|
|
|
|
|
Psychowibracje: 5x2 Ozona - recenzja z nagrodami (liczba komentarzy: 4)
Napisz recenzję z filmu "5x2". Najciekawsze recenzje nagrodzimy kasetami VHS i DVD z filmami firmy Gutek Film. Zapraszamy!
KOMENTARZE:
| | |
| igak. (14-12-2005, 20:19) | |
| | |
| | |
| Ten film powinien znaleźć się w obowiązkowym zestawie prezentowym dla młodych małżeństw. Po jego obejrzeniu, jeszcze w euforii przekonania, że miłość trwa wiecznie, przyda się refleksja: jak niepostrzeżenie można zepsuć całkiem dobrze zapowiadający się związek... A zagłębianiu się w tych myślach o tym, że "ja" i "on/ona" z dnia na dzień stajemy się "nami", sprzyja muzyka - jest jak przyprawa dla lekko gorzkiego smaku tego obrazu. Tak, ten obraz ma gorzki smak. | |
| | |
| | |
| Magda (10-11-2005, 13:09) | |
| | |
| | |
| Dla mnie istotą tego filmu jest nuda: nudny film, o nudnych ludziach, którzy wiodą nudne życie. Zagrany w nudny sposób i nawet pomysł odwrócenia kolejności scen nie jest nowy. (Patrząc na scenę gwałtu ziewałam.) Gdybym miała pisać recenzję musiałaby być nudna i bezbarwna - dokładnie taka jak ten film. Niestety lub na szczęście (dla mnie) reżyser nie zaraził mnie ambicją zanudzania. | |
| | |
| | |
| ruddy (09-05-2005, 17:32) | |
| | |
| | |
| a ja uparcie bede powtarzal ze od tylu mozna opowiedziec kazdy niemal film- pociac na 5 epizodow i puscic je ze wsteczna rotacja, owszem wzmacnia to odbior ale jest ewidentna manipulacja sama w sobie, natretna do tego. co by zostalo z tego filmu gdyby nie odwrocona kolejnosc fragmentow? to co zostalo po jego obejrzeniu, czyli niewiele, bo po projekcji historie widzimy juz zgodnie z chronologia zdarzen- typowy rozpad plomiennego zwiazku opowiedziany kompletnie na sucho, bez zanurzania sie w psychike bohaterow. w 'nieodwracalne' podobny manewr z forma filmu zgotowal mi prawdziwa uczte przezyc, od piekla do raju, od rany do balsamu, natomiast ozon wypada blado ze swoim odkrywczym zabiegiem. | |
| | |
| | |
| K. (06-05-2005, 23:44) | |
| | |
| | |
| Poprzednie filmy François Ozona niestety nie przypadły mi do gustu. Oba, które widziałam, były bardzo różne przede wszystkim gatunkowo, ale nie tylko. Oba były obiektem zachwytów krytyków na całym świecie, ale wcale mnie to nie przekonywało. Dlatego właśnie "5x2" obejrzałam bez większych oczekiwań i złudzeń. Teraz mogłabym podsumować to jednym zdaniem - "Jak miło czasem się rozczarować!". Mimo iż tym razem paradoksalnie spotykałam się z wieloma negatywnymi opiniami, to jednak będę bronić tego obrazu, który wydał mi się niezwykle świeży i tylko z pozoru prostolinijny.
Pięć kluczowych, przełomowych wydarzeń z dziejów pewnego małżeństwa. Pięć epizodów pokazanych w odwróconej czasowo kolejności, co jednak nie jest plagiatem poetyki innego francuskiego filmu („Nieodwracalne” w reżyserii Gaspara Noé), ale wręcz zabiegiem koniecznym, nadającym obrazowi znaczenie o podwójnie wzmocnionym wydźwięku. Pięć haseł rzuconych przez Ozona nam - widzom na pożarcie, ku interpretacji, ku „skontekstualizowaniu”, ku refleksji. Pięć pytań bez odpowiedzi... może nawet więcej niż tytułowe pięć.
Mamy w filmie wiele braków, ale tych pozytywnych artystycznie braków. Brak moralizatorstwa. Brak dydaktyzmu. Brak wyrokowania. Brak wartościowania. Brak zbędnych wyjaśnień. W zamian mamy dużo ciszy, bardziej wymownej niż miliony słów. Gdy bohaterowie mówią, to i tak nie wiemy o co chodzi. Gdy się kłócą, nie wiemy tak naprawdę co jest powodem sporu. W gruncie rzeczy wcale wiedzieć nie musimy, bo najważniejsze jest to, co zostaje poza zasięgiem kamery. A pozostaje tam nie przez niedopatrzenie reżyserskie, ale aby wykrzesać z widza jak najwięcej zaangażowania. Całe mnóstwo niedopowiedzeń, które zachęcają do podjęcia gry jaką zaczyna Ozon - gry, która właściwie jest wielkim wyzwaniem, nie tylko dla Marion i Gillesa, ale również dla nas.
Wyczułam zalążek interakcji, która nie była zwykłym utożsamianiem się z bohaterami. A przejście od szarego, przygnębiającego początku, który właściwie jest zakończeniem, do słonecznego, optymistycznego końca, który był początkiem, to nie zwyczajny chwyt stylistyczny, ale przede wszystkim psychologiczny. Nie musimy żegnać się z nadzieją.
Podobno jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc zobaczymy, czy Ozon odnalazł drogę do mojego smaku, czy to tylko przypadkowe zjawisko. Jednak po zakończonej projekcji jeszcze długo rozbrzmiewały mi w uszach dźwięki utworu Philippe Rombi – „Sparring Partner”. | |
| | |
|
|
| |
Kupujesz bilet online? Możesz okazać go na telefonie, przed wejściem na salę
www.OpenCinema.pl
Zapraszamy do współpracy przy organizacji kina letniego
|