe zakończenia” - zauważa Gilliam. „Myślę, że baśnie zawsze miały być trochę straszne.
Prawdziwi bracia Grimm żywili podobne przekonanie o niezaprzeczalnej sile jak również wartości rozrywkowej tych baśni. Żyli w czasach tumultu jaki nawiedził dziewiętnastowieczne Niemcy, gdy dominowały przesądy i mity. Były to czasy radykalnych zmian w uprzednio zaściankowej i prymitywnej niemieckiej wsi, gdy armia Napoleona najechała Niemcy przynosząc rozumowe przekonania Wieku Oświecenia. Spotkanie myśli Oświecenia z opartym na mitach i starożytnych historiach sposobem życia zaowocowało nie lada konfliktem, co Gilliam chciał uwiecznić na ekranie, ukazując braci Grimm w czasie podróży do Marbaden wierzących bardziej w oszustwa niż konie połykające dzieci.
„Bardzo interesował mnie konflikt pomiędzy wiarą w fantazję i ideami Oświecenia. Uczyniliśmy to głównym punktem filmu - powiedział Gilliam.
Centrum opowieści stanowią również więzi między braćmi, które raz ich łączą, a raz dzielą. Wilhelm i Jakub Grimm to dwie zupełnie różne osobowości i dwa różne podejścia do życia, jednak fascynacja obojgu tą samą kobietą, po przybyciu do zaklętego miasteczka Marbaden, komplikuje i tak już zatrważający przebieg zdarzeń.
„Ci dwaj bracia kochają się ale i są w stosunku do siebie złośliwi i uszczypliwi. Mimo, iż ich uczucie braterstwa jest bardzo głębokie, ścierają się ze sobą. „Wilhelm to typ, który potrafi oczarować niewiasty – wchodzi do pomieszczenia, a kobiety natychmiast zwracają na niego uwagę i może mieć każdą, którą zapragnie. Jakub z kolei żyje książkową historią o księżniczce i szuka jedynej w swoim rodzaju miłości. Lena Headey, która wcieliła się w traperkę Angelikę okazuje się być ideałem obydwu braci”.
Praca nad filmem była okazją dla Gilliama by sięgnąć do najciemniejszych pokładów swojej wyobraźni i stworzyć mroczny ale i przepełniony humorem świat pełen groźnych lasów, wyniosłych zamków, czyhających wilków i tajemniczych bestii. Wszystko zrealizowane zostało z cechującą Gilliama filmową oryginalnością i rozmachem. Pomysł polegał na stworzeniu dziewiętnastowiecznej rzeczywistości dla braci Grimm, którą następnie należało przekształcić w świat surrealistycznego snu , z którego nie będą mogli uciec.
„Od początku mieliśmy świadomość tego, że aby stworzyć film, który ma przypominać baśń nie da się go nakręcić w prawdziwym lesie czy miasteczku, bo nic baśniowego nie istnieje naprawdę. Zbudowaliśmy więc niemal wszystko od zera: zamki, stodoły, całe lasy, setki ręcznie robionych modeli, wyszkoliliśmy kruki i konie – to zdecydowanie największy projekt w moim życiu” - posumował Gilliam.
CHARYZMATYCZNI BRACIA GRIMM
MATT DAMON I HEATH LEDGER JAKO WILHELM I JAKUB
NIEUSTRASZENI BRACIA GRIMM to przede wszystkim opowieść o komicznych
i fascynujących postaciach tytułowych. Jeden z braci to pragmatyczny, sprytny kanciarz, który usiłuje zarobić na własne utrzymanie w ciężkich czasach jakie nastały w Niemczech po inwazji wojsk Napoleona. Drugi z braci - łatwowierny marzyciel, który wciąż wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia. Przekonania obojgu poddane zostają próbie w drodze do zaklętego miasteczka Marbaden. By ukazać przygody braci w przejaskrawiony sposób, Terry Gilliam powierzył ich role wyśmienitym aktorom, co do których liczył, że zaskoczą go w każdy sposób.
