Terence Gross jest w filmowym świecie facetem z wizją. Ten Brytyjczyk jest wart obserwacji; już
niebawem jego nazwisko powinno się pojawić w Hollywood.
"Hotel Splendide" to mroczna opowieść o hotelu, dość ekscentrycznie prowadzonym przez niewielki dziwaczny personel. Film
został najlepiej opisany przez Tima Burtona, reżysera "Monty Pythona" jako remake "Psycho" Jest pełen angielskiego humoru,
mrocznego klimatu i fantastycznych zdjęć.
Kaos 2000 Magazine
K2K: Czy hotel jest częścią opowieści, czy też opowieść jest częścią hotelu?
Terence Gross: Historią zainspirowała mnie dwójka moich kuzynów, którzy prowadzili bar i byli trochę jak bohaterowie Hotelu
Splendide. Zawsze mi się wydawało, że mogą stanowić dobry materiał na film. Pierwotnie chciałem stworzyć naturalistyczną
historię o ich sposobie prowadzenia baru. Wtedy pomyślałem, że byłoby interesujące zobaczyć jak ich matka umiera a oni nadal
czują jej obecność. Byłoby to jeszcze bardziej surrealistyczne.
K2K: Jak wielki wpływ miał na Ciebie Tim Burton? Jest tu trochę "Edwarda Nożycorękiego" i "Miasteczka Halloween".
TG: Tak przypuszczam, ponieważ tacy reżyserzy jak Tim Burton i Terry Gilliam umieszczają swoje historie w nieco
surrealistycznych światach i ja również lubię taki rodzaj kina. Ale inspiracją były przede wszystkim powieści i komiksy
brytyjskiej nowej fali.
K2K: Muzyka w filmie jest naprawdę ciekawa. Czy używałeś thereminu? [instrument elektrofoniczny, składający się ze skrzynki z
lampami radiowymi, głośnikiem i anteną; zmiana wysokości dźwięku następuje przez zbliżenie (i oddalenie) ręki do (i od)
anteny].
TG. Nie. Ten dźwięk, który brzmiał jak theremin był czymś zupełnie innym. Zapomniałem jak to się nazywa. Nie był to
"prawdziwy" instrument w każdym bądź razie. Faktycznie było to oparte na śpiewie operowym, stąd jest to rodzaj dźwiękowego
amalgamatu.
K2K: Czy ten hotel rzeczywiście istnieje?
TG: Wnętrza były kręcone w studio. Do plenerów wykorzystałem hotel w północnej Irlandii, który kiedyś był czterokrotnie
zbombardowany. W środku ten hotel jest teraz bardzo miły i nie wygląda w żadnym razie jak ten [Splendide].
K2K: Czy ten hotel tak jak w filmie rzeczywiście stoi na wyspie?
TG: Nie jest na wyspie. Umieściliśmy go tam.
K2K: Czy to twój pierwszy film?
TG: To mój pierwszy pełnometrażowy film.
K2K: Która cześć filmu była najłatwiejsza do realizacji, a która najtrudniejsza?
TG: Najłatwiejsze były same zdjęcia. Najtrudniejszym momentem było pokazanie wersji reżyserskiej (która wszystkim się
podobała) brytyjskim dystrybutorom, którzy domagali się zmian.
K2K: Ile czasu spędziłeś na tworzeniu efektów specjalnych?
TG: Zdjęcia prawie wogóle nie były komputerowo poprawiane. Były tam dokładnie trzy efekty specjalne. Krótkie ujęcia. Aktorzy
rzeczywiście palili się i topili na planie. Myślę, że to tyle na ten temat (śmiech).
K2K: W jaki sposób zebrałeś aktorów? Ekipa jest mocno eklektyczna.
