Filmem „The Galindez Filme” postanowiłem powrócić do jednej z największych tajemnic powojennej Hiszpanii – historii tragicznej, niewyjaśnionej do dzisiaj śmierci Jesusa de Galindeza. Galindez był baskijskim prawnikiem i aktywistą politycznym. Po upadku Republiki Hiszpanii w 1939 roku Galindez wyjechał do Dominikany. Tam sprawował oficjalne funkcje w rządzie dyktatora Trujillo. W 1946 roku zamieszkał
w Nowym Jorku, gdzie pracował na uniwersytecie, pisał artykuły i był jednocześnie czynnym działaczem Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej. W 1956 roku Galindez przystąpił do pracy nad pracą doktorską, poświęconą dyktaturze w krajach Ameryki Łacińskiej. Opierał się przy tym na swoich doświadczeniach i obserwacjach
z Dominikany. Wciąż rządzący w tym kraju Trujillo usiłował kupić milczenie Galindeza, ale bezskutecznie.
12 marca 1956 roku, tuż po obronie swojej pracy, Galindez został uprowadzony. Okoliczności tego uprowadzenia i prawdopodobnej śmierci – choć ciała nigdy nie odnaleziono, Galindez nigdy więcej nie dał znaku życia – nie zostały po dziś dzień wyjaśnione. Columbia University przyznał mu pośmiertny tytuł doktora honoris causa. Praca Galindeza została opublikowana – pod tytułem „Era Trujillo” – i stała się bestsellerem.
Dlaczego zainteresowała mnie ta historia? Bo opowiada o tym, jak zmieniało się przez lata pojęcie kodu etycznego, o tym, jak ludzie u władzy usiłowali wpłynąć na niepokornych i o roli służb specjalnych, jako katalizatorów najważniejszych wydarzeń minionego stulecia. Naszym celem było osiągnięcie takiego punktu, gdzie prawda wygląda jak fikcja, a fikcja może być prawdą.
W moim filmie są trzy poziomy narracji. Pierwszy dotyczy Muriel, prowadzącej śledztwo, jednocześnie narratorki, kobiety poszukującej własnej tożsamości. Obywatelka współczesnego „imperium europejskiego”, chce dowiedzieć się więcej
o etyce ludzi walczących w ruchu oporu i właśnie Galindeza obiera sobie za wzór swojego bohatera romantycznego. Druga dotyczy samego Galindeza – zwłaszcza okoliczności jego zaginięcia. Opowiadam ją w dwóch sferach czasowych – rozgrywając akcję w 1956 roku i pod koniec lat 80-tych, kiedy Muriel stara się rozgryźć tajemnice przeszłości partii Basków. Po trzecie wreszcie, staram się ukazać siły polityczne, które miały ogromny wpływ na taką a nie inną śmierć Galindeza.
Trzeci wątek interesował mnie szczególnie. Chciałem pokazać, że ludzie stojący
u sterów władzy bywają bezkarni, mając do dyspozycji szereg ludzi, nazywających siebie „tajnymi agentami”.
To fascynująca historia, a my postanowiliśmy nadać jej formę thrillera. Stąd widz otrzymuje kawałki układanki – pełne niedopowiedzeń, półprawd i zaprzeczeń,
z których będzie musiał ułożyć sobie logiczną całość.
Sprawa Galindeza wciąż jest pełna tajemnic: nie wiemy, kto stał za uprowadzeniem
i zabójstwem Galindeza. Być może jednak nasz bohater żyje, pod zmienionym nazwiskiem. Być może świadczył usługi rządowi Stanów Zjednoczonych, a może dyktatorskiemu rządowi Dominikany? Nie wiemy, jaką ceną przyszło mu zapłacić za wiedzę, jaką posiadł. Niemniej jednak mając taką historię i takiego bohatera, nie mogliśmy nie przedstawić jej na ekranie.
Muriel, nasza bohaterka, dąży do prawdy i my odkrywamy ją razem z nią. Staraliśmy się, by przy zachowaniu konwencji thrillera dopracować nasz film od strony wizualnej – każdy z krajów, w których rozgrywa się akcja, różnicować światłem i kolorystyką. Jednocześnie bardzo precyzyjnie różnicowaliśmy poszczególne epoki, w których toczy się nasza opowieść.
Historia Galindeza jest opowieścią ponadczasową. Dlaczego? Bo choć opowiadamy o wydarzeniach sprzed prawie pół wieku, wciąż słyszy się o podobnych historiach, dziejących się jak najbardziej współcześnie...
Gerardo Herrero