„Z oczywistych względów Matt i Heath stanowili dla mnie istotę filmu” - wyjaśnia Gilliam, „Jednak początkowo widziałem Matta w roli Jakuba, ze względu na jego introspektywną i wrażliwą osobowość, Heath’a zaś jako Wilhelma, bo zwykle jest obsadzany w rolach trzeźwo myślących bohaterów. Jednak w czasie naszego pierwszego spotkania Matt oznajmił mi, że chce wcielić się w postać Wilhelma. Na początku nie byłem przekonany co do tego pomysłu, ale potem Heath oświadczył: „Chciałbym zagrać Jakuba” i wtedy pomyślałem, że to zdecydowanie słuszna decyzja, bo uwielbiam obsadzać aktorów wbrew ich utartym wizerunkom i całkowicie wszystko odwracać. Pomysł okazał się udany, ponieważ zarówno Matt jak i Heath są niezwykle zaskakujący w swoich rolach, zupełnie różnych od wszystkich ich dotychczasowych kreacji”.
„Nigdy nie widziałem żeby ktoś pracował tak ciężko jak Matt by wcielić się w postać tak kompletnie różną od jego prawdziwej osobowości i od każdego innego bohatera, którego dotychczas kreował. Jego sposób bycia jest zupełnie inny i liczę, że widzowie zareagują na rezultaty jego pracy z takim samym zachwytem jak ja. Heath z kolei przyzwyczaił odbiorców do swojego wizerunku jako bardziej konwencjonalnego bohatera, a w tym filmie pokazał swoją inną, bardzo intrygującą twarz postaci lękliwej i cichej. Obydwoje robią wrażenie” - skomentował Gilliam.
Matt Damon z entuzjazmem przyjął propozycję pracy u Gilliama: „Sądzę, że każdy aktor chciałby pracować z Terrym, ze względu na jego wizjonerską kreatywność i pasję z jaką podchodzi do wszystkiego czym się zajmuje. A jeśli doliczyć do tego tak niesamowity projekt jak NIEUSTRASZENI BRACIA GRIMM to cała propozycja jest istny darem niebios. Film jest
i mroczny i śmieszny. Zupełnie inny od tego wszystkiego nad czym pracowałem dotychczas. To baśń, ale zawiera również elementy filmu przygodowego, filmu akcji, horroru, komedii, a nawet romansu”.
Przeniesiona do świata fikcji postać Wilhelma Grimm, sprytnego i cynicznego oszusta nieprzygotowanego na spotkanie ze światem, w którym baśniowe sytuacje stają się rzeczywistością, od razu zaintrygowała Damona. Jak zauważył: „Wilhelm zajmuje się bajkami dla sławy i pieniędzy. Skutkiem czego nie jest w stanie uwierzyć, że lasy mogą naprawdę być zaklęte. Podejrzewa jakiś przekręt i to jego brat sprawia, że dostrzega on rzeczy których nie da się wyjaśnić, które są po prostu magiczne”.
Damon był również pod wielkim wrażeniem tego jak ewoluuje relacja między braćmi kiedy odsłaniają się przed nimi mistyczne sytuacje w Marbaden. „Sam mam brata i byłem zaskoczony tym jak bardzo prawdziwie ujęta jest relacja między rodzeństwem w filmie oraz tym jak ulega ona ciągłym zmianom. Zupełnie tak jak naprawdę ma to miejsce między braćmi”.
By bardziej scementować tę nieopisaną braterską więź, Damon i Ledger spędzali w swoim towarzystwie długie godziny na planie filmowym. „Spędziliśmy mnóstwo czasu gadając i pijąc piwo na koniec dnia, bo właśnie w ten sposób powstaje autentyczna braterska więź”, skomentował Damon.
W ramach przygotowań do filmu Damon studiował informacje na temat życia i czasów autentycznych braci Grimm. Szybko jednak zorientował się, że grany przez niego bohater różni się od prawdziwego Wilhelma Grimma. „Autentyczni bracia Grimm byli niezwykłymi naukowcami
i patriotami. Gromadzili te opowieści po to by Niemcy mogli poszczycić się swoją ludową historią
i odrzucić narzucane im przekonanie o ich barbarzyńskim pochodzeniu” - zauważa Damon. „Były to niesamowite osobowości, dość wpływowe w wielu różnych dziedzinach. Pracowali razem do końca życia. Ich autobiografia oczywiście odbiega od przygody przedstawionej w filmie. Film proponuje zdecydowanie mniej poważne spojrzenie na to kim byli bracia Grimm, koncentrując się na istocie baśni, które stały się tak popularne dzięki nim”.