TG: Toni Collette spotkałem w czasie festiwalu filmowego w Cannes. Przeczytała połowę scenariusza i powiedziała: "Strasznie
mi się to podoba. Chcę to zrobić!" Była jedną z dwóch aktorek, którym mogłem dać tą rolę, więc było to bardzo dobre. Daniel
Craig, odtwórca kucharza Ronalda jest gwiazdą Londynu. Jest jednym z tych niezależnych aktorów angielskich, który nie umówi
się z Tobą na casting. Ostatecznie po paru miesiącach spotkał się ze mną przy piwie. Pojawiliśmy się więc w Shepard’s Bush
Pub i od razu polubiliśmy. Daniel szybko zdecydował się i powiedział "nie wiem o czym ten cholerny film jest, ale wchodzę w
to". Potem następni... Zawsze chciałem współpracować z Katrin, która zagrała siostrę Korę popełniającą w filmie samobójstwo.
To była dobra zabawa. Bardzo mili ludzie, którzy chcieli grać w filmie więc...
K2K: A co powiesz o kierowniku hotelu?
TG: Dezmond. To jest Stephen Tompkinson. Tak przy okazji to nie była jego fryzura. Dla tej roli zgolił głowę i nosił tupecik.
Jest gwiazdą telewizyjną. Grał między innymi w "Orkiestrze" i tym podobnych rolach. Angażując go myślałem, że ma taki
neurotyczny charakter odpowiedni dla roli.
K2K: Można w nim się trochę dopatrzyć Johna Cleese. Jest w tym filmie mroczny obłęd "Hotelu Zacisze".
TG: Tak, troszeczkę. Jeżeli byś się wychowywał w Londynie w latach 70-tych nie mógł byś uniknąć Hotelu Zacisze, ja to
uwielbiałem.
K2K: Kto się wcielił w rolę ojca? Myślałem, że to był Desmond llewellyn - "Q" z filmów o Bondzie.
TG: Co? Nie, nie. Mój Boże! Ojca grał Peter Vaughn. On jest wspaniały. Jest bardzo dużym, uprzejmym, a zarazem niebezpiecznym
mężczyzną.
K2K: Czy jak patrzysz na ten film teraz, znajdujesz w nim jakieś błędy?
TG: Widzę same błędy! Lubię oglądać ten film z widownią, ponieważ wtedy widzę znacznie więcej. Podczas montażu traci się
dystans. Teraz widzę błędy, właściwie nie widzę nic poza nimi.
K2K: Ale pierwsze pokazy testowe wypadły dobrze?
TG: Nie, było to straszne. Nigdy już tego nie zrobię. Problem tkwił w tym, że dystrybutorzy filmu zdecydowali, że nie będzie
to kino artystyczne chociaż jako takie zostało stworzone. Ich zdaniem miał być to film z pogranicza kina artystycznego i
komercyjnego, wiec na pokaz zaprosili takich ludzi, którzy by nigdy nie poszli na ten film, gdyby wcześniej wiedzieli, na co
idą. Widzowie mówili mi potem, jakby ten film przemontowali, żeby stał się bardziej przystępny dla przeciętnego widza. To
naprawdę były najgorsze trzy miesiące mojego życia. Jednak to dystrybutorzy częściowo finansują film, dlatego też
musieliśmy... Zrobiliśmy wiele rzeczy, o które nas poprosili... To było okropne. Wyszedł z tego straszliwy film. Wszyscy się
zgodziliśmy, że ostatecznie powinniśmy to zignorować i przyjąć tylko te uwagi, które uznaliśmy za słuszne. Przemontowaliśmy
więc film raz jeszcze, wyszła z tego ta wersja, którą widzieliście. Ten film przecież mógł być bardziej rozbudowany; byłby
dłuższy, ale za to miałby więcej kolorów niż wersja, która powstała. Wiele kontrowersji też nie zostało umieszczonych na
ekranie.
K2K: A co z "Delicatessen"?
TG: Oglądałem "Delicatessen" ale nie chciałem robić "Delicatessen 2". Jedną z rzeczy, z której zrezygnowaliśmy to scena, w
której Dezmond dostaje bulimii. Po tym jak zjada lepsze, smaczniejsze jedzenie, idzie do pieca, wymiotuje i przeprasza swoją
matkę na kolanach. Takich scen było dużo więcej. Nie zobaczysz ich, dopóki nie pojawi się DVD w 2010 roku...