"Sztuka spadania" to drugi krótki film Tomka Bagińskiego przeznaczony na ekrany kinowe.
To wciąż ta sama technika realizacji filmu, która opracował Tomek przy poprzednim filmie jednak o stylistyce zupełnie odbiegającej od klimatu "Katedry".
"Potrzebowałem oddechu po patosie "Katedry". Kosztowała mnie ona sporo czasu i wysiłku. Tym razem chciałem spróbować stylistyki nieco lżejszej" - mówi Tomek. Pomysł na "Sztukę" urodził się podczas końcowych prac nad "Katedrą". Miała to być historia wojskowa przepełniona czarnym humorem z odrobiną ukrytych znaczeń.
"Na etapie pracy nad scenariuszem tematyka wojskowa wydawała mi się dość niewinna. Ot, lekka satyra z delikatna kontrowersją... Teraz pewnie film będzie odbierany nieco poważniej. Wybrałem sobie taką technikę tworzenia, w której od pomysłu do dzieła mijają długie miesiące. Historia więc zaskoczyła mnie samego... " - dodaje Tomek.
Kilka słów o produkcji
Realizacja oraz produkcja krótkich filmów z myślą o kinie to poboczna działalność firmy Platige Image, która związana jest z rynkiem reklamowym. "Cieszę się, iż twórcy tacy jak Tomek chcą realizować u nas swoje pomysły. Staramy się ich wspierać i pomagać im produkcyjnie, gdyż realizacja takiego filmu to doskonała promocja firmy zarówno w kraju i zagranicą" - mówi Jarek Sawko.
"Sztuka spadania" jest dziełem nie tylko jednej osoby, tak jak to było w przypadku "Katedry".
Jest to efekt pracy kilkunastu osób, w większości związanych z firmą Platige Image.
Tomek: "Od początku wiedziałem, że tym razem chce odejść od schematu człowieka - orkiestry. Chciałem sprawdzić, czy dam radę nie tylko jako sprawny grafik, animator, ale przede wszystkim jako reżyser". Od samego początku przy realizacji filmu pracowało kilku zdolnych młodych grafików. "Na pewno będziemy chcieli opracować system praktyk dla utalentowanych artystów dając im możliwość zdobywania doświadczenia poprzez ich zaangażowanie w produkcyjną działalność firmy" - mówi Marcin Kobylecki.
W ten sposób trafił do Platige’a, Rafał Wojtunik, który opracował koncepcję plastyczną filmu.
"Trafiłem na Rafała przeglądając fora internetowe poświęcone grafice. Jego prace wskazywały, że ich twórca doskonale wie, czym jest kolor, jak posługiwać ołówkiem, a na dodatek sugerowały, że jest on obdarzony niemałym talentem graficznym. Rafał jest znakomitym grafikiem, więc zaproponowałem mu pracę przy realizacji filmu. Pierwszym zadaniem było stworzenie postaci Doktora. Szkice tak mi się spodobały, że poprosiłem Rafała o opracowanie koncepcji plastycznej dla całego filmu" - mówi Tomek.
Rafał Wojtunik: "Pomysły urodziły się w głowie już podczas oglądania storyboardu i czytania
scenariusza. Tomek początkowo zakładał, iż będą to proste realistyczne postacie, ale kiedy zobaczył, że wyobrażam je sobie jako groteskowe charaktery bliskie stylistyce Dudy Gracza stwierdził, że doskonale pasują do klimatu filmu. Chciałem, aby sam wygląd postaci informował, że są to skrzywione osobowości, jednak takie, które nie kojarzą się z żadną konkretną armią".
Praca nad filmem
Głównym założeniem techniki filmu było skonfrontowanie nowoczesnego języka animacji komputerowej z klasyczna ręczną pracą, tak aby obraz zyskał walory malarskie. Prawie wszystkie tła są malowane, tak samo ręcznie pomalowano modele bohaterów. Aby spotęgować wrażenie użycia zwykłej kamery, nie zaś obrazu komputerowego, zastosowano kilka trików znanych z japońskiej animacji i filmu aktorskiego. Wielkim wyzwaniem była animacja postaci, której współtwórcą jest Grzegorz Jonkajtys. Posłużył się on specjalnym programem do animacji postaci, który umożliwia manipulacje cyfrowego modelu w trójwymiarowej scenie. Proces tworzenia takiej "marionetki" polega na zbudowaniu wirtualnego szkieletu wewnątrz trójwymiarowego modelu, a następnie oprogramowaniu kontrolerów - "linek", którymi manipuluje animator. Praca animatora polega na nadaniu postaci w odpowiednich kluczowych klatkach, charakterystycznych póz, stanowiących później poszczególne fazy ruchu.
"Największą trudność sprawiło mi animowanie szaleńczo tańczącego generała. Przy jego fizjologii i niemałych gabarytach, bardzo trudno było zmusić go do wykonywania dynamicznego tańca" mówi Grzegorz Jonkajtys.
Film od razu został podzielony na 6 sekwencji nazwanych aktami, na które składały się 75 ujęcia i każde z nich otrzymało odpowiedni numer i katalog. To ogromna ilość danych, a specjalne nazewnictwo usprawniło zarządzanie nimi w końcowym etapie pracy, gdy trzeba było wprowadzać ostatnie poprawki. Film zajął około 300 gigabajtów, a czas renderowania filmu udało się zamknąć w ciągu 6 tygodni. Czas od rozrysowania scenariusza do finalnego filmu to około półtora roku, ale czysta praca zajęła w tym czasie około 8 miesięcy.
"Starałem się komputer wykorzystać tylko tam, gdzie rzeczywiście przyśpieszało to pracę i poprawiało jakość. Zazwyczaj starałem się dać współtwórcom filmu jak najwięcej wolności" - podsumowuje Tomek.
Muzyka
Motywem przewodnim filmu jest utwór "Asfalt Tango" bałkańskiej kapeli Fanfare Ciocarlia.
Realizacji dźwięku do filmu podjęli się Kuba Pietrzak i Wojtek Mularczyk ze studia Post Meridian Productions - producent ścieżki dźwiękowej "Wcześniej współpracowaliśmy już przy realizacji "Katedry". Był to więc pierwszy adres, pod który poszedłem szukając realizatora dźwięku" - mówi Tomek.
"Koncepcja estetyczna filmu, zakładała użycie realistycznych efektów dźwiękowych oraz unikanie przenośni i podbarwień, charakterystycznych dla filmów animowanych. Kluczem do stworzenia szczególnego nastroju w filmie była kompozycja i montaż tychże efektów, a wykorzystanie technologii Dolby Digital pozwoliło w przejrzysty sposób ukazać bogactwo i wielowarstwowość ścieżki dźwiękowej" - mówi Kuba Pietrzak. Zgranie dźwięku Dolby Digital na potrzeby kina wykonali Tomek Dukszta, Kuba Pietrzak i Wojtek Mularczyk w Studiu S1 w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.