Podobnie jak Damon, Ledger z równie wielkim entuzjazmem odpowiedział na propozycję pracy z Gilliamem. „Zawsze uważałem go za geniusza. Wyniósł ten projekt na zupełnie inny wymiar i był dla nas inspiracją. Wydobył z każdego, kto był zaangażowany w realizację tego filmu jakąś ekscentryczną, śmiałą cechę. Cała praca nad filmem była czymś zupełnie nowym, innym i zabawnym” - opowiada aktor.
Czymś szczególnie nowym i innym okazała się dla Ledgera postać Jakuba Grimma, niespokojnego bajkopisarza, który odkrywa, że zaczarowane światy, w które zawsze po kryjomu wierzył, istnieją naprawdę. „Ta rola była prawdziwą okazją do tego by wyskoczyć z mojej dotychczasowej skóry” - stwierdza Ledger. „To komiczna postać, a Terry sprawił, że czułem się na tyle swobodnie by dać z siebie wszystko i prawdziwie wyrazić siebie. Praca nad tym filmem była dla mnie doskonałą zabawą”.
Ledger świetnie bawił się również próbując stworzyć więzy krwi z Mattem Damonem. „Stawanie się w oka mgnieniu czyimś bratem to bardzo osobisty proces” - komentuje Ledger. „Próbowaliśmy się dopasować na wiele sposobów. Obserwowaliśmy siebie nawzajem, by upodobnić nasze ruchy i charakterystyczne zachowania. Chodziło jednak o to by wśród pewnych podobieństw zachować mnóstwo znaczących różnic, tak jak często jest między braćmi”.
Gra Ledgera i Damona nadała ton pozostałym aktorom na planie. Jonathan Pryce stwierdził: „Wszyscy byliśmy pod ogromnym wrażeniem Matta i Heatha, którzy tak bardzo zaangażowali się w swoje role i tak fantastycznie współpracowali. Włożyli mnóstwo energii w ten i tak już szalenie pomysłowy świat, który stanowił inspirację dla nas wszystkich”.
OD OFICERÓW PO CZARNOKSIĘŻNIKÓW
GWIAZDORSKA OBSADA TOWARZYSZY BRACIOM GRIMM
Wilhelm i Jakub w trakcie podróży napotykają niezwykłe postaci od politycznych błaznów, przez urocze traperki z puszczy, aż po przerażająco złośliwe wiedźmy, dla których Gilliam zgromadził gwiazdorską obsadę składającą się z najbardziej utalentowanych aktorów teatralnych i filmowych.
Do pracy z Gilliamem powraca dwukrotny laureat Tony Award, odtwórca niezapomnianych ról w klasycznych filmach Gilliama „Brazil” oraz „Przygody Barona Munchausena” - Jonathan Pryce. Wciela się w rolę generała Delatombe, francuskiego gubernatora, który narzuca swoje rządy niemieckiej wsi, gdzie bracia Grimm sprzedają swoje dotychczas fałszywe umiejętności tropienia demonów i odprawiania egzorcyzmów. „Sądzę, że każdy kto czytał scenariusz wyczuł, że ten film w naturalny sposób pasuje do Gilliama, ponieważ jest to ogromny obraz pełen wszelkiego rodzaju wynalazków a dodatkowo porusza on wszystkie tematy, które zawsze interesowały Gilliama: magia, siły nadprzyrodzone jak również baśnie. Film wypełniony został charakterystycznym dla Gilliama rodzajem przejaskrawionych obrazów, ale jest też w tym filmie pewna nowa jakość w karierze reżysera, gdyż jest to najbardziej fikcyjna opowieść jaką kiedykolwiek nakręcił”.
Swoją kreację nieco podłego Delatombe Pryce naznaczył cechującą go teatralnością. „Wydaje mi się, że Terry czerpie przyjemność ze współpracy z aktorami teatralnymi, takimi jak ja czy Peter Stormare głównie dlatego, że nie ma w nas obawy przed przesadą w grze” - zauważa Pryce. „Zawierzyliśmy Terry’emu i jego umiejętnościom zażegnania takiego ewentualnego niebezpieczeństwa. Mimo to jego dwie główne wskazówki w czasie pracy nad tym filmem brzmiały: bardziej zabawnie i mrocznie”.
Według Pryce’a grany przez niego, zamknięty w sobie bohater ma cztery główne priorytety w życiu: „Delatombe skupia się na uciskaniu i poskramianiu ludzi oraz wynajdowaniu wielkich afer” - mówi śmiejąc się Pryce. „A do tego oczywiście zależy mu na tym by mieć tych nieznośnych braci Grimm na oku, co z kolei skutkuje tą niewiarygodną i zaskakującą przygodą”.
Delatombe ma najbardziej niezwykłego pomocnika – komicznego i nieudolnego, ohydnego pachołka Cavaldi sprowadzonego z włoskiej Parmy. W tę postać wcielił się szwedzki aktor Peter Stormare, który swoją aktorską karierę rozpoczął na deskach teatru pod kierownictwem Ingmara Bergmana a następnie zagrał w kilku cieszących się popularnością hollywoodzkich filmach ostatnich lat.
Stormare wychował się na baśniach braci Grimm w rodzimej Skandynawii. Stąd jego przekonanie o tym, że Terry Gilliam jest w stanie ożywić te historie jak nikt inny. „Autentyczne baśnie braci Grimm mają w sobie pewną mroczność i figlarność, które dzieci zarówno uwielbiają i które jednocześnie je przerażają. Nikomu jak dotąd nie udało się uchwycić tego na ekranie. Terry’ego wyróżnia ten mroczny, ostry humor, wywodzący się z Monty Pythona, który w zestawieniu z baśniami braci Grimm tworzy wspaniałą mieszankę. Wiedziałem, że włączenie się do tego świata będzie fascynującym doświadczeniem, a rola Cavaldi jest rewelacyjna” - twierdzi Stormare.
„Szczególnie podoba mi się to, że w filmie pokazano jak ludzie dają się usidlić i zaplątać w historie, mity i legendy które sami snują” - dodaje Stormare.
Sam Cavaldi bardzo szybko zostaje wplątany w zaklęte opowieści braci Grimm, choć jego zadaniem było wydobyć z nich prawdę przy pomocy potwornie złowrogiej, aczkolwiek kompletnie nieskutecznej, specjalnie skonstruowanej maszyny. Stormare bardzo polubił tę niezwykłą postać – budowniczego szalenie pomysłowego gabinetu okropności, który jednak tylko groźnie wygląda. Cavaldi to jeden z najciemniejszych charakterów w filmie, ale wnosi on również do filmu mnóstwo humoru.
„Cavaldi to wspaniały bohater, bo posiada wszystkie cechy człowieka. Nie jest po prostu zły i z pewnością nie jest też tylko dobry. Potrafi być zabawny, wzruszający, tajemniczy, a nawet brutalny. Terry określił go jako tego demona, który dręczy i inspiruje braci Grimm przez cały czas ich dążeń”skomentował aktor.
Rola Cavaldi była również dla Stormare’a okazją do bliskiej współpracy z Mattem Damonem i Heathem Ledgerem, co wspomina on jak wyjątkową przyjemność. „Pracowałem już z wieloma świetnymi aktorami, ale jeszcze nigdy nie spotkałem dwóch bardziej zaangażowanych w swoją pracę młodych gwiazd. Musieli mieć w sobie sporą odwagę żeby wniknąć w ten tak zupełnie różny od rzeczywistości świat”.
Szczególną frajdę ze współpracy ze Stormarem w roli Cavaldi czerpał Matt Damon: „Cavaldi jest niesamowicie śmiesznym bohaterem. Ma się sprawdzić jako słynny śledczy z Włoch, ale sam się boi. To ktoś, kto jest jednocześnie zabawny i niebezpieczny, a Peter świetnie zachował tę równowagę”.
Terry Gilliam dodaje: „Cavaldi to czarny charakter ale w komicznym duchu, który ostatecznie okazuje się być bardzo bohaterski. Wyzwanie dla odtwórcy tej roli polegało na tym, by nie uczynić z tej postaci ani zbyt wielkiego błazna, tak że przestałby być groźny, ani nie przesadzić w złowrogiej twarzy bohatera, co odebrałoby mu jego komiczną stronę. Tak wyśmienity aktor jak Peter z entuzjazmem podjął to wyzwanie. Jest pełen wyrazu, teatralny i zaskakujący. Razem z Jonathanem Prycem stworzyli cudowną kreację”.
W filmie pojawia się również olśniewająca, romantyczna piękność, której nikt nie może się oprzeć i zła czarownica, którą trzeba pokonać. W postać zachwycającej urodą miejscowej traperki Angeliki wcieliła się młoda brytyjska aktorka Lena Headey, zaś rolę pięciuset letniej Królowej Luster zagrała światowa gwiazda ekranu Monica Bellucci.
Terry Gilliam był pod szczególnym wrażeniem postaci Angeliki – urzekającej samotniczki, kobiety wyprzedzającej swoje czasy. „Z wielu względów Angelika jest w pewnym sensie pierwszą wyemancypowaną kobietą w swoim miasteczku. Żadna inna przed nią nie wyjechała z tej miejscowości. Ona zaś nie tylko opuściła rodzinny dom, ale wybrała się na uniwersytet w mieście. W pewnym sensie Angelika tkwi gdzieś pomiędzy dwoma światami. Z jednej strony przywykła do pewnego rodzaju praktycznej rzeczywistości, z drugiej zaś strony jest przekonana o tym, że otaczający ją świat jest całkowicie i niezaprzeczalnie zaklęty” - wyjaśnia Gilliam. „Aktorka do tej roli musiała być nie tylko piękna lecz również twarda i niezależna. Lena nadaje postaci tę silną osobowość. Poza tym rola Angeliki wiąże się z siłą fizyczną, ponieważ bohaterka jeździ konno, strzela z łuku a przy tym roztacza wokół siebie aurę niepojętej, tajemniczej kobiety, która odrzuca zasady braci Grimm”.
Lenie Headey szczególnie przypadła do gustu ta cząstka Angeliki, która skłania ją do rywalizacji z przedstawicielami płci męskiej, w tym wypadku braćmi Grimm. „To sprytna wiejska dziewczyna, w której mniemaniu Wilhelm i Jakub to para głupców z miasta przekonanych o tym, że ich uczone sposoby z łatwością załatwią kwestię nadprzyrodzonych zjawisk. Potem jednak wszytko toczy się zupełnie inaczej” - wyjaśnia Lena.
Tymczasem Angelika nieświadomie wbija klin pomiędzy braci, gdyż obydwoje ulegają jej wrodzonemu urokowi. „Myślę, że Wilhelm i Jakub są ciekawi Angeliki a ona jest równie ciekawa ich” - zauważa Headey. „Za sprawą Angeliki bracia zaczynają dostrzegać w sobie nawzajem coś, czego wcześniej nie zauważali. Rezultatem tego są pojawiające się później problemy”.
Pomimo sceptycznego podejścia do braci Grimm ucieleśnianej przez nią bohaterki, Lenę Headey niezmiernie ucieszyła sposobność stworzenia romantycznego trójkąta z Mattem Damonem
i Heathem Ledgerem. „Są zabójczo przystojni, więc byłam bardzo zadowolona” - wspomina z uśmiechem.
Największą radość jednak sprawiła aktorce możliwość wykroczenia poza granice rzeczywistości. „Cudownie jest móc całkowicie wniknąć w świat, w który wierzyło się jako dziecko”opowiada. „W dzieciństwie czytałam baśnie braci Grimm i naprawdę fantastycznie jest nagle znaleźć się w jednej z nich. A sposób w jaki Terry Gilliam i cała ekipa wyczarowali tę baśń sprawił, że czułam się jak we śnie, tylko bardziej wyraźnym, zabawnym a nawet przerażającym”.
W jednej z najbardziej urzekających ról – złośliwej czarownicy w Marbaden pojawia się Monica Bellucci. Królowa Luster, licząca pięćset lat, nieśmiertelna czarownica zrobi wszystko by osiągnąć nieprzemijającą urodę. Bellucci, podobnie jak pozostali aktorzy, nie mogła odrzucić propozycji pracy nad tym filmem. „Jestem wielką fanką Terry’ego Gilliama i zawsze uwielbiałam jego filmy. Poza tym Gilliam zgromadził doskonały zespół aktorski z dwoma bardzo silnymi
i zabawnymi aktorami – Mattem i Damonem w roli braci Grimm. Najbardziej jednak podoba mi się fakt, że fabuła rozgrywa się w fantastycznym świecie potworów, czarownic i złych królowych”.
Bellucci nie zawahała się wniknąć w najbardziej mroczną z mrocznych stron jej postaci. „Uważam, że w roli złej królowej kryje się wiele niuansów. Nie chciałam przedstawić jej jako zwykłego skąpca lecz raczej jako postać, której los stał się dość smutny. Będzie żyć wiecznie ale powoli się starzeje i staje się niedołężna i na tym właśnie polega tragizm tej postaci, który stanowił część tego co mnie w niej interesowało”.
W granej przez siebie postaci Bellucci odkryła, obok jej czarodziejskiej natury również wiele realistycznych cech. „Myślę, że wiele kobiet rzuciłoby urok by zyskać nieustającą młodość i urodę”- zauważa. „To właśnie jeden z wspaniałych aspektów baśni braci Grimm: czasami poprzez wytwory wyobraźni najtrafniej dostrzega się rzeczywistość”.
SCENOGRAFIA FILMU
Aby stworzyć wizerunek łączący przykuwającą uwagę rzeczywistość z tym co fantastyczne
i przerażające, Terry Giliam wybrał na miejsce kręcenia zdjęć urokliwą Pragę i średniowieczną czeską wieś. Jednak, nawet tam nie udało mu się znaleźć odpowiedniego miasteczka, które „zagrałoby” zaklęte Marbaden. By wyróżnić Marbaden wśród innych miejscowości Gilliam chciał stworzyć rewię metaforycznych obrazów: luster, labiryntów, bestii i efektów światłocienia.
Zatrudnił więc dobrze rokującego scenografa Guy Dyas, autora docenionej scenografii do „X2: X-Men United”. Jego zadanie polegało na zbudowaniu od zera całego, liczącego 25 budynków miasteczka. Wspólnie z Gilliamem opracowali współczesny projekt inspirowany zagadkową fantazją dziewiętnastowiecznego ekspresjonizmu i klasycznymi, pełnymi detali, czarno-białymi atramentowymi ilustracjami, które często pojawiają się w książkach z bajkami. Gilliam chciał również w pełni wykorzystać naturalne otoczenie. „Wystarczy przyjrzeć się otaczającemu nas światu, temu jak wyglądają drzewa” - zauważa. „Są dziwne i często przerażające. Nie zawsze trzeba tworzyć, czasem wystarczy wykorzystać to co istnieje w naturze. Plan do tego filmu jest połączeniem tego co artystyczne z tym co naturalne”.
Zadanie jakiemu musiał sprostać Dyas było ogromnym przedsięwzięciem – wzniesienie całego dziewiętnastowiecznego niemieckiego miasteczka z kościołem, piekarnią, mostami, stajniami i drogami, oraz stworzenie zaklętego lasu pełnego skał, strumyka i strzelistych drzew na czeskiej ziemi. Szybko jednak zrozumiał, że nie było alternatywy. „Nigdy nie znaleźlibyśmy takiego miasteczka jak to, które sami stworzyliśmy” - zauważył. „A ponieważ budowaliśmy wszystko od zera mogliśmy przekraczać wszelkie granice”.
Praca z Gilliamem była dla Dyas realizacją odwiecznego marzenia. „Zawsze będę miał w pamięci wrażenie jakie wywarł na mnie film „Brazil”, gdy widziałem go po raz pierwszy. To wizualne arcydzieło uświadomiło mi możliwości scenografii” - wspomina. „Wiedziałem, że praca z Gilliamem będzie niesamowitym doświadczeniem”.
Scenograf poświęcił ponad rok na niekończące się pomysły, szkice i wstępne projekty. Najpierw dał się pochłonąć baśniom braci Grimm, czytając jedna za drugą. Równocześnie studiował prace licznych artystów Złotego Wieku ilustracji do bajek, kiedy to ilustratorzy wykorzystywali światło, cienie i wyobraźnię, czego rezultatem były niezapomniane obrazy fantastycznego świata. Te poruszające, piękne rysunki z przeszłości posłużyły Dyas jako źródło inspiracji, pod wpływem którego naszkicował najważniejsze miejsca akcji do filmu. Poza Marbaden, Dyas zaprojektował również tak niezwykłe miejsca jak Komnatę Tortur Delatombe’a, Twierdzę Charot niczym z Roszpunki czy luksusowy rydwan dla Cavaldi.
Zanim rozpoczęła się budowa scenografii, Dyas wspólnie z Gilliamem przeczesali czeską wieś w poszukiwaniu starych gnijących drzew pod budowę domów w Marbaden. Ponad 700 drzew przesadzonych do betonowej podstawy stało się niewiarygodnie realnym sztucznym lasem, w którym można było operować światłem i kamerami tak, jak w żadnym prawdziwym lesie. „Mam obsesję na punkcie struktur i wykończeń i tym podobnych rzeczy, a Guy jest w tym doskonały” - twierdzi Gilliam.
Miasteczko i las powstały w ciągu tygodni intensywnej i sprawnej pracy w studio w Barrandov. By sceneria była jak najbardziej autentyczna, Dyas z Gilliamem wybrali tradycyjne metody budowania. Z tego względu nad planem do filmu pracowali tradycyjni kamieniarze, stolarze, rzemieślnicy kryjący dachy strzechą oraz rzeźbiarze pracujący w drewnie. Dodatkowo wykorzystano kilka autentycznych miejsc w Czechach. Przede wszystkim zamek Krivoklat, w środkowej Bohemii, Jest to imponująca, wyjątkowa dwunastowieczna twierdza uważana za jeden z najstarszych zamków o największym znaczeniu historycznym w Czechach. Inne „zamkowe miejscowości”, które pojawiają się w filmie to Kacina, Kutna Hora oraz Ledec.
„Czechy to najdoskonalszy plener dla tego filmu” - twierdzi Dyas. „Nie chodzi tu nawet o same miejsca ile o nieustanną inspirację jaką one dostarczały. Spacer po zasypanej śniegiem Pradze z jej oryginalną architekturą przeniósł nas w czasie do innego świata, co wywarło na nas ogromny wpływ”.
Dla aktorów plan filmowy stał się skarbem, który rozbudzał ich wyobraźnię. Jak twierdzi Matt Damon: „Wchodząc na plan stworzony przez Guy Dyas przenika się natychmiast do zupełnie innego świata. Scenografia wywiera niesamowite wrażenie i przenosi do tego świata w cudowny sposób”.
Ów niezwykły świat przeplatany jest ekstrawaganckimi, pełnymi drobiazgów kostiumami autorstwa Gabrielli Pescucci, laureatki Oscara („Wiek Niewinności”. „Charlie i fabryka czekolady”, „Van Helsing”) i Carlo Poggioli („Van Helsing”). Duet ten współpracował z Terrym Gilliamem przy nominowanym do Oscara za kostiumy filmie „Przygody Barona Munchausena”. Ich projekty do NIEUSTRASZONYCH BRACI GRIMMM obejmują całą gamę strojów od autentycznej odzieży męskiej z dziewiętnastowiecznych Niemiec, strojów chłopskich aż po wymyślne kreacje fantazji, zwłaszcza pełną przepychu, czerwoną suknię, którą przywdziewa Monica Bellucci jako Królwa.
Uchwyceniem efektów wizualnych, tych realnych i tych surrealistycznych, zajął się nowatorski Newton Thomas Sigel, który pracował przy zdjęciach takich cieszących się popularnością współczesnych filmów, jak: „Podejrzani” i „Złoto pustyni”. Atmosferę magii i tajemniczości w filmie tworzy również inspirowana ludowymi brzmieniami muzyka, skomponowana przez Dario Marianelli („Duma i Uprzedzenie”, „I capture the Castle”).
Chociaż cała ekipa niestrudzenie pracowała nad stworzeniem estetycznego, wizualnego i muzycznego obrazu snów, koszmarów i czarów na ekranie, Gilliam pragnął pozostawić znaczną część tego, co w filmie najbardziej ekscytujące wyobraźni widzów. „Zawsze kiedy kręcę film, uważam, ze 90 procent tego, co widać na ekranie powinno pozostawać w cieniu, żeby widzowie uruchomili wyobraźnię” - wyjaśnia Gilliam. „Zadanie aktorów i pozostałej ekipy polega na dostarczeniu wskazówek. Reszta należy już do widza. Zależy mi na tym by wystawić widza na próbę, prawdziwie go przestraszyć i poruszyć. Im mniej pokazujemy, im więcej sugerujemy, tym lepiej”.
Ta sama dewiza dotyczyła efektów specjalnych w filmie, które ostatecznie pojawiają się w 750 scenach. „Ekipa od efektów specjalnych miała ucieleśnić wszystko, czego nie można było stworzyć namacalnie: sprawić by drzewa chodziły, przemienić wilki w drwali, sterować krukami, zobrazować konia połykającego dziecko oraz cofnąć w latach Monicę Bellucci na przykład z pięciuset letniej do dwudziestopięcioletniej postaci” - wyjaśnia nadzorujący pracę nad efektami specjalnymi Kent Houston.
Prawdopodobnie najtrudniejszym w realizacji efektem specjalnym, a przy tym kluczowym dla filmu, okazał się inspirowany baśniami wilk. „W filmie o zaczarowanym lesie musi pojawić się wilk!” - twierdzi Terry Gilliam. Kent Houston zaś dodaje: „Nasz wilk nie jest wilkiem jakiego znacie, lecz bardzo niezwykłą bestią o bardzo specyficznych cechach i detalach, które wymagały ogromnej pomysłowości”.
Houston blisko współpracował z Gilliamem przez cały czas tworzenia filmu, starając się trzymać jego prostego podejścia. Ujął to następująco: „Nasza misja polegała na tym, by urzeczywistnić szalone wizje Terry’ego i wykorzystując wszystkie dostępne technologii stworzyć jego świat dla widzów”.
PRAWDZIWI BRACIA GRIMM
W NIEUSTRASZONYCH BRACIACH GRIMM Matt Damon i Heath Ledger grają fikcyjne postaci Wilhelma i Jakuba Grimm, którzy wyruszają w niesamowitą przygodę do mrocznego serca baśni. Chociaż życie braci Grimm z historycznego punktu widzenia nie stanowi istoty filmu, to jednak wiele im on zawdzięcza. Zasadniczy wpływ na postać filmu miało nieustające przekonanie autentycznych braci Grimm o tym, że baśnie zawsze będą podstawowym sposobem zgłębiania największych lęków ludzkości oraz nieśmiertelnej wiary w cuda.
Prawdziwi bracia Grimm – Jakub Ludwig Carl Grimm oraz Wilhelm Carl Grimm przyszli na świat w odstępie jednego roku na progu dziewiętnastego wieku w Hanau, w Niemczech. Potem przeprowadzili się do kamiennego domu z wieżyczkami w Steinau, niewielkiego miasteczka zbudowanego wokół szesnastowiecznego zamku. Idąc w ślady ojca - prawnika, nierozłączni bracia podjęli studia prawnicze na uniwersytecie w Marburgu. Tam właśnie zaczęli gromadzić opowieści ludowe i baśnie przekazywane z pokolenia na pokolenie, pełne rozbójników, królów, wilków i czarownic, macoch i usługujących im dziewcząt oraz wszelkiego rodzaju magicznych sytuacji i dylematów moralnych. Zainteresowanie tymi opowieściami wynikało z ich fascynacji językiem, historią wsi i kulturą niemiecką. W nadziei na ocalenie zagrożonego sposobu życia bracia Grimm poświęcili się odkrywaniu, spisywaniu i publikowaniu opowieści, które poznali dzięki niemieckim wieśniakom.
W roku 1812 żyjąc na skraju nędzy bracia Grimm opublikowali swój pierwszy zbiór baśni – „Baśnie Domowe i Dziecięce”, a w kolejnych latach wydali ponad 200 opowieści. Cieszący się nieustającym powodzeniem zbiór zawierał baśnie, które potem stały się znane jako :”Kopciuszek”, „Śpiąca Królewna”, „Czerwony Kapturek”, „Jaś i Małgosia”, „Żabi Król”, „Królewna Śnieżka”, czy „Roszpunka”. Ostateczny zbiór pod tytułem „Baśnie braci Grimm”- przetłumaczono na 160 języków.
Obecnie, ich baśnie stanowią nieodłączną część kultury i niemal każda postać mediów przekształciła je na własny użytek – od opery, po filmy, muzykę rockową, aż do mody. Zaś sam styl ich dzieł i struktura baśni wywiera wpływ na literaturę dziecięcą od ponad stulecia i pozostawiła niezatarty ślad na filmach fantasy.
Wilhelm Grimm zmarł w 1859, jego brat w 1863 roku. Jednak historie opatrzone ich nazwiskiem i niezatarty ślad jaki te opowieści odcisnęły na ludzkiej wyobraźni uczyniły ich nieśmiertelnymi.
|